Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawdziwą sensacją wydawało się, że według prowadzącej badania prof. Eilat Mazar pod rysunkiem wyryto litery układające się w napis "Temach". Imię takie pojawia się na zapisanej w Księdze Nehemiasza liście Izraelitów, którzy powrócili do Palestyny z niewoli babilońskiej. Czytamy w niej, że synowie Temacha byli niewolnikami jerozolimskiej świątyni (Ne 7, 55). Według Mazar pieczęć mogła więc powstać w latach 538-445 p.n.e. i należeć do rodziny, o której wzmianka znajduje się w Biblii.
Po ostrej krytyce ze strony innych archeologów (m.in. Ryana Byrne’a z Rhodes College w Memphis) badaczka wycofała się ze swoich hipotez. Okazało się bowiem, że odczytała inskrypcję od prawej do lewej strony (jak wszystkie pisma Semitów Zachodnich), podczas gdy powinno się ją czytać jak lustrzane odbicie: napis na pieczęci jest bowiem odbiciem prawdziwego.
W rzeczywistości na pieczęci widnieje żydowskie imię Szelomit. W połowie pierwszego tysiąclecia p.n.e. było ono dość popularne, co uniemożliwia powiązanie zabytku z konkretną osobą bądź rodem. Co więcej, według analizy Ryana Byrne’a, pieczęć może być o dwa wieki starsza, niż to oceniła Mazar, a powstać mogła nie w Babilonii, ale na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego.
Niektórzy naukowcy wskazują jednak, że imię "Szelomit" może oznaczać ród żydowski wspomniany w Księdze Ezdrasza (Ezd 8, 10) lub kobietę wymienioną w rodowodach repatriantów babilońskich w Pierwszej Księdze Kronik (1 Krn 3, 19).
MaM/KAI, "Jerusalem Post"