Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Trybunał uznał, że utajniając wyniki śledztwa, nie ujawniając miejsc pochówku wszystkich ofiar i negując Zbrodnię Katyńską jako „ustalony fakt historyczny”, Rosja złamała Europejską Konwencję Praw Człowieka, gdyż dopuściła się „nieludzkiego i poniżającego traktowania” bliskich ofiar. Trybunał orzekł też, iż Rosja złamała zasady współpracy z nim, gdyż odmówiła wydania kopii wszystkich akt śledztwa. Wygląda natomiast na to, że Strasburg uchylił się od zajęcia stanowiska w innej kluczowej kwestii: nie chciał ocenić, czy rosyjskie śledztwo było rzetelne. W chwili zamykania numeru „TP” nie było jeszcze znane uzasadnienie tego uniku – wiadomo, że skarżący chcą odwołać się od tej części orzeczenia do instancji wyższej Trybunału.
Co teraz? W ostatnim czasie władze Rosji dawały do zrozumienia, że sprawa Zbrodni Katyńskiej jest dla nich zamknięta i nic więcej nie mogą (czytaj: nie chcą) zrobić. Na to z polskiej strony zgody być nie może: wyjaśnienie do końca tej sprawy, w tym ustalenie, kto personalnie za nią odpowiada, i doprowadzenie do prawnej rehabilitacji ofiar powinno być dla każdego polskiego rządu kwestią racji stanu. I dziś tak jest: występując do Strasburga, rodziny katyńskie dostały wsparcie od MSZ.
Teraz piłka znów jest po stronie Kremla. Testem na jego intencje będą nie tylko słowa, tj. komentarz do orzeczenia, ale też czyny: przede wszystkim, czy sprawa katyńska zostanie w Rosji na nowo otwarta. Moskwa powinna mieć świadomość, że niewyjaśnione i nierozliczone zbrodnie z przeszłości – nie tylko Zbrodnia Katyńska – będą trwale obciążać relacje polsko-rosyjskie i nie zmienią tego apele o pojednanie ani polityczne gesty. Pojednanie musi opierać się nie tylko na prawdzie o przeszłości, ale też na akceptacji wrażliwości drugiej strony.