Jawne tajemnice

Wieści o tym, że odpowiedzialna za wywiad elektroniczny amerykańska agencja NSA prowadzi nasłuch także w Europie, pojawiały się od dawna. Jednak aż dotąd europejskie rządy pomijały je (oficjalnym) milczeniem.

08.07.2013

Czyta się kilka minut

Podobnie jak (oficjalnym) milczeniem pomijano wykryte przypadki „szpiegostwa wśród przyjaciół” prowadzonego tradycyjnie: przez agentów. Jeśli coś nagłaśniano, kryła się za tym polityczna intencja: zwykle sygnał, że druga strona posunęła się za daleko.

Tak było przykładowo w 1997 r., gdy niemiecki „Spiegel” otrzymał przeciek, że po raz pierwszy w dziejach RFN pracownik ambasady USA został zdemaskowany jako agent CIA i zmuszony po cichu do opuszczenia Niemiec. Miał on prowadzić szpiegostwo gospodarcze i próbował zwerbować urzędnika ministerstwa gospodarki. Obfitujący w szczegóły przeciek interpretowano wtedy jako nieprzypadkowy: upubliczniając tę aferę, Niemcy przełamali istniejące tabu, jakim była aktywność szpiegowska „przyjaciół” na terenie RFN.

W efekcie w kolejnych tygodniach doszło w Niemczech i USA do frapującej „wymiany zdań” za pośrednictwem mediów. Powołując się na anonimowe źródła w rządzie, gazety z USA twierdziły, że ów dyplomata nie szpiegował Niemców, ale Iran. „Washington Post” interpretował wydalenie go tak, że rząd RFN chciał zastosować „karę dla przykładu” i dać sygnał, iż chce być przynajmniej informowany o akcjach CIA. Strona niemiecka ripostowała – znów poprzez prasę – że Amerykanin prowadził jednak klasyczne szpiegostwo gospodarcze.

Czy ujawniając wydalenie dyplomaty, Niemcy chciały pokazać, że skończył się czas traktowania ich przez służby USA jak „własnego podwórka, na którym mogą robić, co im się podoba” (cytat z pracownika BND)? Chyba tak. Bo sprawa była wtedy jednym z wielu zdarzeń składających się na szczególny spór: rozgrywany przez publikacje w mediach niemieckich i amerykańskich (ich autorzy powoływali się na źródła w rządach lub tajnych służbach), dotyczył działalności służb niemieckich w USA i amerykańskich w RFN. W kolejnych miesiącach roku 1997 i 1998 w niemieckich gazetach (zwłaszcza „FAZ” i „Welt”, zbliżonych do ówczesnego rządu) opisywano więc działalność państw sojuszniczych w RFN. Amerykanie nie byli dłużni: w USA pojawiły się artykuły, których autorzy, powołujący się na FBI, opisywali, jak niemiecki wywiad szpieguje w USA firmy czy instytuty badawcze.

W „FAZ” wyróżniały się wtedy teksty dziennikarza Udo Ulfkottego. Był on też autorem książki „Verschlußsache BND” („BND: ściśle tajne”), wydanej w 1997 r.; znalazło się w niej wiele informacji o działaniach „przyjaciół” na terenie Niemiec. Z publikacji Ulfkottego – wśród dziennikarzy postrzeganego jako osoba bliska BND – wynikało więc, że polityczne i gospodarcze „szpiegostwo wśród przyjaciół” praktykują wszyscy, także Niemcy czy Francuzi (zdobyte informacje francuski wywiad DGSE miał przekazywać firmom, np. walczącym z Siemensem o wielomiliardowy kontrakt w Korei Południowej). Przy czym coraz większą wagę miała odgrywać tu technika, bardziej „bezpieczna” niż tradycyjne szpiegostwo – trudniej o dowody, łatwiej politycznie przemilczeć sprawę.

Ulfkotte zwracał uwagę, że brytyjski wywiad techniczny GCHQ na swej stronie internetowej otwarcie szuka kandydatów ze znajomością m.in. francuskiego i niemieckiego. Ironizował: „Zapewne po niemiecku mówi się także w Afryce Południowo-Zachodniej, ale wolno sądzić, że obiektem zainteresowania niemieckojęzycznych szpiegów z GCHQ są w pierwszym rzędzie Niemcy, Austria i Szwajcaria”.

W swej książce Ulfkotte pisał, że NSA podsłuchuje telefony i faksy Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego (ponoć zbierano dane o polityce gospodarczej Unii), ale że nie jest to przedmiotem politycznego sporu, gdyż trudno to dowieść – nie ma śladów. Wygląda więc na to, że istota tego, co zrobił dziś Edward Snowden, polega głównie na tym, iż dostarczył dowodów na to, o czym wszyscy wiedzieli od dawna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2013