Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bez zgrzytów nie obyło się jednak podczas przesłuchań w Senacie. Republikanie oczywiście byli dla panny Rice mili, choć niepokoiły ich narastające koszty zaangażowania w Iraku. Gdy chodzi o znajomość świata i polityki zagranicznej, korepetytorka prezydenta nie ma w stolicy wielu godnych rywali - podczas lunchu senatorowie pół żartem pół serio zastanawiali się, o jaki mały i nieznany kraj zapytać, by ją zagiąć. Natomiast demokratka Barbara Boxer adekwatnie do nazwiska zdjęła białe rękawiczki i boksowała kandydatkę moralnie, nie unikając ciosów poniżej pasa. Zdaniem Boxer, Rice oszukała społeczeństwo w sprawie irackiej broni masowego rażenia i nie wykazała współczucia dla ofiar tsunami. Prymuska chłodno odrzekła, że może dyskutować na dowolny temat, ale jej prawdomówność oraz uczciwość pozostają poza dyskusją.
Większość obserwatorów zgadza się, że Rice jest inteligentna, pracowita i uczciwa. Tyle, że nigdy nie forsowała swojego zdania. Czego zatem można spodziewać się po nowej szefowej dyplomacji Stanów Zjednoczonych? Przede wszystkim posłuszeństwa i lojalności wobec Busha. Będzie bliżej szefa niż jakikolwiek sekretarz stanu od czasów Henry’ego Kissingera i niż jakikolwiek członek gabinetu od czasu, gdy Robert F. Kennedy pracował jako Prokurator Generalny dla swojego brata. Według komentatora “New York Times’a", Nicholasa Kristofa, wskutek wymuszonej rezygnacja Powella, “prawdziwym zwycięzcą w zapasach na arenie polityki zagranicznej został wiceprezydent Dick Cheney". Jego były bliski współpracownik Stephen Hadley będzie teraz doradcą prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego, a “Condolezza Rice, tyle razy zmuszana do uległości, obejmie równoległą kontrolę nad Departamentem Stanu".
Analitycy oczekują zwiększenia presji na Koreę Północną i braku presji na Ariela Sharona; bezczynnego przyglądania się “z zaniepokojeniem" sytuacji w Darfurze i otwartego konfliktu z Iranem, czyli wznowienia działań na rzecz “zmiany reżimu", a niewykluczone, że cichego przyzwolenia na ostrzelanie przez Izrael instalacji nuklearnych. Choć tym razem atak rakietowy może zawieść, bo mułłowie ukryli instalacje pod ziemią i akcję sabotażową będą musieli przeprowadzić komandosi. Tego, że Rice nie zamierza mianować swoim zastępcą lidera jastrzębi, podsekretarza stanu do spraw rozbrojenia i bezpieczeństwa międzynarodowego Johna Boltona, nie należy przeceniać. Jak zostało powiedziane, Rice będzie bez dyskusji wykonywać polecenia płynące z Białego Domu, a Dicka Cheney’a trudno uznać za gołębia.