Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed chwilą zajrzałem do ostatniego numeru „Tygodnika”, w którym na stronie 26. jest zdjęcie Jacka Kuronia z młodym człowiekiem, który trzyma plakat z Garym Cooperem. To jednak nie Tomasz Sarnecki, twórca tego znakomitego plakatu, ale moja skromna osoba. Byłem wtedy tylko jednym z wielu dzieciaków, które zakleiły m.in. tym plakatem Warszawę, co oczywiście poczytuję sobie za wielki zaszczyt. Zdjęcie zostało zrobione nie na Miodowej, ale na ul. Wyspiańskiego na warszawskim Żoliborzu, przed punktem, w którym głosował Jacek, a ja uprawiałem wraz z kolegami – Marcinem Piontkiem, Szymonem Kaczanowskim i Staszkiem Trzcińskim – wyborczą propagandę, bo wtedy było jeszcze wolno. Tak sobie stoimy z Jackiem, ponieważ znaliśmy się świetnie. Jacek był moim sąsiadem i starszym przyjacielem z podwórka, i dlatego zatrzymał się przy nas pogadać i wypalić papierosa. Fotograf poprosił nas, żebyśmy pokazali plakat i tak powstało to zdjęcie.