I jeśliby siedem razy...

Mówiąc o grzechu, Chrystus wypowiadał twarde słowa. Kiedy jednak spotykał grzeszników, rozumiał ich słabości.

19.02.2008

Czyta się kilka minut

Dlaczego w odpowiedzi na pytanie o żal za grzechy opowiedziałem o św. Franciszku, który głosem wielkim i żałosnym wołał: "Miłość nie jest kochana! Miłość nie jest kochana!"? Dlatego, że to jest właśnie żal za grzechy. Bo pojęcie "grzech" jest pojęciem religijnym. Skruszony Dawid wyznaje (w  Psalmie 51): "Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą". A chodziło o krzywdę całkiem konkretnego człowieka, Uriasza, o uwiedzenie jego żony i doprowadzenie do jego śmierci.

Zdrada

Wobec człowieka coś może być zbrodnią, przestępstwem, wykroczeniem i świństwem. Grzech to zło; nawet jeśli popełnione wobec człowieka, to odnoszące się do Boga. Dlatego żal za grzechy też jest pojęciem religijnym, świadomością, że zawiodłem Jego miłość, zawiodłem Tego, który mnie kocha i - mówiąc po ludzku - liczy na mnie. Że zawiodłem wynikające z tej miłości oczekiwania. Że zdradziłem. Zrozumie to ten, kto kochał i został zawiedziony, zdradzony. Zdrady nie da się naprawić. Zła, które się stało, cofnąć się już nie da. Można winę wyznać, można wyrazić skruchę, można przepraszać, ale spustoszenie, które ze sobą niesie zdrada, może powstrzymać jedynie przebaczenie ze strony zdradzonego.

Czy człowiek wierzący, głęboko religijny, chodzący - jak się mówi w Biblii - w obecności Boga, może Go zdradzić? Czy może zgrzeszyć? Może. W opowieści o pierwszych rodzicach dla mnie najdziwniejsze jest to, że oni, tak blisko obcujący z Bogiem, mogli, nawet na chwilę, przestać Mu ufać. A jednak... byli wolni i zapragnęli być "jako bogowie". Chcieli sami wytyczać drogi dobra i zła, i przestali Mu ufać. Bo nie ufać Bogu - znaczy: kwestionować Jego miłość do człowieka, która się wyraża w przykazaniach, w nauce Jezusa, we wskazaniach Jego Kościoła.

Dlatego grzech to odwrócenie się od Jego miłości, a żal to Franciszkowy krzyk: "Miłość nie jest kochana". I właśnie dlatego żal za grzechy, który jest warunkiem sensownego korzystania z sakramentu pojednania, zawsze się odnosi do Boga. Jego odpowiedzią na żal jest tajemnica Odkupienia, a wiara w Jezusa Chrystusa jest wiarą w niewyczerpaną gotowość przebaczenia i pojednania. O tym mówi przypowieść o powrocie syna marnotrawnego. Ojciec zobaczył go już z daleka, bo wciąż wyglądał jego powrotu. Kiedyś, na pytanie, ile razy należy przebaczać, Jezus odpowiedział: "I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: żałuję tego, przebacz mu" (Łk 17, 4). Tak z nami postępuje Bóg. Dodajmy, że liczba siedem w języku biblijnym mówi o pełni i doskonałości, wyraża zupełność czegoś, nieskończoność.

To nie ksiądz umarł na krzyżu

W bogatej historii sakramentu pojednania punktem odniesienia był, jest i pozostanie Chrystus. Poprzez sakrament dotyka nas Jego moc. Grzechów nie odpuszcza nam mądry czy niemądry, świątobliwy czy mało świątobliwy ksiądz, ale Ten, który za nas grzeszników umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Kościół, ksiądz to tylko znaki i narzędzia. Grzechy może odpuścić tylko On, Chrystus.

Chrystus, mówiąc o grzechu wypowiadał twarde słowa: jeśli twa ręka cię gorszy - odetnij rękę, jeśli oko - wyłup oko. Faryzeuszów nazwał plemieniem żmijowym, które nie umknie przed gehenną. Kiedy jednak spotykał grzeszników, rozumiał ich słabości. Był pełen miłosierdzia, czym irytował, a nawet gorszył nabożne otoczenie.

Ale głosił, że nie przyszedł do sprawiedliwych, tylko do grzeszników, utrzymywał, że w niebie jeden grzesznik, który się nawraca, to większa radość niż dziewięćdziesięciu sprawiedliwych. Zresztą, jeśli w Ewangeliach słowo "grzesznik" jest stosunkowo częste, to słowo "grzech" występuje rzadko. Jezus mniej się interesował grzechem, bardziej grzesznikiem.

Ludzie zaś odkrywali i wyznawali swoją grzeszność nie tyle w wyniku Jego nauk, co pod wpływem spotkania z Nim. Jak Piotr po cudownym połowie: "wyjdź ode mnie, bo jestem człowiekiem grzesznym". Jak ten sam Piotr, kiedy po zaparciu się Mistrza zapłakał, gdy jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Jezusa. Zacheuszowi Jezus nie prawił kazań, ale - ku zgorszeniu otoczenia - zaprosił się do niego w gościnę, a potem już sama obecność Jezusa sprawiła nawrócenie celnika. W Ewangeliach świadomość i wyznanie własnej grzeszności następują w wyniku spotkania z Jezusem. On zaś nie oczekiwał dokładnej spowiedzi z grzechów ("Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje", J 2, 25), ale wzywał do przemiany życia. Mówił: "twoje grzechy są ci odpuszczone" albo: "ja cię nie potępiam". Mówił: "idź w pokoju i nie grzesz więcej".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2008