Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ks. prof. Franciszek Longchamps de Berrier, członek Zespołu Bioetycznego Konferencji Episkopatu, komentował dla KAI: "Nagrodzono techniczne osiągnięcia, co można odczytywać jako opowiedzenie się za uprawianiem poszukiwań badawczych bez wyraźnego odniesienia do moralności i szacunku wobec ludzkiej wrażliwości, a więc wobec wyrażanych na całym świecie poważnych obiekcji w stosunku do metody in vitro".
Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia abp Ignazio Carrasco de Paula w emocjonalnym komentarzu mówił, że wybór Edwardsa nie wydał mu się "całkowicie nie na miejscu", jednak "Edwards zainaugurował dom, ale otworzył niewłaściwie drzwi, ponieważ wszystko postawił na zapłodnienie in vitro i udzielił milczącego przyzwolenia na darowizny oraz kupno-sprzedaż istot ludzkich". "W ten sposób nawet w minimalny sposób nie wpłynął na zmianę sytuacji patologicznej ani epidemiologiczny obraz bezpłodności" - powiedział hiszpański hierarcha.
"Metoda in vitro nie zasługuje na takie wyróżnienie, jakim jest nagroda Nobla" - ocenił abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. Metropolita warszawsko-praski tłumaczył, że "choć przyznając nagrodę 85-letniemu profesorowi Robertowi Edwardsowi doceniono techniczne osiągnięcia, to jednak, "gdy bierze się pod uwagę wszystkie aspekty metody in vitro - posiada ona cały szereg wad". "Zapłodnienie pozaustrojowe jest reprodukcją zastępczą, a nie leczeniem niepłodności i do tego jest mało skuteczne i niemoralne" - stwierdził.
Abp Hoser przypomniał najbardziej kontrowersyjny - wciąż dyskutowany w polskiej debacie nad ustawodawstwem regulującym sprawy bioetyczne - fakt: stosowanie metody in vitro łączy się ze śmiercią embrionów. "Te, które zostały wyeliminowane w selekcji giną albo zostają zamrożone do ponownego wykorzystania. Już sam proces rozmrażania powoduje śmierć wielu z nich. Inne są porzucone i nie wiadomo, co nimi zrobić".
Drugim skutkiem metody - zaznaczył hierarcha - "są wady ustrojowe i uszkodzenia płodu wynikające z nieprecyzyjnej i mało specyficznej selekcji gamet męskich". Zauważył też, że wciąż nie wiadomo, "jakie będą jej odległe skutki, a więc u osób starszych oraz u ich dzieci".
Trzecim niebezpieczeństwem jest "zaburzenie linii genetycznej" - wskazał abp Hoser. "Komórki rozrodcze pochodzą od osób trzecich i są nabywane na rozwijającym się rynku tkanek i narządów. Przez to linia genealogiczna dziecka jest zaburzona. Ma ono trudności tożsamościowe, związane z identyfikacją oraz odnalezieniem się w relacji do rodziców".
Abp Hoser przypomniał też, że "niepłodność jako taka nie jest chorobą, ale zespołem wynikającym z wielu bardzo różnych chorób. A więc identyfikowanie tych chorób i zdiagnozowanie powoduje, że możemy zastosować właściwą terapię". Hierarcha zwrócił uwagę, że w Polsce nie podejmuje się wysiłku, by przeciwdziałać niepłodności. Dla ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci - wskazywał abp Hoser - alternatywą mogą być rodziny zastępcze, adopcja lub rodzicielstwo duchowe.
Kard. Stanisław Dziwisz 6 października podczas konferencji prasowej przypomniał ogólną zasadę, którą kieruje się Kościół: "Jesteśmy zawsze za godnością życia i poczętego dziecka. Pod tym względem jesteśmy stróżami prawa moralnego" - wyjaśniał metropolita krakowski.