Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Obcy temu co jest
bliski temu co bywa
przez przesąd snów przesądzony
ja jednokrotny Ten a ten
nie jestem z sobą po imieniu
mówię o mnie
z dystansem Ja
Poza tym jeszcze
tylko ty
któryś jest wszyscy
moje lustro bliźniacze
zgasłe we wczesnym dzieciństwie
moja ciemna gwiazdo
pozwól mi do ciebie
po imieniu
po ateńskorzymsku
mój Paraego
żebyś mi był osobny
żebyś mi był wspólny
żebyś poróżnił mnie ze mną
1971
Drogowskaz
chwile chwile tyle ich
wygładzone odległością
wyległy z czasu
poza swoją godzinę
już zanurzone tylko w sobie
tam ich obecność
jeszcze się w nich tli
aż ustaje
tam do nich idę
przez niepokoje
amfilady moje
w przeciągu ciemności
wolny od sprzysiężenia
czasów i miejsc
tam się wspinam do nieba
po schodach
stopniowania ciszy
tam tłumiąc w sobie
kolor za kolorem
bez żalu się pada
jak śnieg
1973
Filleborn czyli ciągłość dziejów
Biedny bracie Filleborn
tutejszy do szpiku kości
kolego po piórze Adama M.
spotkajmy się
po latach stuiluś
na rogu Miodowej i Koziej
na mansardzie gruźliczej
w przywiezionym z Otwocka
twoim sztucznym lesie
ty po poległym listopadzie
ja po poległym sierpniu
nie pytaj co nowego
wszystko po staremu
1974
Seweryn Filleborn - żył krótko (1815-1850)
w Warszawie i pisywał wiersze.
Kiedy pożółkły zielone granice
Kiedy pożółkły zielone granice
a na niebiosach rozstawiono
strażnicze wieże chmur
została mu jeszcze
głębokość
przywiązał sobie do szyi
kamień ratunkowy
i przemilczały go ryby
a ty mój ja
nabrałeś wody w usta
pijesz milczenie po nim
Ty mój ja
nie idziesz na dno
wiesz że nie ma dna
unosisz się bez uniesienia
na płytkiej powierzchni
wysoko nad górą Ararat
po wierzchołek zbawienia
zatopioną w głębi
1970-74