Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z dokumentu przygotowanego na życzenie posłów Kukiz’15 wynika, że w latach 2005-15 firmy zagraniczne przekazały z Polski do innych krajów Unii 537,8 mld zł.
Publikacja była oczywiście uderzeniem w polityczny stół i nożyce nie kazały na siebie długo czekać. „Wydrenowali Polskę z blisko 540 mld zł” – napisał jeden z prawicowych serwisów internetowych. Suma rzeczywiście robi wrażenie: tegoroczny budżet skarbu państwa to 384,8 mld zł. Dla pełnej orientacji warto jednak podsunąć inną liczbę: 712 mld zł. Tyle zagraniczni inwestorzy wpompowali do w polską gospodarkę w formie inwestycji bezpośrednich, np. budując nowe zakłady, unowocześniając stare i tworząc nowe miejsca pracy (na zdjęciu wrocławska siedziba Amazona).
Tak się składa, że publikacja resortu finansów zbiegła się w czasie z decyzją znanej agencji FTSE Russell, która awansowała Polskę z grupy krajów rozwijających się do elitarnego grona gospodarek rozwiniętych. W pewnym stopniu obcy kapitał jest więc współautorem tego sukcesu, choć oczywiście nigdy nie bawił się nad Wisłą w bezinteresownego mecenasa wolnego rynku.
Nim jednak otworzymy szampana i wzniesiemy toast za zagraniczne firmy w Polsce, warto przypomnieć jeszcze o jednym. Komisja Europejska już kilka lat temu zwracała uwagę Warszawie, że dzięki rozmaitym sztuczkom księgowym firmy zagraniczne płacą w Polsce podatek CIT przeciętnie aż o 1,2 punktu procentowego niższy od spółek z czysto rodzimym kapitałem.
W zabawie w kotka i myszkę z fiskusem polscy przedsiębiorcy nadal nie dorównują zatem menadżerom międzynarodowych korporacji. ©