Gdzie ten zasięg

Kiedyś ludzie bali się latać z oczywistych powodów.

04.07.2017

Czyta się kilka minut

Fot: unsplash.com /
Fot: unsplash.com /

Turbulencje, kiepskie jedzenie, głośni sąsiedzi, a przede wszystkim nagłaśniane w mediach katastrofy – to były proste, ludzkie powody, dla których niektórym pasażerom trzęsły się dłonie, gdy stewardesa prosiła o zapięcie przed startem pasów. Dziś lęk może pojawić się kilka sekund później. Nomofobia uderza, gdy kapitan przypomina o wyłączeniu telefonów. To strach przed utratą zasięgu sieci.

Samoloty są dla komórek sporym kłopotem. Pierwszym problemem jest wysokość lotu. Naziemne stacje są zoptymalizowane tak, żeby jak najlepiej obsługiwać klientów poruszających się na powierzchni, a nie w powietrzu. To i ich stosunkowo niewielka moc sprawia, że telefon ma szansę utrzymać zasięg tylko do wysokości około 3 kilometrów. Poza tym wieże z nadajnikami są drogie, więc ich rozstawieniem kieruje rachunek ekonomiczny. Samoloty mają niefortunny dla telefonii zwyczaj latać także nad bezludnymi obszarami. Przekaźnik na środku Atlantyku byłby nieco bezużyteczny.

Kolejnym problemem jest prędkość. W miarę przemieszczania się telefonu jego sygnał automatycznie „przeskakuje” z jednej wieży do drugiej. Obszary kontrolowane przez poszczególne przekaźniki to właśnie te „komórki” z nazwy „telefon komórkowy”. Rzecz w tym, że ta sztafeta działa bezproblemowo tylko w pewnym zakresie prędkości. W technologii LTE problemy zaczynają się, gdy telefon przesuwa się szybciej niż ­120-150 km/h. Co oznacza, że nie tylko w samolocie, ale i w Pendolino zasięg ma prawo wariować.

Metalowy kadłub też nie pomaga. Tworzy coś w rodzaju niedoskonałej klatki Faradaya, chroniącej przed piorunami, ale i ograniczającej dostęp fal elektromagnetycznych do środka. Niedoskonałej, bo samolot ma np. okna, przez które sygnały nadal przenikają. Co ciekawe, plastikowe kadłuby dreamlinerów też tworzą taką klatkę, bo wtopiona jest w nie metalowa siatka, która ma zabezpieczać wnętrze maszyny przed wyładowaniami elektrycznymi.

Oczywiście istnieją telefony komunikujące się bezpośrednio z satelitami. Problem w tym, że do łączności satelitarnej potrzeba większej mocy, co oznacza, że urządzenia te nie są tak poręczne ani tak tanie, ani tak ładne jak smartfon. Coś za coś.

Dlatego coraz częściej pojawia się rozwiązanie pośrednie: latające wi-fi. Na pokładzie samolotu znajduje się miniaturowa stacja bazowa, która sygnały z komórek przekierowuje dalej albo przez sieć specjalnych, „wycelowanych w górę” stacji bazowych, albo przez satelity.

Właśnie taki satelita, Inmarsat S EAN, został wystrzelony niedawno z Gujany Francuskiej. Będzie służył za przekaźnik wi-fi dla samolotów latających nad wszystkimi 28 państwami UE, a także nad Norwegią i Szwajcarią. Ma być częścią większej sieci, która lotniczą nomofobię ma uciszyć na co najmniej 17 lat planowanego czasu pracy satelity.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2017