Jesteśmy oburzeni...

Jesteśmy oburzeni wypowiedziami dr. hab. Jana Majdy, emerytowanego pracownika UJ, oraz oświadczeniem członków Młodzieży Wszechpolskiej w sprawie miejsca pochówku Czesława Miłosza. Protestujemy przeciw tendencyjnej i kłamliwej prezentacji dorobku Noblisty, a także kampanii nienawiści prowadzonej na łamach “Naszego Dziennika". Przeciwstawiamy się promocji etnonacjonalizmu, upodabniającego naród - czyli wspólnotę wewnętrznie zróżnicowaną historycznie i kulturowo - do jednolitej, bezrefleksyjnej wspólnoty plemiennej. Wysuwane przez tzw. obóz narodowy oskarżenia o antypolskość Miłosza są przykładem instrumentalizacji interesów Polski, polskiej kultury i sztuki w imię partykularnych interesów politycznych.

Manipulacje pana Majdy wiernie powtarza Rada Naczelna Młodzieży Wszechpolskiej, protestująca przeciw rzekomo “znieważającym opiniom, jakie formułował Zmarły pod adresem historii Polski, jej kultury, religii, piśmiennictwa, samych Polaków". W zamieszczonym w internecie oświadczeniu Młodzież Wszechpolska próbuje uwiarygodnić swój urojony obraz twórczości Miłosza kilkoma wyrwanymi z kontekstu cytatami z Jego pism. Czytamy m.in., że odnosząc się do sytuacji z 1940 r., gdy Rosjanie zajęli Wilno, Miłosz miał napisać: “»Było mi żal tego miasta«, ale »nie doznałem niczego podobnego podczas podboju Polski przez Hitlera« (»Rodzinna Europa«)". Usunięcie fragmentu zdania wypaczyło sens wypowiedzi, brzmiącej w oryginale następująco: “Było mi żal tego miasta [Wilna], bo znałem tu każdy kamień, i wszystkich dróg, lasów, jezior, wiosek kraju wrzuconych w młyn mielący nie tylko ludzi, również krajobrazy, na miazgę. Nie doznałem niczego podobnego podczas podboju Polski przez Hitlera, bo w głębi serca nie mogłem uważać nacjonal-socjalizmu za zjawisko mocne i trwałe. Wilk jest może niebezpiecznym zwierzęciem i jeżeli kogoś zagryzie, nie zdadzą się na nic pociechy, ale równocześnie z wyobrażeniem jego kłów i pazurów trwa w nas obraz inny: automatycznej broni, tanków, samolotów, wobec których wilk jest bezsilny. Odpowiednikiem tej wyższej techniki był dla mnie marksizm i Rewolucja" (Czesław Miłosz “Rodzinna Europa", Kraków 1990, s. 226). Powyższa wypowiedź świadczy zatem nie tyle o znieczulicy autora wobec klęski Polski, ile o lęku przed nadchodzącym komunizmem, który, jak przewiduje, z pewnością zwycięży faszyzm, ale - nieodwołalnie - obejmie i Litwę, i Polskę.

Przykład manipulacji, często przytaczany przez krytyków fragment o polskim Ciemnogrodzie, nie jest wyrazem przekonań Miłosza, ale interpretacją opublikowanego w 1968 r. wiersza Ernesta Brylla “Mtacminda". W komentarzu do ostatnich wersów utworu Noblista pisze: “Polska to Ciemnogród, ale my sami z Ciemnogrodu, więc piszmy, że nie sądzone jest nam wyjść poza Ciemnogród. Przytoczony wiersz Brylla to właśnie, nic innego, głosi" (Czesław Miłosz “Prywatne obowiązki", Paryż 1985, s. 85).

Według Jana Majdy, Miłosz “dyskwalifikuje (...) całą naszą literaturę za jej patriotyczne treści, uderzając zwłaszcza w jej filary - twórców tej miary, co A. Mickiewicz, J. Słowacki, C. K. Norwid, H. Sienkiewicz, S. Żeromski, S. Wyspiański i wielu innych". W “Historii literatury polskiej" Miłosz nie przedstawia wyidealizowanego obrazu naszej literatury i jej twórców. Świadczy to jednak o rzetelności Jego syntezy, a nie umniejszaniu znaczenia dla kultury narodowej czy niedocenianiu dzieł, wspomnianych przez Majdę, twórców. Jako przykład przytoczmy fragmenty, w których Miłosz pisze m.in. o sztukach Wyspiańskiego, że “stanowią kamień węgielny nowoczesnego teatru polskiego", a o “Sonetach krymskich" Mickiewicza, że “słusznie umieszcza się [je] między najwyższymi osiągnięciami liryki polskiej" (Czesław Miłosz “Historia literatury polskiej", Kraków 1999, s. 412, 256). Ale Mickiewicz nie jest - według standardów krytyków Miłosza - reprezentatywny, bo przecież mógłby również zostać oskarżony o antypolskość i litewskość. Obaj poeci “nazywali swoją ojczyzną Litwę" - jak pisał o Miłoszu i Mickiewiczu Tomas Venclova (“Dwa księstwa", “TP" nr 34/04) - “i uważali się za Litwinów - w dawnym sensie tego słowa, kiedy oznaczało ono obywatela niegdysiejszego Wielkiego Księstwa". Działo się to w czasach, gdy nikt nie myślał o integralnym, etnocentrycznym nacjonalizmie.

W naszym przekonaniu Jan Majda łamie Akademicki Kodeks Wartości uchwalony niedawno przez Senat UJ. Prawda, Odpowiedzialność, Uczciwość, Życzliwość, Rzetelność, Sprawiedliwość, Tolerancja to obce mu wartości. Fakt, że osoba ta jest przedstawiana jako wykładowca UJ, a jej wypowiedzi wspiera powaga najstarszej polskiej Uczelni, budzi nasze oburzenie. Oczekujemy zdecydowanej reakcji Senatu UJ.

Do godz. 18.00 w niedzielę 29 VIII list podpisało 224 studentów UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2004