Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
siążka Pawła Goźlińskiego to kolejna - po pracach Michała Masłowskiego ("Gest, symbol i rytuały polskiego teatru romantycznego") i Leszka Kolankiewicza ("Dziady. Teatr Święta Zmarłych") - próba ożywienia pogrzebanego przed dekadą romantycznego paradygmatu przy pomocy antropologii teatru. Najbardziej udana z dotychczasowych.
Autor "Boga Aktora" w oczywisty sposób odwołuje się do ustaleń poprzedników, podobnie jak oni niweluje rozróżnienie teatr-dramat i opozycję sztuka-życie, proponuje poststrukturalną i performatywną lekturę dramatu romantycznego. Pomiędzy jasnym, wyretuszowanym obrazem proponowanym przez Masłowskiego (tropiącego związki mesjanizmu ze współczesną teologią i Mickiewiczowskiej historiozofii z najnowszą historią Polski) i mroczną, krańcowo synkretyczną wizją Kolankiewicza Goźliński wytyczył drogę własną. Interpretatorom teatru jako świata i życia jako widowiska przywraca właściwą hierarchię: w książce pojawiają się co prawda inspirujący współczesny teatr Antonin Artaud, Maya Deren, Roland Barthes, Jacques Derrida i Richard Schechner, ale znacznie więcej miejsca poświęcono Platonowi, Plotynowi, Orygenesowi, Tertulianowi, Schleglowi, Schellingowi, von Balthasarowi, a także... Janowi od Krzyża i Ignacemu Loyoli.
O "Ćwiczeniach duchownych" Loyoli pisze Goźliński, że "chyba nie ma w światowej literaturze dzieła równie źle napisanego i równie przy tym zajmującego". Dzieła poświęcone naśladowaniu Chrystusa potraktowane jako podręcznik duchowego aktorstwa stają się nie tylko kluczem do rozumienia mistycznych dramatów Juliusza Słowackiego, ale także rzucają nowe światło na wciąż niedostatecznie zbadane relacje Calderon-Słowacki i pozwalają do pewnego stopnia rozproszyć mrok otaczający jedną z najniezwyklejszych tajemnic polskiego teatru - fenomen "Księcia Niezłomnego" w inscenizacjach Juliusza Osterwy i Jerzego Grotowskiego. Używane do opisu roli-aktu całkowitego Ryszarda Cieślaka w spektaklu Teatru Laboratorium określenia "transiluminacja", "spowiedź ciałem", "ofiarowanie" czy "powtórzenie gestu odkupienia" zyskują w perspektywie pism mistycznych zupełnie inny wymiar.
Goźlińskiego interesuje właśnie ów proces przekraczania roli w kierunku Aktora, przejście od igraszki do prawdy. Choć w pracy pojawiają się interesujące fragmenty dotyczące Mickiewicza i Krasińskiego, uwaga badacza skupia się na Juliuszu Słowackim - dandysie i kabotynie, który w pewnym momencie decyduje się na ucieczkę ze sceny życia rozumianego jako nieustanny performans i zwraca się ku teatrowi umożliwiającemu rytualne przekroczenie rzeczywistości. Protagonistą tego nowego teatru jest Chrystus, któremu Słowacki "kazał grać główną rolę w widowisku nadawania sensu historii, a także własnej egzystencji".
Opowieść o tym, jak Słowacki przekształca i poddaje reinterpretacji model theatrum mundi, Goźliński rozpoczyna od obszernego wstępu, gdzie - wychodząc od analizy pojęcia toposu w filozofii i retoryce - szczegółowo relacjonuje dzieje metafory "teatru świata" (i równocześnie odpiera zarzuty Schechnera, iż pojęcie to zbanalizowało się i nic już nie znaczy w rzeczywistości, w której w kategoriach performatywnych opisuje się dosłownie wszystko). Zasadniczą część książki zajmują analizy czterech wielkich dramatów Słowackiego, tworzące w myśl założeń autora "historię rozpętania przemocy i prób zamknięcia jej, wysublimowania i unieszkodliwienia w konstrukcji świata-teatru".
Czytany w tej perspektywie "Ksiądz Marek" to powtórzenie ewangelicznej historii męki i odkupienia, gdzie krańcowe poświęcenie naśladującego Chrystusa tytułowego bohatera pozwala "przebóstwić" i usensownić polską historię. Pokora bohaterów "Księdza Marka", dobrowolnie przyjmujących męczeńskie role w misterium, w "Śnie srebrnym Salomei" zmienia się w przymus uczestniczenia w krwawym widowisku śmierci, bezradność wobec niezrozumiałych przeznaczeń i zagubienie pośród rozpadających się starych rytuałów. Inaczej "Książę niezłomny" - idealny naśladowca Zbawiciela, w pełni świadomie przygotowujący się do odegrania swojej roli, której celem będzie "śmierć ciała i narodziny ducha", próbujący przekazywać swoją aktorską wiedzę innym. W końcu "Samuel Zborowski" - lucyferyczna opera ludzkiej męki, której Bóg - najwyższy widz i krytyk w teatrze świata - nie chce oglądać.
Goźliński swoimi interpretacjami daje piękne świadectwo ciągłości i jedności europejskiej kultury - Słowacki zupełnie naturalnie zajmuje tu miejsce pomiędzy Platonem, Janem od Krzyża, Calderonem i Grotowskim. Autor "Boga Aktora" wyraża pragnienie, by jego rozważania podjęli praktycy teatralni; by narodziła się nowa (niemonumentalna, nierapsodyczna, niealuzyjna) scena dla polskiego romantyzmu. Wydaje mi się, że książka ma wszelkie dane, by spełnić rolę inspirującą. Erudycja, ogromna ilość faktów, nazwisk i cytatów mogłyby przytłaczać, gdyby nie styl - wyrafinowany, ale zarazem naturalny i żywy; czytelnik odnosi wrażenie, że ma do czynienia z zapisem cyklu wykładów, nie - z pracą doktorską.
Jak zwykle w przypadku tej oficyny, książka jest pięknie wydana, przebogaty materiał ilustracyjny dopełnia znakomicie treść i pozwala wejść w świat obrazów kształtujących nie tylko romantyczną wyobraźnię. I jeszcze jeden aspekt - poczucie humoru. Co akurat w przypadku pracy o autorze "Beniowskiego" nie powinno dziwić...
Paweł Goźliński, "Bóg Aktor. Romantyczny teatr świata", Gdańsk 2005, wydawnictwo słowo / obraz terytoria