Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Giovanni Battista Montini, arcybiskup Mediolanu, Albino Luciani z diecezji Vittorio Veneto, jeden z pierwszych mianowanych przez niego biskupów, oraz Karol Wojtyła, wikariusz kapitulny z Krakowa. Możliwe, że gdzieś blisko był też i czwarty następca, ks. Joseph Ratzinger, który uczestniczył w pracach soborowych jako teolog, pomocnik kardynała Fringsa z Kolonii, a potem jako samodzielny członek komisji soborowych. Piąty, Jorge Mario Bergoglio, miał wtedy 26 lat, od czterech lat był jezuitą, a święcenia kapłańskie miał przyjąć za lat siedem.
Papież Jan dobrze znał arcybiskupa Mediolanu (potem będzie nazywał go „kardynałem Hamletem”), z pewnością znał biskupa Lucianiego, którego sam niedawno mianował. O młodym profesorze teologii słyszał: kard. Frings poprosił Ratzingera o przygotowanie projektu konferencji o zbliżającym się Soborze, którą miał wygłosić w listopadzie 1961 r. w Genui. Kardynał uznał tekst dostarczony mu przez młodego teologa za tak dobry, że przyjął go niemal bez zmian. Potem Jan XXIII chwalił kardynała: „powiedziałeś wszystko, co myślałem i chciałbym powiedzieć, lecz powiedzieć nie mogę”, na co kardynał szczerze powiedział, kto faktycznie jest autorem tekstu.
Młodego wikariusza kapitulnego z Krakowa z pewnością nie pamiętał. Wprawdzie raz się spotkali, 8 września 1962 r., niedługo przed rozpoczęciem Soboru, kiedy Jan XXIII przyjął na audiencji grupę polskich biskupów. Zachowała się pamiątkowa fotografia z tego spotkania – ciekawe, że tylko oni dwaj, papież (stoi w środku, po lewej stronie prymasa Wyszyńskiego) i bp Karol Wojtyła, trzymają prawą rękę na krzyżu pektoralnym.
3 września 2000 r. ten niegdyś najmłodszy polski biskup ogłosił błogosławionymi Jana XXIII i Piusa IX. Tak wtedy wyjaśnił połączenie tych dwóch beatyfikacji: „To papież Roncalli chciał, by papież Jan Maria Mastai został wyniesiony do chwały ołtarzy. Napisał w dzienniku: »Myślę nieustannie o świętej pamięci Piusie IX, a naśladując jego ofiary i wyrzeczenia chciałbym zasłużyć na to, że dokonam jego kanonizacji«”. O Janie XXIII powiedział: „W pamięci wszystkich utrwalił się obraz papieża Jana z uśmiechem na twarzy i ramionami szeroko otwartymi, przygarniającymi cały świat. Iluż ludzi urzekła prostota jego serca, połączona z rozległą znajomością człowieka i jego spraw! Powiew nowości, jaki wniósł ten papież, nie dotyczył oczywiście doktryny, ale raczej sposobu jej przedstawiania: nowy był styl mówienia i działania oraz pełen sympatii sposób obcowania ze zwykłymi ludźmi i możnymi tego świata (…). Chrześcijanie zostali wezwani, aby śmielej głosić Ewangelię i z większą uwagą śledzić »znaki czasu«. Sobór był prawdziwie proroczą intuicją sędziwego już wówczas papieża i mimo niemałych trudności rozpoczął nową epokę nadziei dla chrześcijan i dla ludzkości”.
Dziś kanonizacji Jana XXIII dokonał człowiek, o istnieniu którego nowy święty nic nie wiedział, i pierwszy z jego następców, który nie uczestniczył w Soborze Watykańskim II. Człowiek, którego znał za to Jan Paweł II, który w maju 2001 r. – na konsystorzu z największą w historii liczbą nominacji – włączył go do kardynalskiego kolegium.
Jana XXIII nazywano „Papieżem Dobrym”, Jana Pawła II „Wielkim”. Kto wie, czy tęsknota za papieżem, który będzie zarazem dobrym, a jednocześnie równie dynamicznym i odważnym, wielkim, jak Jan Paweł II, nie ziściła się w osobie papieża Franciszka? Jedno jest pewne: Jan Paweł II, przyjmując w ślad za papieżem Lucianim imię wielkiego poprzednika, szedł drogą otwartą przez papieża Jana XXIII. Franciszek, kanonizując obu, wyraża wolę kontynuowania przebytej przez nich drogi Kościoła.