Jeden kwiat, jeden żołnierz

Do upamiętnienia stulecia I wojny światowej Brytyjczycy przygotowali się starannie: książki, filmy, dyskusje... Nikt nie sądził, że najważniejsze okaże się morze z maków.

09.11.2014

Czyta się kilka minut

Czerwone maki wokół Tower; Londyn, jesień 2014 r. / Fot. poppies.hrp.org.uk
Czerwone maki wokół Tower; Londyn, jesień 2014 r. / Fot. poppies.hrp.org.uk

Pierwsze pojawiły się we wtorek, 5 sierpnia: sztuczne maki, wykonane z ceramiki, ciasno pokrywające zieloną trawę dawnej fosy otaczającej londyńską Tower. Tamtego dnia tłum turystów szczelnie otoczył dawną królewską twierdzę – po to, aby zobaczyć tyleż artystyczną instalację, co księżnę Kate z mężem księciem Williamem i jego bratem, księciem Harrym. Po uroczystości otwarcia instalacji Kate spacerowała wśród pola czerwonych maków w błękitnej sukience. Dołożyła swój kwiat: pamięci jej prapradziadka.

Potem przybywało – i maków, i zwiedzających. Teraz, w listopadzie, wylewają się z otworów strzelniczych w starych murach, niemal całkowicie wypełniają fosę. Prawie dochodzą do zewnętrznych murów, za którymi codziennie stoi tłum ludzi: już nie zagranicznych turystów, lecz zwykłych Brytyjczyków z całego kraju. W tych dniach Tower jest dosłownie oblężona; na początku listopada władze apelowały do obywateli, by już nie przychodzili pod twierdzę, bo tłum jest zbyt duży, metro nie daje rady, a policja ma zastrzeżenia. Ale to chyba nikogo nie zniechęciło. Ocenia się, że od sierpnia do 11 listopada – w Wielkiej Brytanii obchodzonego jako Dzień Pamięci – nad morze krwawych maków przybyły cztery miliony ludzi!

Pomysł upamiętnienia w taki sposób setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej jest wręcz banalnie prosty – i może w tym leży tajemnica jego sukcesu. Londyńczycy i w ogóle Brytyjczycy pokochali maki, a w ich obronie – po tym, jak w prasie pojawił się krytyczny głos – poczuł się w obowiązku stanąć nawet premier David Cameron (instalację uznał za „przejmującą” i „oszałamiającą”).

Instalacja „Blood Swept Lands and Seas of Red” (nazwa silnie nasycona treścią; w wolnym przekładzie: „Ziemie skąpane we krwi i morza czerwieni”), autorstwa Toma Pipera i Paula Cumminsa, składa się dokładnie z 888 246 ceramicznych maków: po jednym dla każdego brytyjskiego żołnierza poległego sto lat temu (tj. dla Brytyjczyków oraz żołnierzy z krajów i kolonii Imperium; tylu ich zginęło według oficjalnych statystyk).

Maki pojawiały się stopniowo, a w ich „sadzeniu” uczestniczyły tysiące wolontariuszy. W ten sposób, po kilku miesiącach tworzenia, instalację ukończono właśnie 11 listopada – w rocznicę zakończenia I wojny na froncie zachodnim. To Dzień Pamięci, poświęcony weteranom i poległym. Symbolem jest papierowy mak – przypinany do płaszczy i marynarek niemal przez wszystkich. W tym roku ten narodowy obowiązek zmaterializował się wokół serca Brytanii, londyńskiej Tower.

Plan zakładał, że po zakończeniu instalacji maki zostaną rozprzedane, po 25 funtów za sztukę, a zysk trafi do fundacji charytatywnych wspierających weteranów. Teraz okazuje się, że popyt przewyższył podaż i wszystkie maki sprzedano już dawno, niejako z góry – po rozmontowaniu instalacji będą wysłane do szczęśliwych nabywców. Podobno mają być jednym z najbardziej pożądanych prezentów gwiazdkowych. Jeśli trafią do rodzin tych, których krewni zginęli sto lat temu, będą pewnie czymś więcej niż tylko sztuczną ozdobą.

Jonathan Jones – krytyk sztuki, znany z kontrowersyjnych poglądów i ostrego języka – należy do nielicznych, którym maki się nie spodobały. Jones uważa, że skoro maki upamiętniają tylko Brytyjczyków, to instalacja prezentuje wizję „wąską i nacjonalistyczną”. A poza tym – jest piękna, zbyt piękna, gdy, jak wiadomo, wojna piękna nie jest, a zatem maki przy Tower to kłamstwo.

Zdaniem Jonesa właściwsze byłoby wypełnienie fosy kośćmi i drutem kolczastym. Współautor projektu Tom Piper polemizował: „To nie jest instalacja na temat wojny, to nie ilustracja przemocy i barbarzyństwa. Tu chodzi o stratę i pamięć, o danie każdemu człowiekowi wyjątkowego sposobu, by odnieść się do historii swej rodziny i uświadomić sobie koszt ludzkiego życia” – tłumaczył. I dodał: „Tak, to wygląda bardzo pięknie, ale ludzie są piękni i siła ludzkiego życia jest piękna”.

I wojna światowa była wstrząsem, nowym typem wojny. Brytyjczyków zginęło w niej dwa razy więcej niż podczas II wojny światowej. Każde miasteczko, każda rodzina poniosła stratę. Jak pokazać taką narodową wyrwę i ból? Dziś, sto lat później, maki wokół Tower wyglądały pięknie: nierealnie, magicznie. Choć wypalone w ceramicznym piecu, istotnie miały w sobie życie. Nawet wróble się skusiły: całe ich chmary próbowały na nich przysiąść.

Także w dniach poprzedzających 11 listopada co wieczór wokół twierdzy gromadzili się ludzie. W zapadającym zmierzchu strażnicy Tower wyczytywali kolejne nazwiska żołnierzy w wielkim apelu poległych. Ściany zamku nabierały jakby ciepłej barwy – może w ostatnich przebłyskach słońca, a może wpływała na to czerwień maków, otaczających stare mury. Wielkie czerwone morze, ogromne i gładkie. A jednocześnie: prawie 900 tys. osobnych kwiatów, przerwanych linii życia. Trudno było przejść obojętnym.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2014