Eugenika 2.0

Ustawodawstwo wielu państw już teraz pozwala na wybór zarodka, który nie będzie obciążony wadami genetycznymi. Prawdopodobnie za kilka lat będzie to procedura standardowa, a świadome i rozwinięte społeczeństwa już na etapie zapłodnienia będą eliminowały chorych i słabych. Jaki będzie kolejny krok?

23.08.2011

Czyta się kilka minut

W 2006 r. Matthias Bloechle, niemiecki lekarz ginekolog, złożył sam na siebie doniesienie do Trybunału Federalnego. Jako powód podał przeprowadzenie badań genetycznych embrionów, tzw. PGD (ang. preimplantation genetic diagnosis), pozwalających na analizę komórek przed transferem zarodka do macicy przyszłej matki. Testy zostały przeprowadzone na trzech parach, które poddały się procedurze in vitro. Przyszli rodzice byli dziedzicznie obciążeni defektami genetycznymi. Lekarz podjął decyzję, że wszczepi kobietom tylko te embriony, które nie są dotknięte wadliwymi genami. Skarga na samego siebie miała być swego rodzaju próbą: wyrok uniewinniający gwarantowałby na przyszłość lekarzom i rodzicom prawne bezpieczeństwo.

Tak też się stało. Mimo że procedura PGD było wówczas w Niemczech przestępstwem, za które groziło do trzech lat więzienia, sędziowie doszli do wniosku, że testy genetyczne wykonywane na embrionach powstałych w wyniku zapłodnienia in vitro nie są karalne. Zastrzegli jednak, że wydany przez nich wyrok nie jest prawnym dopuszczeniem selekcji embrionów w celu dobrania najbardziej pożądanych przez rodziców cech.

Temat badania i selekcji embrionów powrócił 7 lipca 2011 r., tym razem w Bundestagu. Trzy zgłoszone przez partie wnioski dotyczące wypracowania regulacji prawnych dotyczących diagnozy preimplantacyjnej (całkowity zakaz stosowania, dopuszczenie warunkowe, całkowite przyzwolenie) wywołały dyskusję, jakiej nie spodziewał się żaden zewnętrzny obserwator. Nie brakowało wielkich emocji, łez, a także mocnych sformułowań jak: "zapłodnienie na próbę", "hodowla dzieci", "chore dzieci skazane na opiekę rodziców do końca życia", "prawo wyboru", "selekcja życia". Przypominano doświadczenia z czasów nazistowskich Niemiec, odwoływano się do wartości chrześcijańskich, przywoływano doświadczenia rodziców wychowujących dzieci z chorobami genetycznymi. Zwyciężyła jednak demokratyczna większość. Za liberalnym projektem ustawy głosowało 326 deputowanych. Projekt zakazujący PGD zdobył "tylko" 260 głosów.

Od kilku tygodni zatem nowe niemieckie prawo zezwala na stosowanie diagnostyki preimplantacyjnej w dwu ściśle określonych przypadkach: wysokiego prawdopodobieństwa wystąpienia choroby dziedzicznej oraz gdy zachodzi obawa obumarcia płodu czy poronienia. Pary, które zechcą skorzystać z PGD, będą musiały zasięgnąć porady i otrzymać zgodę komisji etycznej. Metoda ta ma być stosowana jedynie w klinikach z odpowiednią licencją. Innego rodzaju manipulacje genetyczne są zagrożone karą do roku pozbawienia wolności.

7 lipca br. to ważna data także dla francuskiej bioetyki. Przez ponad dwa ostatnie lata toczyła się tam debata, w której udział wzięli lekarze, filozofowie, etycy, prawnicy i politycy. Celem konsultacji było uchwalenie przez francuski parlament "odświeżonej" ustawy bioetycznej z 2004 r., regulującej między innymi kwestie PGD. Ustawa ta już wówczas pozwalała na wybór zarodka nie tylko z uwagi na to, czy jest on zdrowy, czy nie, ale także ze względu np. na to, czy krew pępowinowa dziecka, w której znajdują się komórki macierzyste, będzie mogła uratować jego starsze rodzeństwo.

Zgodnie ze znowelizowaną ustawą bioetyczną uchwaloną tego samego dnia, kiedy w Bundestagu spierano się o PGD, diagnostyka preimplantacyjna dozwolona jest we Francji wyłącznie przy zachowaniu pewnych warunków. Lekarz pracujący w jednym z wyselekcjonowanych na mocy ustawy centrów diagnostyki prenatalnej musi zaświadczyć, że para, z racji jej uwarunkowań rodzinnych, może z dużym prawdopodobieństwem spodziewać się dziecka obciążonego chorobą genetyczną na tyle poważną, że niedającą szans na wyleczenie w momencie zdiagnozowania. PGD może być wykonane, gdy u jednego z rodziców lub jego przodków w pierwszym stopniu został uprzednio i niewątpliwie zdiagnozowany objaw lub objawy ciężkiej choroby, ujawniającej się w późniejszym wieku, mogącej spowodować przedwczesną śmierć. Obie strony związku muszą wyrazić pisemną zgodę na przeprowadzenie diagnostyki, której celem ma być wyłącznie poszukiwanie schorzenia, o którym była mowa wcześniej, jak również poszukiwanie środków zarówno jej zapobiegania, jak i leczenia. Projekt ustawy przeszedł w Zgromadzeniu większością 272 głosów. Sprzeciw zgłosiło 216 parlamentarzystów. W Senacie za przyjęciem ustawy głosowało 170 polityków, przeciw było 157.

W Polsce spory dotyczące diagnostyki preimplantacyjnej nie należą do równie głośnych jak we Francji czy w Niemczech. Niedawna debata dotycząca zapłodnienia in vitro pokazała jednak jasno, jak wiele kwestii w tym obszarze wymaga prawnych regulacji, poczynając od kwestii związanych z dopuszczalnością zabiegów (kto może się im poddać?), poprzez ich finansowanie (NFZ? pacjenci?), a kończąc na problemie nadliczbowych embrionów (mrozić? niszczyć?). Pojawił się także problem możliwych manipulacji, jakim może być poddany zarodek w okresie po połączeniu gamet, a przed transferem do macicy.

Pary, które decydują się na zapłodnienie in vitro, będą chciały mieć pewność, że ich dziecko urodzi się zdrowe. Nie mam wątpliwości, że w Polsce jest wiele kobiet świadomych tego, że są nosicielkami zabójczego genu. Patrzą na swoich zmagających się choćby z dystrofią mięśniową braci i myślą, że jeśli zostaną matkami chłopców, życie ich dzieci będzie dokładnie takie samo. Będzie niekończącą się walką z chorobą, niepełnosprawnością, niedomagającym systemem opieki zdrowotnej i socjalnej. Będą chciały mieć pewność, choćby tego, że urodzą dziewczynkę. Dlaczego zatem i my, już za chwilę, nie mielibyśmy stanąć przed problemem zalegalizowania badania i selekcji zarodków?

Czy można zaprojektować swoje dziecko? W pewnym sensie tak. Lekarze podpowiadają, iż na prawidłowy rozwój płodu wielki wpływ mają zarówno dieta, jak i styl życia przyszłej matki. Czy jest w tym coś złego? Co jednak, jeśli rodzicom przestaje to wystarczać i świadomie wybierają sobie spośród wielu zarodków ten, który będzie najlepszy pod względem genetycznym? Albo będzie świetną "fabryką" komórek ratującą ich żyjące już dzieci? W którym momencie troska o zdrowe urodzenie przekracza eugeniczną granicę?

Ustawodawstwo wielu państw już teraz pozwala na wybór takiego zarodka, który nie będzie obciążony wadami genetycznymi (m.in. USA, Wielka Brytania, Belgia, Hiszpania). Prawdopodobnie za kilka lat będzie to procedura standardowa, a świadome i rozwinięte społeczeństwa już na etapie zapłodnienia będą eliminowały chorych i słabych. Jaki będzie kolejny krok? Wypełnianie przez rodziców formularza, odznaczanie kolejnych kratek: "niebieskie oczy: tak", "ciemne włosy: tak", "lekka nadwaga: nie/zdecydowanie nie"?

Wiele wskazuje na to, że diagnozowanie preimplantacyjne ma szansę kolejny raz podzielić społeczeństwa na lepsze i gorsze pod względem biologicznym.

***

W czasie niedawnej debaty w Bundestagu chadecki poseł Peter Hintze powiedział: "Cywilizacja oznacza emancypację od natury. Dobry Bóg dał nam rozsądek, z którego robimy użytek za pomocą medycyny". Sto lat wcześniej jeden z pionierów eugeniki Francis Galton marzył o tym, aby "to, co natura robi ślepo, wolno i bezlitośnie, człowiek mógł zrobić w sposób bardziej pomyślny, szybszy i łagodniejszy". Czy eugenika w nowej laboratoryjnej wersji kolejny raz podbije Europę?

AGNIESZKA RUDZIEWICZ jest bioetykiem, zajmuje się historią eugeniki i etycznymi aspektami diagnostyki prenatalnej i preimplantacyjnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2011