Ja, ty, on, oni

Jest w "Ogniem i mieczem" krótkie zdanie, którego niepodobna zapomnieć. Sienkiewicz, opisując pożar, jaki ogarnia Ukrainę po klęsce wojsk koronnych pod Żółtymi Wodami, mówi po prostu: "tysiące ginęły bez śladu, bez pamięci".

31.03.2009

Czyta się kilka minut

Kiedy się choć trochę zastanowić nad tymi paru słowami, wzbudzają grozę i protest. Bo tak jak największym cudem jest fakt, że od początku istnienia rodzaju ludzkiego na ziemi po jego nieprzewidywalny jeszcze koniec każdy przychodzący na świat człowiek był, jest i będzie niepowtarzalny, osobny, inny - tak nie sposób pogodzić się z drugim faktem, że znikał ze świata tak, jakby nie znaczył nic, jakby mogło go nigdy nie być. A przecież tak właśnie dzieje się od początku. Nie tysiące, ale miliony i miliony giną "bez śladu, bez pamięci". A to musi wywoływać albo bunt, albo wiarę, że jest taki wymiar, w którym i ślad, i pamięć, i obecność są w jakiś rozstrzygający sposób każdej istocie ludzkiej przyznane.

Zapuszczam się w te karkołomne rozważania z przyczyny bardzo skromnej: z doświadczanej ciągle i ciągle potrzeby pamięci, sygnalizowanej tuż obok mnie albo z jakichś odległych zakątków do mnie docierającej. Kiedy dowiaduję się o kimś, że go już nie ma, to puste po nim miejsce zaczyna uwierać. Kiedy namawiam zasłużoną nauczycielkę, opowiadającą mi w liście o wileńskiej uroczystości pięćdziesięciolecia matury w polskim gimnazjum im. Mickiewicza, aby to wszystko opisała, a ona odpowiada mi, że przecież nikogo nie będzie to interesować. Kiedy słyszę o jubileuszu sto trzecich urodzin nestora polskich kapłanów na Wileńszczyźnie i o fiasku zainteresowania tym faktem zaprzyjaźnionej redakcji w Krakowie. Trzy skrawki niepamięci w morzu innych. Wokulski czytał w godzinach zwątpienia ów wiersz, który mu nie dawał spokoju: "i nie masz godów ich pamięci / i nie masz bólów ich wspomnienia". I też się buntował, jak ja.

Nikt nie zdoła pamiętać o wszystkich. Ale nikomu nie wolno nie pamiętać nikogo. Tyle przynajmniej. Dlatego tak robię dzisiaj. Za pułkownika Bronka Szczerbińskiego, serdecznego kolegę z wojennej szkoły wileńskiej, proszę Boga w pacierzu. Panią Teresę z Wilna dalej namawiam, by zostawiła - choćby swoim wczorajszym uczniom i mnie - wspomnienia o swojej szkole i o sobie jako uczennicy. A księdzu prałatowi Józefowi Obrębskiemu z podwileńskiej Mejszagoły, świadkowi i uczestnikowi całej dwudziestowiecznej historii Wileńszczyzny, po prostu kłaniam się nisko.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2009