Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zasady te wprowadzono po to, aby nieodpowiedzialna polityka fiskalna jednego z krajów członkowskich Unii Europejskiej nie doprowadziła do osłabienia wspólnej waluty. Wcześniej, przed przyjęciem euro, odpowiedzialność za poziom inflacji i siłę lokalnej waluty brały na siebie krajowe władze fiskalne i monetarne. Jeśli więc deficyt budżetowy rósł nadmiernie, reakcją banku centralnego było podnoszenie stóp procentowych. Prowadzenie takiej polityki było możliwe do momentu przystąpienia do unii monetarnej. Konsekwencją przyjęcia euro było zrzeczenie się prowadzenia polityki monetarnej na rzecz Europejskiego Banku Centralnego. Aby więc zapobiec zagrożeniom fiskalnym, przewidziano kary finansowe w przypadku przekroczenia limitu deficytu budżetowego.
W ostatnich latach Francja i Niemcy trzykrotnie łamały uzgodnione zasady i mimo zaleceń Komisji Europejskiej nie zostały za to ukarane - w listopadzie ub. r. ministrowie finansów Unii Europejskiej zawiesili procedurę wytoczoną tym krajom za notoryczne przekraczanie deficytów. Ostatnia decyzja Trybunału jest sygnałem, że raz ustanowione reguły muszą być przestrzegane i te same zasady dotyczą zarówno dużych jak i małych, obecnych jak i przyszłych członków UE.
Ale to tylko jedna strona medalu. Druga strona jest mniej optymistyczna. Po pierwsze Francja i Niemcy już zapowiedziały ograniczenie wielkości budżetu unijnego (czytaj: własnej składki), tłumacząc to tym, że tylko w ten sposób będą mogły zmniejszyć deficyty. A to oznacza, że mniej środków zostanie przeznaczonych w przyszłości na politykę regionalną UE, z której korzystają najbiedniejsze kraje członkowskie. Po drugie istnieje poważna obawa, że państwa, które mają nadmierne deficyty, będą nadal dążyć do rozmydlenia problemu i ograniczenia kar, co nie wróży dobrze gospodarce europejskiej. Najbliższe miesiące pokażą, czy duży i bogaty rzeczywiście może więcej.
Autor jest głównym ekonomistą Banku BPH