Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wyrył się w niej jedynie Goralenvolk (niem. naród góralski) z jego liderem Wacławem Krzeptowskim, którego pamięć zbiorowa osadziła w roli głównego winowajcy tej kolaboracji, uosobienia góralskich demonów, prawdziwego podhalańskiego „ujka samo zło” (choć do jego krewnych należał też przecież legendarny „Ujek”, kurier tatrzański Józef Krzeptowski). Goralenvolk jako kolaboracyjna zaraza zainfekowała górali. Do dziś ciągnie się za nimi smród zdrady: jako tych, którzy w chwili próby zadbali jedynie o własną skórę.
Tym ważniejsze, że powstała książka, która łatwo podatną na plotki i półprawdy zbiorową pamięć konfrontuje z historycznymi faktami. Jeszcze lepiej, że jej autorem jest Wojciech Szatkowski: historyk z Muzeum Tatrzańskiego, którego do pracy nad książką motywowała też historia rodzinna stojąca za sprawą Goralenvolku – z dziadkiem, jednym z ideologów „ruchu góralskiego”, w roli głównej.
Twórca pierwszej tak obszernej monografii tematu wnosi do niej bagaż doświadczenia, które stało się udziałem sporej grupy mieszkańców Podhala. Nie wyprzedaje jednak rodzinnych tajemnic, nie szuka historycznej sensacji, ale rzetelnie bada dotyczące tej sprawy akta i zeznania, przytacza relacje ostatnich żyjących świadków. Korzeni kolaboracji szuka w głupocie, chciwości, żądzy władzy i ambicjach, ale też w zastraszeniu i obawie o bliskich. Przytacza dowody winy Krzeptowskiego, Henryka Szatkowskiego i innych działaczy, ale cytuje też relacje tych, którym działacze Goralenvolku – dzięki wpływom wśród Niemców – uratowali życie. Wszystkie fakty rzuca na szalę, starając się zmierzyć ciężar winy. Wykazuje, że Goralenvolk był zdradą, ale walczy z poglądem, że górale jako społeczność zdradzili. Książka Szatkowskiego jest i mocnym oskarżeniem działaczy Goralenvolku, i obroną samych górali, z których chałup w czasie tej wojny więcej wyszło bohaterów niż zdrajców.
Niewielu tu rzeczy brakuje. Może opowieści o badaniach antropologicznych prowadzonych na góralach przez Niemców, może historii tragicznych zwykle losów pomniejszych działaczy Goralenvolku. Sprawa kryje nadal wiele tajemnic. Wiele z nich zalega zapewne na strychach podhalańskich domów albo w zagranicznych archiwach. Niektóre może nigdy nie zostaną odkryte. Tak jak teczka z dokumentami nt. Goralenvolku, którą ówczesny dyrektor Juliusz Zborowski nakazał tuż po wojnie zamurować gdzieś na terenie Muzeum Tatrzańskiego – z obawy przed kolejnym konfliktem na Podhalu
WOJCIECH SZATKOWSKI „Goralenvolk. Historia zdrady”, wyd. FKW Kanon, Zakopane 2012.