Dyplomacja pod kontrolą

Nikt w Waszyngtonie nie miał wątpliwości, że kandydatka George’a Busha na stanowisko sekretarza stanu, Condolezza Rice zda na piątkę egzamin przed senacką Komisją Spraw Zagranicznych. Zawsze przecież, czy to w karierze naukowej czy politycznej, była prymuską. Poza tym, objęcie stanowiska szefowej dyplomacji przez najbliższą sercu prezydenta, poza Pierwszą Damą, kobietę i najbliższą, poza Karlem Rovem, doradczynię - gwarantuje przynajmniej brak zgrzytów na linii Departament Stanu - Biały Dom. A tych między Colinem Powellem czy, szerzej - zawodowymi dyplomatami, a prezydentem, wiceprezydentem i sekretarzem obrony, nie brakowało.

30.01.2005

Czyta się kilka minut

Bez zgrzytów nie obyło się jednak podczas przesłuchań w Senacie. Republikanie oczywiście byli dla panny Rice mili, choć niepokoiły ich narastające koszty zaangażowania w Iraku. Gdy chodzi o znajomość świata i polityki zagranicznej, korepetytorka prezydenta nie ma w stolicy wielu godnych rywali - podczas lunchu senatorowie pół żartem pół serio zastanawiali się, o jaki mały i nieznany kraj zapytać, by ją zagiąć. Natomiast demokratka Barbara Boxer adekwatnie do nazwiska zdjęła białe rękawiczki i boksowała kandydatkę moralnie, nie unikając ciosów poniżej pasa. Zdaniem Boxer, Rice oszukała społeczeństwo w sprawie irackiej broni masowego rażenia i nie wykazała współczucia dla ofiar tsunami. Prymuska chłodno odrzekła, że może dyskutować na dowolny temat, ale jej prawdomówność oraz uczciwość pozostają poza dyskusją.

Większość obserwatorów zgadza się, że Rice jest inteligentna, pracowita i uczciwa. Tyle, że nigdy nie forsowała swojego zdania. Czego zatem można spodziewać się po nowej szefowej dyplomacji Stanów Zjednoczonych? Przede wszystkim posłuszeństwa i lojalności wobec Busha. Będzie bliżej szefa niż jakikolwiek sekretarz stanu od czasów Henry’ego Kissingera i niż jakikolwiek członek gabinetu od czasu, gdy Robert F. Kennedy pracował jako Prokurator Generalny dla swojego brata. Według komentatora “New York Times’a", Nicholasa Kristofa, wskutek wymuszonej rezygnacja Powella, “prawdziwym zwycięzcą w zapasach na arenie polityki zagranicznej został wiceprezydent Dick Cheney". Jego były bliski współpracownik Stephen Hadley będzie teraz doradcą prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego, a “Condolezza Rice, tyle razy zmuszana do uległości, obejmie równoległą kontrolę nad Departamentem Stanu".

Analitycy oczekują zwiększenia presji na Koreę Północną i braku presji na Ariela Sharona; bezczynnego przyglądania się “z zaniepokojeniem" sytuacji w Darfurze i otwartego konfliktu z Iranem, czyli wznowienia działań na rzecz “zmiany reżimu", a niewykluczone, że cichego przyzwolenia na ostrzelanie przez Izrael instalacji nuklearnych. Choć tym razem atak rakietowy może zawieść, bo mułłowie ukryli instalacje pod ziemią i akcję sabotażową będą musieli przeprowadzić komandosi. Tego, że Rice nie zamierza mianować swoim zastępcą lidera jastrzębi, podsekretarza stanu do spraw rozbrojenia i bezpieczeństwa międzynarodowego Johna Boltona, nie należy przeceniać. Jak zostało powiedziane, Rice będzie bez dyskusji wykonywać polecenia płynące z Białego Domu, a Dicka Cheney’a trudno uznać za gołębia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2005