Dynastia Hunów

Premier Kambodży, jeden z najdłużej panujących przywódców na świecie, na swego następcę wyznaczył syna. Hun Manet od lat szykowany był na dziedzica dynastii.
w cyklu STRONA ŚWIATA

01.02.2022

Czyta się kilka minut

Premier Kambodży Hun Sen (w środku) fotografuje się ze swoimi wyborcami, 2018 r. Fot. AFP/EAST NEWS /
Premier Kambodży Hun Sen (w środku) fotografuje się ze swoimi wyborcami, 2018 r. Fot. AFP/EAST NEWS /

Hun Sen rządzi Kambodżą przez ponad połowę życia. I choć udzielił błogosławieństwa synowi, jak przystało w dynastycznych porządkach, wcale nie myśli składać władzy ani przechodzić na polityczną emeryturę.

Czerwony Khmer

Miał 19 lat, gdy w 1970 r. wstąpił do partyzantki Czerwonych Khmerów, by walczyć z ustanowionym przez Amerykanów w Phnom Penh wojskowym dyktatorem Lon Nolem. Po wojnie wyzwoleńczej z przełomu lat 40. i 50. przeciwko Francji w Indochinach toczyła się nowa wojna. Na południu podzielonego na dwie części Wietnamu wylądowali Amerykanie, by ratować rząd z Sajgonu zagrożony przez komunistyczną partyzantkę wspomaganą przez Wietnam Północny. Wietnamska wojna wkrótce przelała się do sąsiednich Kambodży i Laosu, a tamtejsze lewicowe partyzantki podjęły walkę ze wspieranymi przez Amerykanów reżimami i porządkami.


Wojciech Jagielski: Wieczny Hun Sen


 

W 1975 r. komunistyczne partyzantki zwyciężyły i przejęły władzę zarówno w Sajgonie, podporządkowanym zaraz rządom z Hanoi, jak w laotańskim Wientian i kambodżańskim Phnom Penh. Wkroczywszy do Phnom Penh Czerwoni Khmerzy natychmiast przystąpili do komunistycznej rewolucji, która w cztery lata zakończyła się ludobójczą zbrodnią i śmiercią 1-2 milionów ludzi, czwartej części ludności kraju. Przeprowadzając ludobójczy eksperyment odwoływali się zarówno do komunizmu, jak khmerskiego nacjonalizmu, czym sprowokowali wojnę z sąsiednim Wietnamem. Przegrali ją sromotnie, a na wietnamskich czołgach wjechał do Phnom Penh nowy kambodżański rząd, składający się z czerwonokhmerskich dezerterów.

Nowym przywódcą Kambodży został były Czerwony Khmer Heng Samrin, a Hun Sen, inny dezerter, został w jego rządzie ministrem dyplomacji. W 1985 r. Hun Sen zastąpił Heng Samrina na posadzie premiera i sprawuje ją do dziś.

Samowładca

Nie dał jej sobie odebrać nawet w urządzonych przez ONZ w 1993 r. wyborach, które miały ostatecznie zakończyć kambodżańską wojnę domową i zamknąć epokę Czerwonych Khmerów. Elekcję wygrali rojaliści dowodzeni przez księcia Ranariddha, najstarszego syna kapryśnego kambodżańskiego króla Norodoma Sihanouka, który raz obejmował tron, by zaraz z niego rezygnować. Pokonany Hun Sen ogłosił jednak, że nie uznaje przegranej, a przerażeni fiaskiem całej misji urzędnicy ONZ namówili księcia, by podzielił się władzą z pokonanym rywalem. W rezultacie w Kambodży wykwitła monarchia (Norodom Sihanouk zgodził się wrócić na tron), w której rządziło aż dwóch premierów – książę Ranariddh, jako pierwszy, ważniejszy, i Hun Sen, jako drugi, podrzędniejszy, ale – jak się miało rychło okazać – sprawujący rzeczywistą władzę.

Latem 1997 r. dwuwładza znudziła zresztą Hun Sena i dokonał w Phnom Penh przewrotu. Po kilkudniowych ulicznych walkach jego zwolennicy rozgromili frakcję Ranariddha, a książę uciekł z kraju do Francji, swojej drugiej ojczyzny, gdzie się wychował, wykształcił, pracował i gdzie czuł się chyba bardziej w domu niż w Indochinach (we Francji też umarł, pod koniec zeszłego roku, przeżywszy 77 lat).

Po pokonaniu księcia Ranariddha Hun Sen rządzi już Kambodżą niepodzielnie. Urządza wybory i znosi cierpliwie opozycyjne partie, dopóki któraś z nich nie zaczyna niebezpiecznie zagrażać jego władzy. Wtedy wyzbywa się wszelkich skrupułów. W wyborach w 2013 r. tylko minimalnie wygrał – o 4 punkty! – z liberalną Partią Ocalenia Narodowego Kambodży. A gdy dobrze wypadła ona także w wyborach samorządowych w 2017 r. i szykowała się do kolejnej elekcji, wyznaczonej na 2018 r., Hun Sen kazał ją pod wydumanym pozorem rozwiązać. W rezultacie, po ostatnich wyborach w 125-osobowym parlamencie zasiadają wyłącznie posłowie z jego Ludowej Partii Kambodży.

Hun Sen bez zmrużenia oka aresztuje i stawia przed trybunałami rywali do władzy, ale jeszcze bardziej lubi, gdy przed zakończeniem, a jeszcze lepiej, przed jego rozpoczęciem uciekają z kraju za granicę, gdzie mogą się cieszyć wolnością, ale o polityce muszą zapomnieć (jeden z b. przywódców Partii Ocalenia Narodowego, Sam Rainsy przebywa na wygnaniu, a w Phnom Penh toczy się właśnie proces drugiego, Kema Sokhy). Hun Sen zresztą chętnie pozwala stęsknionym za ojczyzną wygnańcom na powrót do Kambodży pod warunkiem, że wyrzekną się myśli o władzy i polityce. Oburza się, gdy zachodni obrońcy praw człowieka oskarżają go, że prześladuje przeciwników politycznych, i zaklina, że w Kambodży nikt nie siedzi w więzieniu za politykę. Wracający do ojczyzny polityczni rywale Hun Sena, skruszeni i wdzięczni, składają mu dziękczynne hołdy i wynoszą pod niebiosa. Nawet książę Ranariddh, któremu Hun Sen pozwolił wrócić do kraju, głosił, że jego pogromca jest najlepszym gwarantem spokoju i jedności kraju.

Dziedzic

Jedynym w Kambodży miejscem, gdzie toczy się rzeczywista walka o władzę, jest rządząca Partia Ludowa i rywalizujące ze sobą frakcje oraz stronnictwa najambitniejszych dygnitarzy. W grudniu Hun Sen ogłosił, że jego najlepszym następcą i nowym przywódcą kraju będzie jego syn, 44-letni Hun Manet. Komitet Centralny „ludowców” zgodził się z nim jednogłośnie i postanowił, że jak tylko rządzenie się Hun Senowi sprzykrzy, nowym premierem zostanie jego syn.

Jako drugi z szóstki dzieci Hun Sena (najstarszy, Kamsot, umarł tuż po urodzinach), przyszedł na świat w rodzinnej prowincji Kampong Cham na wschodzie kraju, gdzie ojciec był wciąż komendantem u Czerwonych Khmerów. Wkrótce po narodzinach syna uciekł z rodziną do Wietnamu i wrócił do Phnom Penh już jako minister od dyplomacji.

Hun Manet od lat szykowany jest na dziedzica dynastii. Jest pierwszym – i jak na razie jedynym – w Kambodży absolwentem amerykańskiej, elitarnej akademii wojennej West Point. Studiował też ekonomię na uniwersytecie w Nowym Jorku i w Bristolu, gdzie zdobył nawet tytuł doktora nauk ekonomicznych.

Po powrocie do kraju zaczął – jak kiedyś ojciec w partyzantce – karierę wojskową. Został zastępcą dowódcy straży przybocznej Hun Sena, dowódcą jednostki antyterrorystycznej, zastępcą szefa połączonych szefów sztabów, aż w 2018 r. w stopniu 4-gwiazdkowego generała awansował na zastępcę dowódcy sił zbrojnych Kambodży.


Strona Świata: autorski serwis Wojciecha Jagielskiego


 

„Władza wyrasta z lufy karabinu” – mawiał Mao Tse-tung, a Hun Sen najwyraźniej się z mistrzem zgadza. Z partyzantki Czerwonych Khmerów wyrosła jej polityczna organizacja Angkar, a z czerwonokhmerskich dezerterów – Partia Ludowa, rządząca czwarte dziesięciolecie w Phnom Penh. Wojsko dało władzę – uważa Hun Sen – i wojsko najlepiej pomoże ją utrzymać w rękach.

Dopiero gdy Hun Manet wspiął się na sam wierzchołek wojskowej kariery i zdobył poparcie wojska (jego młodszy brat, też generał, Hun Manith dowodzi wywiadem wojskowym), ojciec zaczął torować mu drogę w partyjnych szeregach. Zastąpił najmłodszego z braci, Hun Many’ego (jest posłem) na stanowisku szefa młodzieżowej przybudówki „ludowców”, został członkiem Komitetu Centralnego, a od niedawna także Komitetu Wykonawczego, najbliższego kręgu władzy.

Ojciec od lat zabiera go z sobą w zagraniczne podróże, a ostatnio Hun Manet podróżuje także samodzielnie i składa oficjalne wizyty jako zastępca dowódcy kambodżańskiej armii. Ojciec zabrał go ze sobą do Chin i przedstawił prezydentowi Xi Jinpingowi. Jeździł też z nim do Singapuru, Tajlandii, Wietnamu i Rosji. Na wojskową naradę na amerykańskie Hawaje Hun Manet pojechał już sam. Wraz z żoną Pich Chanmony od lat uchodzą w Kambodży za najlepszych przyjaciół inwestorów z Korei Południowej. W styczniu razem z ojcem wybrał się do Birmy w odwiedziny do tamtejszej junty jako delegacja ASEAN-u (Stowarzyszenia Państw Azji Południowo-Wschodniej), któremu Kambodża akurat przewodniczy. Hun Manet wkrótce wybiera się do Japonii, a jego stronnicy mają nadzieję, że i na zaproszenie do Waszyngtonu nie będzie musiał długo czekać (Amerykanie i Chińczycy rywalizują ze sobą o wpływy w Kambodży, a Jankesi mogą liczyć, że absolwent West Point zapewni im przewagę).

Hun Manet nie próżnuje także w kraju. Już bez generalskiego munduru, lecz w cywilnym przyodziewku objeżdża jak dobry gospodarz prowincje, otwiera szkoły, biblioteki, pagody. Unika za to jak może udziału w politycznych debatach i w ogóle mając do wyboru zabrać głos lub milczeć, zawsze wybiera milczenie. Nie zajmuje w ten sposób stanowiska w żadnej sprawie, ale też nikogo do siebie nie zraża. Nie robiąc nic, nie popełnia też błędów.

Przed wstąpieniem na tron

Namaszczając syna na następcę, Hun Sen zapowiedział, że najpierw musi on jednak wygrać wybory i zdobyć mandat posła („nie wychowywałem go przecież na herszta bandy opryszków” – powiedział), udowodnić, że potrafi zyskiwać sobie poparcie obywateli. Najbliższe wybory czekają Kambodżę za dwa lata i właśnie ta elekcja ma być dla Hun Maneta ostatnią przymiarką do władzy.

Nie pełnił jeszcze żadnego urzędu publicznego, a po wyborach – jeśli pójdą oczywiście po jego myśli – ojciec ma szykować dla niego posadę ministra wojny. Hun Sen zapowiedział też, że po wyborach młodzi przywódcy jak jego syn i jego rówieśnicy stworzą „rząd z ławki rezerwowych”, gdzie będą się szkolić w rządzeniu i przygotowywać do przejęcia władzy z rąk starszych.


Marta Zdzieborska: Bywa, że na wsi dwóch mężczyzn kupuje żonę na spółkę. Jeśli okaże się bezpłodna, sprzedają ją do burdelu.


 

Po najbliższych wyborach Hun Sen najprawdopodobniej nie przejdzie na emeryturę. Poczeka raczej, by się przekonać, jak jego syn spisze się w nowej roli i jak szybko będzie gotowy objąć władzę. Dopiero wtedy stary władca uzna, że może bezpiecznie odejść, a następca zadba, by ojcu, matce, braciom i siostrom, a także ich rodzinom nie stała się żadna krzywda.

Hunowie dorobili się na sprawowanej od prawie czterdziestu lat władzy. Sam Hun Sen co prawda powiada, że jego dochody to jedynie kilkanaście tysięcy dolarów comiesięcznej, prezydenckiej pensji i że ma nadzieję, iż na starość dzieci zadbają, żeby nie umarł z głodu. Synowie odgrywają jednak pierwszoplanowe role w polityce, wojsku i służbach bezpieczeństwa. Żona Hun Sena, Bun Rany szefuje niezliczonym partyjnym fundacjom, zajmującym się działalnością dobroczynną, córka Hun Mana – jest królową w świecie telewizji, gazet i internetu. Zagraniczni inwestorzy chcąc robić interesy w Kambodży, wcześniej czy później, w takiej lub innej formie, muszą robić interesy z Dynastią.

„A cóż takiego złego jest w dynastiach” – oburzył się zagadnięty kiedyś o syna i o sukcesję. Nie przytoczył w obronie przykładów amerykańskich dynastii Kennedych i Bushów ani Gandhich czy Bhuttów, lecz Japończyków, cieszących się w Kambodży wielkim szacunkiem. „Nawet Japonia ma swoje dynastie. Weźcie takiego premiera Shinzo Abe (2006-2007 i (2012-2020). Jego dziadek (Nobusuke Kishi, 1957-60) też był premierem, a ojciec (Shintaro Abe, 1981-86) ministrem od handlu zagranicznego, przemysłu i dyplomacji. Premierami byli też Takeo Fukuda (1976-78) i jego syn Yasuo Fukuda (2007-2008). Jeśli czyjś syn może zostać premierem, to dlaczego nie mój?”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej