Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie tylko dlatego, że wprawdzie wewnątrz numeru aż cztery strony o nim, ale na okładce, sygnalizującej treść – ani słówka. Pewnie racja, „nie z nostalgii” (czyli poczucia braku, jak piszą redaktorzy) wspominać dziś chcą to świetne pióro i osobowość, lecz dla nauki. Może – myślę naiwnie – warto było choć stroniczkę tej ostrej prozy przywołać? Pewnie jednak nie mam racji, skoro czytam w przejmujących wspomnieniach księdza Bonieckiego właśnie o tak dotkliwej, tak gruntownej nieobecności Tadeusza. Niezasłużonej, niezrozumiałej, ale faktycznej. Znowu naiwnie myślę: może jednak jest czytany, może na półkach duszpasterstw akademickich i seminariów czy nowicjatów, jakichś klubów i wspólnot ktoś sięga po jego książki? Może ktoś odkrywa na nowo, co było tajemnicą jego potrzebności ludziom pragnącym rozmawiać o Panu Bogu jako o najważniejszej swojej sprawie osobistej?
Zasmuca samo zjawisko odchodzenia od czytania książek, które skutkuje, jak słychać, nawet kolejnym znikaniem domów wydawniczych. Ale i ono jest przecież generowane faktem, że tracimy nieobecnych...
Poczucie nieobecności inaczej przeżywają – to jasne – rówieśnicy tych, których pożegnaliśmy, a inaczej zastępujący ich, tym łatwiej, im więcej w nich rozpędu i młodości. Musi jednak zastanawiać i dziwić, że jakby nie dla wszystkich starczało już dziś czasu, miejsca, uwagi. Czy tylko zagęściło się od głosów i twarzy, czy też niejeden głos i niejedna twarz gubi się nam w tłoku albo – zadziwiające – w pustce? Jest nadmiar następców czy ich brak zupełny? Kto pociesza nas dzisiaj po Janie Twardowskim? Kto zastąpił Józefa Tischnera, Janusza Pasierba, Barbarę Skargę? Ostatnio niezauważenie odszedł Jerzy Kluger, przyjaciel lat szkolnych Jana Pawła II. „Tygodnik”, wspominając Żychiewicza, musiał żegnać także Hannę Świdę-Ziembę. Zwęziły się rodziny tytułów i środowisk. Może winien zanik przeglądów prasy, choćby tylko z kręgów zaprzyjaźnionych albo oddanych podobnym zakresom problemów? A może już nie istnieją dawne, wspólne nurty dążeń i trosk, zapobiegające poczuciu samotności? Nawet kalendarze zdają się wypowiadać posłuszeństwo. Styczeń to miesiąc dla życia Kościoła wyjątkowo bogaty. Kto w tym roku – wszystko jedno, przez media czy z życia parafialnego – dowiedział się którego przypada Dzień Judaizmu? I od kiedy do kiedy trwa (a może już dawno się skończył)? A Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan? Któregoś wieczoru, dopiero w parę godzin po dzienniku, usłyszałam, przypadkiem, że tego dnia rozpoczęliśmy też Rok Janusza Korczaka (wyjątkowo uroczyście, bo w pałacu prezydenckim). Teraz pytanie, czy Korczak też będzie nieobecny?