Katolandu ciąg dalszy

Dziękuję Panu Mirosławowi Chmielowi za uwagi (Jeszcze parę grzechów) do mojej wypowiedzi (Mroczny mit »katolandu«). Jak to w polemikach bywa, nie do końca mogę się z nimi zgodzić.

27.06.2004

Czyta się kilka minut

Po pierwsze, jestem daleki od wykluczania z Kościoła ludzi, którzy mają odmienny niż ja stosunek do “Tygodnika Powszechnego", “Radia Maryja" czy Ligi Polskich Rodzin. Kościół jako wspólnota wiernych i jako instytucja jest wystarczająco pojemny, by się w nim znalazło miejsce dla wszystkich.

Po drugie, w swoim tekście podjąłem się podsumowania piętnastu lat obecności Kościoła w Polsce w życiu publicznym. Nie zamierzałem dokonywać rachunku sumienia, bo dzięki Kościołowi wydarzyło się w tym czasie wiele dobrego. To, co się nie udało, też należy do całości obrazu.

Po trzecie, trzeba odróżnić idealny świat zasad od rzeczywistości. Nie chcę powiedzieć, że nie należy stosować się do zasad, choć niestety często tak bywa, chociażby z angażowaniem się Kościoła w politykę. Jasne, że o politykę, pojmowaną jako roztropna troska o dobro wspólne, powinni dbać wszyscy - Kościół także, z biskupami włącznie. Ale angażować się w zdobywanie, sprawowanie i przekazywanie władzy, powinni - na własną odpowiedzialność - katolicy świeccy.

Po czwarte, mam swoje zdanie na temat obecności nauki religii w szkole. Nie jest to obecność łatwa, ale bezwzględnie potrzebna. Zgadzam się, że byłoby idealnie prowadzić równolegle katechezę w kościołach, ale sprostanie obu zadaniom równocześnie, od strony organizacyjnej, personalnej i z racji wielu innych przeszkód, wydaje się niemożliwe.

Po piąte, jakie to ma znaczenie, czy ktoś pozbywa się choroby z własnej inicjatywy, czy jest to na nim wymuszone? Czy nie chodzi w rezultacie o poprawę stanu zdrowia? Jeżeli Kościół ostatecznie zrozumiał, że siłą nie można narzucać nikomu szacunku dla wartości, to chwała mu za to!

Po szóste, zgoda: dialog jest ważniejszy i skuteczniejszy od walki, w której łatwo przebrać miarę i ośmieszyć każdą świętość. Ale swoją drogą trudno sobie wyobrazić “dyskusję narodową" w sprawie konstytucji czy konkordatu, skoro Kościół nie dysponował wówczas prawie wcale dostępem do środków przekazu - te publiczne były opanowane przez ideologów sterujących państwem. Mirosław Chmiel mówi, że Kościołowi w Polsce brakuje takiego zapału, jaki przejawia pan Jerzy Robert Nowak, publicysta “Naszego Dziennika" i “Radia Maryja". Ale czy mój polemista nie wpada we własną sieć, nawołując do gorliwości nie mającej nic wspólnego z dialogiem, a równocześnie zarzucając obrońcom życia nadgorliwość?

To dobrze, że od Kościoła wymaga się aż tak wiele. Ale czy mimo wszystko nie zasługuje on (zwłaszcza ludzie, którzy go tworzą) na więcej wyrozumiałości i miłości, ze względu na Chrystusa, bez którego nie miałby racji bytu?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2004