Kłopot z ciałem

Jak długo czekać będziemy na beatyfikację małżeństwa, które do końca życia zachowało więź seksualną? - spytał ktoś po wyniesieniu na ołtarze małżonków Quattrocchich, którzy za radą spowiednika złożyli ślub całkowitej wstrzemięźliwości. "W związku z tym, co tu napisałem, wydaje mi się, że coś takiego nie wydarzy się nigdy - odpowiada ks. Krzysztof Paczos w listopadowym numerze "Znaku.

01.12.2006

Czyta się kilka minut

W artykule "O powszechności cnoty dziewictwa", wokół którego redakcja miesięcznika zorganizowała dyskusję, ks. Paczos broni tezy, że koniecznym warunkiem osiągnięcia świętości jest dziewictwo, rozumiane jako rezygnacja ze współżycia seksualnego. Z tezą tą polemizuje szóstka autorów - troje świeckich żyjących w małżeństwie: Monika Waluś, Magdalena Gusiew-Czudżak, Artur Sporniak, oraz trzech zakonników: kapucyn Ksawery Knotz, dominikanin Tadeusz Bartoś i jezuita Józef Augustyn. Dyskusja dotyka przy okazji fundamentalnych kwestii teologicznych i antropologicznych: nie chodzi tylko o problem, czy dążąc do świętości, można współżyć ze współmałżonkiem, lecz o to, kim jest człowiek i jaką rolę w jego drodze do Boga pełni wymiar cielesny. Pośrednio artykuły, stanowiące trzon omawianego numeru, zatrącają jeszcze o inne niezwykle istotne kwestie: (nie)zmienności struktury Kościoła oraz interpretacji i obowiązywalności wypowiedzi doktrynalnych.

Seks a religia

Najpierw jednak o kwestii tytułowej. Spór ujawnia dwie bardzo różne wizje antropologiczne i ontologiczne. Ks. Paczos wyprowadza swój wniosek w oparciu o sięgającą filozofii greckiej koncepcję, zgodnie z którą ciało jest rzeczywistością na tyle niedoskonałą, że nie może pełnić pozytywnej roli w relacji człowieka z Bogiem - "zjednoczenia z Bogiem nie da się wyrazić na sposób cielesny". Jedność małżonków urzeczywistnia się w pełni poprzez ich jedność z Bogiem, tak więc im bardziej małżonkowie są zjednoczeni z Bogiem i w Bogu ze sobą, tym mniej, twierdzi ks. Paczos, potrzebny im jest fizyczny, cielesny wyraz małżeńskiej jedności.

Polemiści ks. Paczosa, zwłaszcza świeccy, wskazują, że źródłami jego myśli są pomysły filozofów greckich, a nie teksty natchnione. Te ostatnie zawierają zgoła inną wizję człowieka i sposobów obecności Boga w jego życiu. Stawką dyskusji jest zachowanie fundamentalnej i wielorakiej roli, jaką aspekt cielesny (Ciało Pana!) pełni w objawieniu biblijnym i opartej na nim wierze. Prowadzi to do pytań o sens Wcielenia, sakramentalną strukturę Kościoła, wiarę w dobroć całego stworzenia.

W perspektywie małżonków cielesny aspekt miłości to nie tylko seks, ale znacznie bogatszy wachlarz zachowań i doświadczeń. Różnorodnie przejawiająca się cielesna miłość małżeńska nie musi być - i najczęściej nie jest - szalonym zapatrzeniem się w siebie, które przeszkadzałoby miłości Boga (i innych ludzi). Małżonkowie potrafią odkryć, że cielesny aspekt miłości może pełnić pozytywną rolę tak w Boskiej drodze do człowieka, jak i w ludzkiej drodze do Boga. Akt seksualny może stać się miejscem doświadczenia Boga. Okazuje się przy tym, że małżeńskie doświadczenie każe gruntownie przebudować antropologię teologiczną - wiele kategorii istotnych dla zrozumienia człowieka (duch, dusza, ciało) musi zostać zrozumianych na nowo.

Propagowanie "białego małżeństwa" jako jedynej drogi do świętości nie tylko jest teoretycznie błędne i niezgodne z nauką Kościoła - jako oparte na niebiblijnej, wręcz manichejskiej wizji rzeczywistości. Okazuje się też szkodliwe z duszpasterskiego punktu widzenia. Co więcej, życie w dziewictwie samo w sobie nie musi wpływać pozytywnie na rozwój człowieczeństwa celibatariuszy - dowodzą tego wyniki badań psychologicznych, przeprowadzonych na duchownych amerykańskich. Tak teoria, jak i praktyka wskazuje, że deprecjacja sfery seksualnej jest szkodliwa i często jest objawem resentymentu: wypływa z własnych problemów i frustracji związanych z tą sferą.

Wątpliwy dogmat

Na tle powyższych argumentów dysonansem wydaje się być artykuł o. Józefa Augustyna, w którym znany kierownik duchowy stara się przedstawić współczesne nauczanie magisterium na temat relacji pomiędzy charyzmatami dziewictwa i małżeństwa. Z jednej strony krytykuje pogląd ks. Paczosa, z drugiej twierdzi, że "dyskutowanie z tezą o wyższości dziewictwa nad małżeństwem z punktu widzenia teologicznego byłoby podważaniem wielokrotnie potwierdzanej uroczyście nauki Kościoła". Problem w tym, że w świetle wizji małżeństwa, jaka wyłania się z tekstów świeckich autorów, teza ta okazuje się pustym werbalizmem. Zupełnie bowiem nie wiadomo, na czym polegać miałaby owa wyższość - każda "cecha" charyzmatu dziewictwa, świadcząca jakoby o jego wyższości, okazuje się przynależeć również do małżeństwa.

Właściwie jedyne sensowne kryterium wyższości dziewictwa przedstawia Magdalena Gusiew-Czudżak: dziewictwo przez wieki bardziej ewidentnie wskazywało wspólnocie Kościoła rzeczywistość Bożą. Tym niemniej okazuje się, że tak rozumiana wyższość wypływała z nikłej samoświadomości Kościoła co do głębi powołania małżeńskiego (co wynikało z faktu, iż praktycznie cała twórczość teologiczna kształtująca świadomość wspólnoty pochodziła od celibatariuszy). Dziś sytuacja się zmienia: wspólnota Kościoła powoli uświadamia sobie taką głębię powołania małżeńskiego, że dziewictwo przestaje być bardziej oczywistym znakiem Królestwa, a pytanie o wyższość któregoś z charyzmatów staje się bezprzedmiotowe.

Co zatem począć z licznymi wypowiedziami soborów i papieży o wyższości dziewictwa nad małżeństwem? Sądzę, że rozwiązania można szukać na dwa sposoby: po pierwsze można uznać, że struktura Kościoła nie została dana raz na zawsze, lecz jest rzeczywistością dynamiczną, zmieniająca się z czasem. W tej perspektywie dziewictwo kiedyś było wyższym charyzmatem od małżeństwa - jako bardziej ewidentny dla wspólnoty znak rzeczywistości Bożej (kryterium Gusiew-Czudżak). Teraz jednak taka hierarchizacja nie ma sensu (wydaje się, że w tym kierunku idzie myślenie o. Bartosia). Po drugie można stwierdzić, że orzeczenia magisterium na konkretny temat są uwarunkowane przez tło kulturowe, mentalność epoki. Trzeba więc odróżnić to, jaki aspekt Dobrej Nowiny dane orzeczenie chce chronić i wyjaśniać, od "kostiumu" pojęciowego, w którym to czyni. Wydaje się, że biskupom chodziło przede wszystkim o podkreślenie, iż człowiek powinien całkowicie oddać się Bogu - i te warunki życia, które to oddanie ułatwiają, należy uznać za doskonalsze. W kontekście poglądów na małżeństwo jako na prawne uregulowanie naturalnej tendencji do łączenia się w pary i lekarstwo na "pożądliwość", a więc w kontekście niezrozumienia, że małżeństwo jest w swej istocie drogą do całkowitego oddania się Bogu, magisterium wskazywało na dziewictwo jako na "wyższy" sposób życia. Tym niemniej wraz ze zrozumieniem istoty małżeństwa nie ma sensu dłużej hierarchizować tych dwóch stanów życiowych.

PIOTR SIKORA jest filozofem i teologiem, adiunktem w Katedrze Chrystologii Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006