Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Justyna Bargielska, poetka i pisarka: Chyba nie wierzę w ciszę, nie uważam, że jest docześnie możliwa. Hałas, zupełnie jak ból, stanowi dowód, że się żyje. Do czterdziestu decybeli przyjmuję hałas z wdzięcznością: to jest mniej więcej poziom od liścia na wietrze do normalnej domowej aktywności. Daje poczucie bezpieczeństwa, choć chyba nawet dziecko w brzuchu ma głośniej. Czterdzieści do siedemdziesięciu decybeli to po prostu tło, które mnie nie zaburza. Od głośnej muzyki do piły łańcuchowej zaczyna się robić nieprzyjemnie, ale z drugiej strony mam szansę wypróbować swoją wytrzymałość, co bywa miłe. Powyżej stu sześćdziesięciu decybeli lokują się na skali hałasy, które mnie nie dotyczą, dajmy na to: start promu kosmicznego. Ale nie sądzę, żeby to był trudny do zniesienia hałas, bo wtedy i wskaźnik na skali ekscytacji jest wysoko. Dwieście dwadzieścia decybeli to wybuch bomby atomowej, ale wyobrażam sobie, że granica między tym rodzajem hałasu a prawdziwą ciszą jest raczej płynna. Tej ostatniej jednak jeszcze nie doświadczyłam, więc ciężko mi się o niej wypowiadać. ©