Filozof spada z cokołu

Alianci są gorsi niż Hitler – pisał po 1945 r. Martin Heidegger. Jego prywatne zapiski pokazują, jakim człowiekiem był jeden z ważnych filozofów XX wieku.

04.04.2015

Czyta się kilka minut

Martin Heidegger jako nazistowski rektor uczelni we Fryburgu Bryzgowijskim, 1933 r. / Fot. Domena publiczna
Martin Heidegger jako nazistowski rektor uczelni we Fryburgu Bryzgowijskim, 1933 r. / Fot. Domena publiczna

Za życia zadbał o to, jak miał być pamiętany. Zmarły w 1976 r., w wieku 87 lat, Martin Heidegger – przez uczniów uważany za jednego z najważniejszych filozofów XX w., a przez krytyków przynajmniej za myśliciela, który wywarł wielki wpływ na naukę – sam „zabetonował” swe prywatne archiwum. Zadysponował, że ma być niedostępne. I takie było do niedawna, gdy wydaniem notatek ojca zajął się jego syn.

Jeśli Arnulf Heidegger podjął taką decyzję w przekonaniu, że „immunitet” – ten, który przez dekady chronił ojca, a potem pamięć o nim – okaże się odporny na to, co kryją zeszyty z lat 30. i 40. (zwane nomen omen „Czarnymi zeszytami”), to źle ocenił klimat społeczny Niemiec. Choć od upadku III Rzeszy minęło 70 lat, a od półtorej dekady widać wzmożone zainteresowanie własnymi ofiarami tamtej wojny, to obrachunki z brunatną dyktaturą trwają i przybierają nowe formy. Nie ma już taryf ulgowych, stosowanych, bywało, wobec prominentów. A różne grupy zawodowe, instytucje, uczelnie, koncerny, gazety itd. same proszą historyków o zbadanie swej przeszłości.

Gdy więc rok temu ukazał się trzeci tom „Czarnych zeszytów” – 1200 stron zapisków z lat 30. plus przypisy edytorskie, mające „pokazywać kontekst” – poruszenie było spore, choć dyskusja toczyła się głównie w środowisku. Do publikacji „Czarnych zeszytów” badacze Heideggera spierali się bowiem, czy można mówić, że był on antysemitą. Teraz wiadomo: trudno oceniać jego postawę inaczej niż jako antysemityzm. I to nie celebrowany oportunistycznie, lecz wynikający z przekonania i powiązany z jego myśleniem filozoficznym. W skrócie: Żydów utożsamiał on z nowoczesnością, a nowoczesność traktował jako zagrożenie dla Niemiec.

Iskrą, która sprawiła, że debata wyszła poza wąskie kręgi, stał się tom czwarty „Zeszytów”: opublikowany niedawno i obejmujący lata 1942-48. Wstrząsające mają być zwłaszcza notatki pisane po 1945 r., gdy – uznany za „utrwalacza” (mówiąc współczesnym językiem) systemu nazistowskiego – Heidegger został objęty denazyfikacją i ukarany zakazem pracy na uczelni. Na macierzysty uniwersytet we Fryburgu Bryzgowijskim wrócił dopiero w latach 50., już jako emeryt, gościnnie.

Dziś okazuje się, że po 1945 r. Heidegger nie zmienił zdania o Żydach; wiedza o tym, co się z nimi stało, nie robiła na nim wrażenia. W zapiskach są więc takie konstatacje: Himmler miał „charakter żydowski”, zachodni alianci są gorsi od Hitlera, a obrachunki z nazizmem i jego poplecznikami są gorsze niż obozy koncentracyjne. Do głosu dochodziła tu pewnie urażona miłość własna: Heidegger ciężko przeżył usunięcie z uczelni. Jeden z dziennikarzy „FAZ” pisze teraz, że w tym czasie Heidegger „cierpiał na kompletną utratę osądu rzeczywistości”.

Ale czy taka ocena powinna dotyczyć jedynie okresu po 1945 r.? Badacze Heideggera spierali się też o jego udział w systemie III Rzeszy. Filozof miał armię obrońców: np. jego dobrowolną dymisję z funkcji rektora uczelni we Fryburgu (był nim w latach 1933-34) interpretowano jako dowód na jego dystans czy cichy opór. Dziś wiemy, że było na odwrót: Heidegger, członek NSDAP, złożył dymisję, bo poczuł się urażony, że władze nie realizują jego pomysłów na „zglajchszaltowanie” (tj. ideologiczne ujednolicenie) nauki i naukowców. To tylko jeden z przykładów.

Wśród obrońców Heideggera po 1945 r. byli ludzie niemający nic wspólnego z nazizmem. Jak Hannah Arendt (ona jest usprawiedliwiona: była w nim zakochana) czy Rudolf Augstein. Ten redaktor naczelny tygodnika „Spiegel”, prezentującego się jako forpoczta demokracji w RFN, przedłożył możliwość zrobienia wywiadu rzeki z Heideggerem (był to jedyny wywiad, jakiego filozof udzielił w RFN!) nad wierność zasadom – i potraktował rozmówcę niezwykle łagodnie. Dziś wiadomo, że nie skonfrontował Heideggera z wieloma znanymi sobie faktami – np. że zalecał on uczniom lekturę „Mein Kampf”. Heidegger wykorzystał okazję i w wywiadzie wybielał swoją biografię.

Na obrońców nazistowski rektor może liczyć zresztą i dziś. Gdy uniwersytet we Fryburgu podjął precedensową decyzję i – w ramach obrachunków z brunatną przeszłością uczelni – postanowił zlikwidować katedrę filozofii związaną z nazwiskiem Heideggera, podniósł się bunt: szereg naukowców, nie tylko z Niemiec, podpisało się pod listem protestacyjnym. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jego sygnatariusze zastosowali tu podwójny standard – bo chodzi o Heideggera, wizytówkę XX-wiecznej niemieckiej filozofii. Ale na rektorze uczelni protest nie zrobił wrażenia.

Schemat sprawy Heideggera nie jest wyjątkowy – nie tylko w odniesieniu do przeszłości brunatnej, lecz także czerwonej. I nie tylko Niemczech, lecz również w innych krajach, w tym w Polsce po 1989 r. To sytuacja, gdy człowiek aspirujący (także po śmierci: wtedy pod postacią pamięci i dzieła) do statusu wyznaczającego drogę intelektualisty – tj. osoby, którą cechuje „silna integracja dzieła zawodowego z poglądami politycznymi i sposobem życia, także w sferze pozazawodowej” (określenie „FAZ”) – okazuje się być nie tak integralny, jak sądzono. A najnowsza odsłona sporu o Heideggera pokazuje też, że czasem muszą minąć dekady, zanim pojawią się fakty pozwalające na całościową ocenę człowieka.

Tymczasem demontaż pomnika trwa: tygodnik „Zeit” domaga się, by rodzina Heideggera udostępniła badaczom bez ograniczeń całe prywatne archiwum filozofa. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2015