Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Krytyk literacki, redaktor "Tygodnika Powszechnego" TOMASZ FIAŁKOWSKI:
Uff, a już się obawiałem, że Mario Vargas Llosa trafi do sporego grona pisarzy, którzy umarli jako odwieczni kandydaci do Nobla... Cenię wprawdzie nieprzewidywalność sztokholmskiego jury, uważam, że najbardziej nawet zaskakujące jego werdykty poszerzają nasze widzenie literatury, dobrze jednak, gdy od czasu do czasu nagrodę otrzyma ktoś powszechnie znany. Byle tylko był dobry - a Vargas Llosa jest pisarzem znakomitym. Łączy zaangażowanie z artystyczną suwerennością, wlewa nowe życie w tradycyjną formę powieściową. Ojczyste Peru stało się dlań punktem obserwacyjnym, z którego pokazuje dylematy, nadzieje i szaleństwo całego współczesnego świata. Znamy go od kilku dziesięcioleci - obyśmy mogli czytać jego nowe książki jak najdłużej!
Krytyk literacki DARIUSZ NOWACKI:
Świetny werdykt! Nie do oprotestowania, wszak Llosa to jeden z gigantów literatury światowej, doskonale znany w Polsce od lat 70. Dzieło Peruwiańczyka jest markowe, z wysokiej półki, ale to oczywista oczywistość. Decyzja szwedzkich akademików cieszy mnie jeszcze z dwu powodów. Po pierwsze, zerwano z europocentryzmem, po drugie, utarto nosa aroganckim bukmacherom i "spekulantom" (nie tylko londyńskim, krakowskim także).
Krytyk literacki, prozaiczka INGA IWASIÓW:
Nie jest to Nobel zaskakujący, pamiętamy, że nazwisko Llosy pojawiało się na noblowskiej giełdzie kilkakrotnie. Próbuję sobie przypominać własną, odległą już w czasie fascynację tym pisarstwem. Na pewno istotny był jej aspekt buntowniczo-orgiastyczny, niesłychana zmysłowość języka i wywrotowa energia erotyczna, którą niesie. Dziś powiedziałabym, że w tej prozie świat patriarchatu i władzy dostaje spazmów. Ważna jest także jawnie autobiograficzna podbudowa tej twórczości, odległa od ideału powściągliwości i autocenzury. Prawdę mówiąc, nie jest to już mój pisarz, ale też nie krytykuję tego wyboru, bo nie jest to autor pozostawiający czytelników w obojętności i letnim nastroju.
Krytyk literacki, prozaik JERZY FRANCZAK:
Wybór Akademii Sztokholmskiej zaskoczył literackich bukmacherów, ale w gruncie rzeczy wydaje się dość oczywisty. Llosa to gigant, który przemawia do nas jakby z innej epoki: piewca wolności i uważny analityk mechanizmów zniewolenia, wierzący niezłomnie w moc narracji… Ta staroświecka niezłomność trochę onieśmiela. I choć kibicowałem innym noblowskim "pewniakom" (Roth!), chylę głowę przed tym wyborem.
Komentarze zebrał Grzegorz Nurek
Czytaj też tekst Lektora o "Świętym Koźle" Llosy z "TP" 23/2002 >>