Jerzy Turowicz telefonuje z Rzymu (2)

Na placu Św. Piotra dziś przed południem wiał wiatr historii... - oto relacja Jerzego Turowicza, którą 30 lat temu nadał telefonicznie z Rzymu i która została opublikowana w 44. numerze TP z 1978 roku. O Mszy inaugurującej pontyfikat, łamaniu protokołu, konferencji, jakiej jeszcze nie było, pierwszej eskapadzie Papieża poza Watykan...

13.10.2008

Czyta się kilka minut

Pierwsza strona "Tygodnika Powszechnego" nr 44/1978 /
Pierwsza strona "Tygodnika Powszechnego" nr 44/1978 /

Watykan, niedziela 22 października 1978

Na placu Św. Piotra dziś przed południem wiał wiatr historii. Rano pogoda była pochmurna, później się rozjaśniło i świeciło ciepłe, jesienne słońce. Patrzyłem na plac z góry, z galerii prasowej na tarasie, na dachu jednego z bocznych skrzydeł, które łączą bazylikę z kolumnadą Berniniego. Na placu mrowił się rosnący tłum ludzi. Po obu stronach ołtarza wielkie kwatery z miejscami dla gości honorowych. Po lewej stronie wielka plama czerwieni, biskupi z całego świata, w tym kilkudziesięciu z Polski. Z boku delegacje Kościołów niekatolickich, przedstawiciele Patriarchatu Ekumenicznego z Konstantynopola, Patriarchatu Moskiewskiego (metropolita Juvenalij), innych Kościołów prawosławnych, Patriarchatu Koptyjskiego, katolikosa Armenii itd Anglikański prymas, arcybiskup Canterbury, Donald Coggan, Luteranie, metodyści, prezbiterianie oraz wielki przyjaciel Polski (i Papieża) brat Roger z Taizé. Również przedstawiciele organizacji żydowskich.

Z prawej strony delegacje rządowe i korpus dyplomatyczny. Król Hiszpanii Juan Carlos z małżonką, książe Rainier z Monaco z małżonką księżną Grace, Wielki Książe Luksemburga z małżonką, belgijski książę Albert. Prezydent Włoch Pertini, prezydent Austrii Kirschlager, prezydent Irlandii i Libanu, premierzy Włoch, Francji, Holandii, pani Marcos, żona prezydenta Filipin. W składzie delegacji amerykańskiej dr Zbigniew Brzeziński. I w pierwszym rzędzie foteli delegacja polska: przewodniczący Rady Państwa, prof. Henryk Jabłoński, minister Kąkol i prezydent Krakowa - Barszcz.

O godz. 10. plac jest wypełniony szczelnie, tłumy także na via della Conciliazione na osi bazyliki Św. Piotra. Prasa oblicza ilość obecnych na 300 tys. ludzi. Wielki sektor wypełniają Polacy, wielu w strojach ludowych: krakowskich, góralskich, żywieckich. Nad głowami liczne flagi biało-czerwone, transparenty, przed obeliskiem na środku placu wielki transparent z napisem w nie najlepszej polszczyźnie: "Wspólność i wyzwolenie wita Papierza". (przez "rz"!). To włoski ruch młodzieżowy "Communione e Liberazione" oddaje hołd polskiemu Papieżowi.

Zaś przed fasadą bazyliki, na niewielkim podwyższeniu pusty fotel, tron papieski, ten tron, o którym mówił 130 lat temu Juliusz Słowacki: "dla słowiańskiego oto Papieża otworzył tron... Wnętrze Kościołów On powymiata, Oczyści sień, Boga pokaże w twórczości świata, jasno jak w dzień".

Nie pozwolił Prymasowi klęknąć

O godzinie 10. z bazyliki wychodzi długa procesja poprzedzona krzyżem, przy śpiewie "Veni Creator". Długi wąż przeszło setki kardynałów w jasnozłocistych ornatach. Podchodzą parami do ołtarza, całują ołtarz i zajmują miejsca na fotelach po obu stronach ołtarza. Ostatni, Jan Paweł II, witany oklaskami, trzyma w ręce laskę pasterską zakończoną krzyżem, tę samą, której używał Paweł VI, a potem Jan Paweł I. Papież wśród oklasków, błogosławiąc zebranych obchodzi ołtarz, okadza go, po czy wraca na swój tron. Na początku Mszy świętej kardynał protodiakon Felici nakłada Ojcu Świętemu paliusz. Następuje bardzo długi obrzęd "obedienza" - ślubowanie posłuszeństwa. Wszyscy kardynałowie kolejno podchodzą do Ojca Świętego siedzącego na tronie, klękając na oba kolana, całują mu ręce, i otrzymują od Papieża pocałunek pokoju. Ten solenny ryt liturgiczny Papież Wojtyła wypełnia ludzką treścią i ciepłem. Do każdego z kardynałów wyciąga ręce, niemal zrywa się z tronu, ściska serdecznie, mówi parę słów, czasem rozmawia dłuższą chwilę. Starszych kardynałów powstrzymuje od klękania. Jednym z pierwszych jest Prymas Polski. Jan Paweł II wstaje i nie pozwala Prymasowi klęknąć i ściska go długo i serdecznie.

Z tłumu na placu wzlatuje w niebo coś w kształcie łodzi (może transparent?), unoszone przez trzy wiązki czerwonych baloników i szybuje w słońce.

Rozpoczyna się Msza święta. Koncelebrują wszyscy kardynałowie ze swoich miejsc, przy ołtarzu obok Papieża dwu kardynałów (jednym z nich jest Prymas Polski) oraz dwu kardynałów diakonów. Msza św. w zasadzie po łacinie, ale lekcje: pierwsza po angielsku, druga - z I Listu św. Piotra Apostoła - po polsku, Ewangelia po łacinie i po grecku.

Po Ewangelii Ojciec Święty wygłasza homilię, wspaniałą, prostą i głęboką, przepiękną, która na wszystkich słuchaczach zrobiła ogromne wrażenie. Czytelnicy "TP" słyszeli ją na falach radia i telewizji.

Homilię przerywały wielokrotnie burze oklasków i owacje, reagowały entuzjastycznie na słowa w swoim języku grupy różnojęzyczne pielgrzymów.

Owacja polska nie do opisania, powiewające flagi, okrzyki "Niech żyje Papież!", śpiew "Sto lat".

Msza św. trwa dalej. Modlitwy wiernych - pierwsza po włosku, kolejne po polsku, francusku, hiszpańsku, angielsku i niemiecku.

Komunię świętą dwustu księży roznosi na cały plac. Z rąk Ojca Świętego Eucharystię przyjmuje kilkadziesiąt osób, chyba przeważnie Polaków. Jednym z pierwszych jest krakowianin, Mieczysław Habicht, b. podsekretarz watykańskiej Rady dla spraw Świeckich, dalej trzy kobiety we wspaniałych strojach żywieckich.

Mszę św. kończy wspaniały hymn "Christus vincit". Po końcowym błogosławieństwie, przy śpiewie "Te Deum", zagłuszanym przez burzę oklasków, Jan Paweł II wychodzi przed ołtarz, błogosławiąc na wszystkie strony, po czym łamiąc protokół - wychodzi na plac najpierw do grupy chorych na wózkach inwalidzkich, potem zbliża się do sektora polskiego. Sytuacja staje się niebezpieczna. Na czarno ubrani panowie ze służby porządkowej biegają, usiłując obstawić teren, grozi, że tłum przerwie kordony, z sektora polskiego wybiega chłopiec i wręcza Ojcu Świętemu wielki bukiet kwiatów.

Cała uroczystość trwała przeszło 3 godziny. Wkrótce po jej zakończeniu Ojciec Święty - co wcale nie było przewidziane - ukazał się w oknie Pałacu Apostolskiego, by odmówić Anioł Pański. Była już godzina 14-ta. Przed modlitwą Jan Paweł II jeszcze raz przemówił, najpierw po włosku, potem po polsku. Mówiąc po włosku Papież skierował gorący apel do młodzieży: "Wy jesteście przyszłością świata! Wy jesteście nadzieją Kościoła! Wy jesteście moją nadzieją!". Po modlitwie Ojciec Święty powiedział: "Musze już zamknąć okno! Czas na obiad!" (po włosku i po polsku!).

Konferencja, jakiej jeszcze nie było

Wczoraj, w sobotę rano, audiencja Ojca Św. dla dziennikarzy. W auli błogosławieństw zebrało się 1500 dziennikarzy z prasy, radia i telewizji. Jan Paweł II wszedł do auli o 11-tej. Środkiem między dwiema kwaterami szedł wśród błysku fleszów dobry kwadrans, zatrzymując się co chwila, podając rękę, rozmawiając z cisnącymi się do barier. Kiedy przechodził koło mnie, mogłem ucałować jego dłoń, a Papież powiedział do mnie półgłosem: "Ale mi dzisiaj dają szkołę!" (Ojciec Święty nie powiedział, że to "off the record", więc pozwalam sobie powtórzyć). Zasiadłszy na tronie Ojciec Święty wygłosił piękne przemówienie o zadaniach prasy w języku francuskim, a później parę zdań po angielsku. Po audiencji kilkunastu dziennikarzy przedstawiono Ojcu Świętemu. Miałem zaszczyt i ja być w tej grupie, jako reprezentant prasy polskiej, choć oczywiście przedstawiać mnie nie było trzeba. Ojciec Święty powiedział - po włosku - pół do mnie, pół do stojącego obok ks. Panciroli, dyrektora Watykańskiego Biura Prasowego: "My dwaj znamy się już tyle lat!". "Przeszło trzydzieści" - odpowiedziałem. Po czym Ojciec Święty uściskał mnie serdecznie. Nie powinienem może tym się chwalić, ale myślę, że ten uścisk jakoś nie tylko do mnie się odnosił. Co poza tym Ojciec Święty Jan Paweł II mi powiedział i co ja mu powiedziałem, to już zostanie między nami.

Potem zaczęło się szaleństwo. Ojciec Święty zszedł do auli i chodził między dziennikarzami przez jakieś 50 minut, idąc zygzakiem między dwoma rzędami kwater, rozmawiając, odpowiadając z humorem na pytania (nieraz niezbyt mądre), udzielając praktycznie krótkich wywiadów dziennikarzom, którzy podtykali mu pod nos mikrofony magnetofonów. Czasem Jan Paweł II sam brał do ręki mikrofon. Wszystko to - obawiam się - ku przerażeniu a może i zgorszeniu towarzyszących mu monsigniorów, którzy nigdy czegoś podobnego nie widzieli! Prasa nazajutrz cytowała szereg tych miniwywiadów. Czy Ojciec Święty nie czuje się więźniem w Watykanie? "No cóż, już pięć dni minęło". Jak Ojciec Święty znajduje środowisko watykańskie? "Jeśli dalej pójdzie tak jak dotąd, to można wytrzymać". Czy Ojciec Święty będzie urządzał konferencje prasowe takie jak dzisiaj? "Jeśli mi pozwolą. Zresztą zobaczymy, jak mnie będziecie traktować". Czy Ojciec Święty będzie jeździł na nartach? "Tego to już mi chyba nie pozwolą". Czy Ojciec Święty pojedzie do Libanu? "To byłoby pożyteczne, ale przedtem trzeba poszukać jakiegoś rozwiązania". [od 1976 r. trwała w Libanie wojna domowa, której następstwem były m.in. zbrojne interwencje Syrii i Izraela - red.] Kiedy będą nowe nominacje w Kurii? "Jak dotąd nie ma żadnych".

Ojciec Święty odpowiadał dziennikarzom w 6 językach: po włosku, angielsku, francusku, niemiecku, rosyjsku oraz - oczywiście - po polsku. Polskich dziennikarzy była tam znaczna gromada. M. in. Ojciec Święty, witał się i rozmawiał z naszymi kolegami: Haliną Bortnowską, Stefanem Frankiewiczem z "Więzi", naszym fotoreporterem Adamem Bujakiem.

Gdy skończyła się ta wędrująca konferencja prasowa, Ojciec Święty odwrócił się: "Aha, zapomniałem udzielić Wam błogosławieństwa". Co też uczynił.

Takiego spotkania z prasą w Watykanie jeszcze nigdy nie było. Nie trzeba dodawać, że dziennikarze zostali podbici całkowicie.

Dla Polaków

Poniedziałek, 23 października

Muszę kończyć tę relację, bo inaczej nie dotrze ona na czas do Krakowa. Więc w telegraficznym skrócie: w niedzielę po południu: spotkanie Ojca Świętego z przedstawicielami Kościołów niekatolickich. Dziś, w poniedziałek rano, spotkanie z delegacjami rządowymi przybyłymi na inaugurację posługi pasterskiej Jana Pawła II. Następnie osobne spotkanie z delegacją rządową polską, najpierw rozmowa w cztery oczy z przewodniczącym Rady Państwa prof. Jabłońskim, potem z całą delegacją.

Jeszcze w sobotę, 21 października, rano, w bazylice Św. Piotra Msza św. dla przybyłych do Rzymu Polaków, odprawiana przez ks. bpa Dąbrowskiego. W tęże sobotę wieczorem, w polskim kościele Św. Stanisława, Msza św. w 30 rocznicę zgonu śp. ks. kard. Hlonda, z homilią ks. Prymasa. W niedzielę po południu w rzymskim kościele Gesu Msza św. dla Polaków koncelebrowana przez wszystkich obecnych w Rzymie biskupów polskich (przeszło 40-tu), pod przewodnictwem ks. kard. Króla z Filadelfii. Piękną homilię wygłosił ks. Prymas. Po Mszy św. przemówił jako "gospodarz" tego jezuickiego kościoła, generał zakonu oo. Jezuitów o. Arrupe. Wielki kościół wypełniony był po brzegi Polakami z kraju i zagranicy, bardzo licznie była reprezentowana Polonia amerykańska, był obecny również dr Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta Cartera do spraw bezpieczeństwa.

Dziś, w poniedziałek w południe, wszyscy biskupi polscy byli na obiedzie u Ojca Świętego (wolno przypuszczać, że w Pałacu Apostolskim nigdy nie było tak hucznej grupy dostojnych gości na obiedzie).

Wreszcie dziś po południu w wielkiej auli audiencjonalnej Watykanu przeszło godzinna, cudowna, niezapomniana, wzruszająca audiencja polska u Ojca Świętego. Tego nie da się w kilku słowach opisać (jeśli w ogóle da się opisać), więc zostawiam to do następnej korespondencji, chyba, że zrobi to za mnie ktoś inny spośród 5 czy 6 tysięcy Polaków, którzy niemal wypełnili ogromną aulę.

Zresztą o Ojcu Świętym Janie Pawle II będziemy jeszcze pisać bardzo długo i bardzo dużo...

Program na Pontyfikat

Watykan, piątek, 23 października

Jest zaledwie czwarty dzień nowego pontyfikatu, a już Ojciec Święty Jan Paweł II, Papa Wojtyla - jak mówią Włosi, dokonał szeregu aktów, które mu zdobywają powszechny podziw, szacunek, miłość, i które pokazują nowy styl tego pontyfikatu.

Najpierw orędzie radiowe do świata, wygłoszone we wtorek rano, w Kaplicy Sykstyńskiej do Kolegium Kardynałów, o którym mówiłem w moim poprzednim telefonie; ale którego tekstu nie udało mi się wydrukować z braku czasu. Nawiasem mówiąc, warto podkreślić, że aczkolwiek klauzura konklawe nie była jeszcze otwarta, Papież zaprosił do Kaplicy Sykstyńskiej także tych kardynałów, którzy z powodu ukończenia 80. roku życia nie brali udziału w konklawe.

Owo orędzie, którego treść i styl wyraźnie wskazują, że wyszło ono spod pióra Jana Pawła II (choć nie jest to regułą i choć nie wiadomo, kiedy zdążył je napisać: chyba w nocy z poniedziałku na wtorek), zawiera najogólniejszy zarys programu nowego pontyfikatu. Jest to dokument, który wywarł wielkie wrażenie. Kardynał Pellegrino, były arcybiskup Turynu, oblegany przez dziennikarzy jak wszyscy inni kardynałowie, w chwili gdy wychodzili z konklawe, oświadczył "Jest to dokument najwyższej wartości, zwłaszcza przez podkreślenie wierności soborowi. To jedno wystarczyłoby, by ocenić znaczenie orędzia". Istotnie Jan Paweł II z naciskiem mówi o trwałym znaczeniu Soboru Watykańskiego II, co dla niego jest zobowiązaniem do pełnej realizacji soboru, który stanowi kamień milowy nie tylko w dwutysiącletniej historii Kościoła ale i w religijnej i kulturalnej historii świata. Papież podkreśla, że wprowadzenie w życie soboru obejmuje różne dziedziny, ale w szczególności eklezjologię, naukę o Kościele, którego zadaniem jest nie tylko pogłębianie wspólnoty ludzi wierzących w Chrystusa, ale i wkład w coraz silniejszą jedność całej rodziny ludzkiej.

Mówiąc o wierności wskazaniom soboru, Papież podkreślił znaczenie kolegialności episkopatu oraz rolę synodu biskupów, dalej potrzebę wierności względem nauki Kościoła i jego magisterium oraz poszanowanie norm liturgicznych, co wyklucza zarówno "niekontrolowane innowacje" w tej dziedzinie, jak i "uparte odrzucanie" wprowadzonych przez Kościół reform. Jan Paweł II mówił z kolei o potrzebie zachowania dyscypliny kościelnej, by przejść do problemów ekumenizmu, wypowiadając się z naciskiem za kontynuowaniem wysiłków dla osiągnięcia pełnej jedności chrześcijaństwa.

Zwracając się do wszystkich ludzi Jan Paweł II oświadcza swoją wolę działania na rzecz pokoju, rozwoju i sprawiedliwości międzynarodowej, "choć nie kieruje nami żaden zamiar ingerencji w sprawy polityczne". Wyraziwszy swoją troskę o sytuację w Libanie, Papież zwraca się do wszystkich ludzi, którzy cierpią ucisk, niesprawiedliwość czy dyskryminację, jeśli chodzi o życie ekonomiczne i społeczne, życie polityczne, czy też wolność sumienia i wolność religijną, podkreślając konieczność dążenia do usunięcia wszelkich form niesprawiedliwości, by wszyscy mogli wieść życie godne człowieka.

Jaki los czeka Kościół i ludzkość w najbliższych latach - mówi Papież - wie jeden Bóg. "Osobisty los nas samych, wyniesionych do najwyższej odpowiedzialności w służbie apostolskiej, jest rzeczą mało interesującą. Nasza osoba winna zniknąć w obliczu wielkiej funkcji, którą mamy spełnić".

Nie sposób streszczać tego bogatego w treść dokumentu. Zacytujmy tylko jeden z końcowych fragmentów skierowany do naszego kraju: "Pozwólcie nam, Bracia i Synowie, którzy mnie słuchacie, że z niedającej się wymazać miłości dla ziemi pochodzenia, dołączymy osobne, szczególne pozdrowienie, tak dla wszystkich współobywateli naszej Polski - semper fidelis, jak i dla naszych kapłanów i wiernych Kościoła krakowskiego: pozdrowienie, w którym wspomnienia i uczucia, nostalgia i nadzieja splatają się nierozłącznie".

Pierwsza eskapada

Prawdziwy entuzjazm wywołał w Rzymie fakt, że już w pierwszym dniu po wyborze, we wtorek po południu, Jan Paweł II niespodziewanie opuścił Watykan, by odwiedzić swego przyjaciela, księdza biskupa Andrzeja Deskura (przewodniczącego Papieskiej Komisji do spraw Środków Masowego Przekazu), przebywającego w jednym z rzymskich szpitali. (Ks. biskup Deskur kilka dni przed konklawe dostał wylewu krwi do mózgu, stan jego był bardzo poważny. Na szczęście wczoraj i dziś nastąpiła znaczna poprawa.) Oglądałem w telewizji tę pierwszą "eskapadę" Ojca Świętego poza mury watykańskie. Papież wyjechał z Watykanu samochodem, w eskorcie policjantów na motocyklach (względy bezpieczeństwa nie pozwalają na zaniechanie tych środków ostrożności). Część drogi Ojciec Święty, w swojej białej sutannie, przebył stojąc w otwartym samochodzie, witając i błogosławiąc ludzi tłumnie zbierających się na trasie. Na terenie kliniki zaczęło się szaleństwo: policjanci z trudem utorowali Ojcu Świętemu drogę przez zwarty tłum personelu, lżej chorych ludzi, którzy tam się znaleźli. Po krótkiej wizycie u łoża księdza biskupa Deskura, Jan Paweł II przemówił do obecnych, dziękując za powitanie oraz za to, że "ocaliliście mnie, bo mogłoby się zdarzyć, że papież, który przyjechał do szpitala, byłby zmuszony w tym szpitalu pozostać". Gdy Ojciec Święty skończył, stojący obok monsignore Caprio, zastępca sekretarza stanu, szepnął mu coś do ucha. Na to Ojciec Święty: "Aha, to nie koniec. Monsignore Caprio uczy mnie, jak powinien się zachowywać papież. To dobrze. Muszę Wam jeszcze udzielić błogosławieństwa".

We środę przed południem Jan Paweł II przyjął na audiencji, w sali konsystorza Pałacu Apostolskiego, całe Kolegium Kardynalskie. W odpowiedzi na adres kardynała-dziekana Confalonieri, Ojciec Święty powiedział: "Czcigodni Bracia, było z Waszej strony aktem ufności, a zarazem wielkiej odwagi, że zechcieliście na biskupa Rzymu powołać «nie-Włocha»". Na zakończenie audiencji Ojciec Święty udzielił kardynałom swego błogosławieństwa, po czym wezwał ich, by wszyscy razem, wraz z nim, udzielili błogosławieństwa całemu Kościołowi.

Narodowość papieża nie ma wpływu

Dziś przed południem, w piątek, Ojciec Święty przyjął na audiencji korpus dyplomatyczny akredytowany przy Stolicy Apostolskiej. W odpowiedzi na przemówienie ambasadora Gwatemali, Luis Valladares y Aycinena, dziekana tego korpusu, Jan Paweł II wygłosił przemówienie w języku francuskim. To przemówienie, należące - wydawałoby się - tylko do dyplomatycznej kurtuazji, zawiera przecież bardzo ważne stwierdzenie. Ojciec Święty powiedział, że powołany na Stolicę Piotrową z jednego spośród narodów, zamierza wszystkim okazywać szacunek, którego mają prawo oczekiwać. "W tej sprawie, prawdę mówiąc, nasza partykularna przynależność narodowa mało odtąd znaczy: jako chrześcijanin, a tym bardziej jako papież, jesteśmy, będziemy świadkami powszechnej miłości, okazując tę samą życzliwość każdemu, a zwłaszcza tym, których los doświadcza". I dalej: "Kościół - a zwłaszcza Stolica Apostolska pragną od waszych narodów, od waszych rządów, by coraz bardziej brały pod uwagę pewne potrzeby. Stolica Apostolska nie potrzebuje niczego dla siebie. Czyni to, w łączności z episkopatem lokalnym, dla chrześcijan czy też ludzi wierzących, którzy zamieszkują wasze kraje, aby bez szczególnych przywilejów, ale wedle zasad sprawiedliwości mogli zasilać swoją wiarę, mieć zapewnioną możność sprawowania kultu religijnego i by byli dopuszczeni, jako lojalni obywatele, do pełnego udziału w życiu społecznym. Stolica Apostolska czyni to również w interesie wszystkich ludzi, kimkolwiek by byli, wierząc, że wolność, szacunek dla życia i godność osób - które nigdy nie mogą być narzędziami - równość traktowania, sumienność w pracy zawodowej oraz solidarne dążenie do dobra wspólnego, duch pojednania, otwarcie na wartości duchowe - to podstawowe wymagania harmonijnego życia w społeczeństwie, postępu obywateli i ich cywilizacji. Oczywiście, te wszystkie cele na ogół mieszczą się w programach ludzi ponoszących odpowiedzialność. Ale to nie znaczy, że rezultaty są tym samym osiągnięte, i nie wszystkie środki są równej wartości. Jest jeszcze zbyt wiele nędzy fizycznej i moralnej spowodowanej przez niedbałość, egoizm, zaślepienie czy też twardość ludzi...".

Jan Paweł II mówi - w cytowanym wyżej ustępie - że narodowość papieża nie ma wpływu na jego stosunek do innych narodów. Nikomu jednak chyba nie przyjdzie do głowy, że oznacza to jakąkolwiek zmianę w stosunku Papieża Wojtyły do własnego narodu. Cytowałem fragment orędzia do świata skierowany do Polaków. W Krakowie zapewne wszyscy wiedzą, tutejsza prasa obszernie o tym informowała, że już we wtorek wieczorem, w 24 godziny po swym wyborze, Ojciec Święty telefonował do Krakowa, do swoich współpracowników. W ogłoszonej tu w prasie i znanej oczywiści w Polsce deklaracji, Episkopat Polski wyraża nadzieję na obecność Ojca Świętego nie tylko na uroczystość świętego Stanisława, ale także na uroczystości sześćsetlecia obecności obrazu Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze w roku 1982. Piękne przemówienie na temat wyboru Polaka na Stolicę Piotrową wygłosił w Radiu Watykańskim Prymas Polski, ksiądz kardynał Stefan Wyszyński. "Gaude, Mater Polonia - zakończył swe przemówienie Ksiądz Prymas - swego najlepszego Syna, wychowanego wśród walk i cierpień Narodu, oddałaś Kościołowi i Matce Chrystusowej".

***

Dodajmy jeszcze, że wiadomo, iż Ksiądz Prymas był u Ojca Świętego na obiedzie następnego dnia po wyborze, również księży biskupów Rubina i Wesołego Ojciec Święty zaprosił na posiłek. Ksiądz Stanisław Dziwisz, krakowski kapelan kardynała Wojtyły, od kilku dni zmienił adres: mieszka w Pałacu Apostolskim jako jeden z sekretarzy Ojca Świętego.

Z wielkiej ilości szczegółów, które świadczą o nowym stylu pontyfikatu, podajmy choć dwa, drobne, lecz charakterystyczne. Bezpośrednio po wyborze, jeszcze w ramach konklawe, wszyscy kardynałowie-elektorzy składają hołd papieżowi, czy też ślubują posłuszeństwo, tzw. "obedienza". Papieże - od wieków - przyjmowali zawsze ten hołd siedząc na tronie papieskim. Jan Paweł II złamał ten obyczaj, przyjmował kardynałów stojąc, ściskając każdego serdecznie. I druga rzecz: papieże w swoich przemówieniach posługują się liczbą mnogą, formułą "My". Jan Paweł II używał formy "My" w swoim pierwszym orędziu oraz przemawiając do korpusu dyplomatycznego, ale mówiąc do Kolegium Kardynalskiego w czasie pierwszej audiencji, posługiwał się pierwszą osobą liczby pojedynczej: "Ja". Dodajmy dla sprawiedliwości, że tej formuły "Ja" używał już także Papież Jan Paweł I, Papa Luciani.

Cała prasa nadal jest pełna materiałów związanych z nowym Następcą Piotra. Tygodniki ilustrowane wydały numery poświęcone w znacznej mierze Janowi Pawłowi II. W kioskach ukazały się kolorowe fotografie Papieża, rozchwytywane przez pielgrzymów i turystów. Prasa interesuje się wszelkimi szczegółami z życia Papieża, z Jego młodości, podkreślając Jego zamiłowania sportowe i turystyczne, narciarstwo i kajak, Jego udział w Teatrze Rapsodycznym w latach okupacji, a zwłaszcza jego twórczością naukową i pisarską, nie pomijając i wierszy Karola Wojtyły, których wiele ukazało się w "Tygodniku Powszechnym" i "Znaku", podpisywanych pseudonimem Andrzej Jawień.

JERZY TUROWICZ, 1978

(śródtytuły od redakcji tygodnik.onet.pl)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Podobne artykuły