Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Abp Róbert Bezák sam przekazał informację o swojej dymisji podczas Mszy św. w katedrze Jana Chrzciciela w Trnavie. Jak stwierdził, „był wiernym sługą Kościoła i decyzji Watykanu nie rozumie, ale się jej podporządkuje”.
Decyzji na Słowacji nie rozumie jednak nikt – wierni gromadzą się przed katedrą, zapalają znicze i modlą się za swego arcybiskupa, listy otwarte piszą intelektualiści, wypowiadają się politycy. Wszyscy mówią to samo: „Abp Bezák jest wybitnym duchownym, dlaczego się go usuwa?”. Odpowiedzi nie ma i raczej nie będzie, bo Watykan zwykle się nie tłumaczy. Jedynie episkopat wydaje się rozumieć: „Decyzję Ojca Świętego przyjmujemy z pokorą i ufnością” – powiedział rzecznik episkopatu, ks. Jozef Kováčik.
Przypadki odwołania biskupów zdarzały się w Kościele katolickim, zwykle jednak w wyjątkowych sytuacjach. Tymczasem powodów odwołania abp. Bezáka nie widać. Kiedy objął on trnawską diecezję trzy lata temu, gruntownie ją przebudował i pokazał nowy styl zarządzania. Mianował nowych dziekanów, poszerzył kompetencje proboszczów, wszystkim rozesłał numer swojego telefonu komórkowego, szeroko otworzył drzwi kurii. Zaczął np. organizować Noc Kościołów (podczas której kościoły są otwarte, odbywają się w nich koncerty, ale też odprawiane są Msze św.). – Dla nas, księży, to oznaczało początek całkowicie nowej atmosfery, której, niestety, wielu nie rozumiało – mówi „Tygodnikowi” ks. Peter Cibira, który zrezygnował z funkcji dziekana seredskiego z powodu dymisji abp. Bezáka. – Ludzie zyskali nową motywację. Arcybiskup jak mało kto potrafił dotrzeć do ludzi poza Kościołem oraz do młodzieży – mówi Jan Matejka, wierny z diecezji i organizator petycji dla poparcia abp. Bezáka.
Abp Bezák postawił też na finansową przejrzystość i przeprowadził audyt w diecezji – jego wyniki wskazywały na błędy popełniane przez jego poprzednika abp. Jana Sokola (kilka dni temu zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa otrzymała od audytora Prokuratura Generalna). Co zatem poszło nie tak?
– Zaczęło się 11 stycznia 2012 r., kiedy arcybiskupa poproszono na natychmiastową wizytę w nuncjaturze. Pięć dni później przyjechała wizytacja z Watykanu [pierwsza taka na Słowacji od 1993 r., kiedy powstało państwo – red.], była dokładnie przygotowana, prowadzący ją bp Baxant przesłuchał ok. stu osób. Zaskakujące, że wiele z tych osób było z innych diecezji. O wnioskach z wizytacji nic nie wiemy – mówi ks. Cibira. – Tłumaczę sobie to wszystko tak, że zmiany personalne, które przeprowadził arcybiskup, nie były przyjemne. Wymienił wszystkich dziekanów, z wyjątkiem jednego. Publicznie mówił też o audycie w arcybiskupstwie.
Relacje abp. Bezáka z poprzednikiem nie były łatwe – zeznawał w sądzie podczas sporu abp. Sokola z tygodnikiem „Týždeň”, po serii artykułów o finansowych nieprawidłowościach w arcybiskupstwie i powiązaniach z byłym ¬esbekiem. Według dokumentów w słowackim Instytucie Pamięci Narodowej (UPN), Sokol był współpracownikiem czechosłowackiej bezpieki, on sam twierdzi zaś, że na nikogo nie donosił. Jego teczka została zniszczona, więc nikt nikomu nie udowodni ani winy, ani niewinności. Sokol nie skrywa natomiast pozytywnej oceny ks. Josefa Tisy, który stał na czele faszyzującego państwa podczas II wojny światowej.
Trudno powiedzieć, na ile iskrzenie na linii Sokol–Bezák mogło mieć wpływ na decyzję Watykanu. W każdym razie, choć Bezák ma zaledwie 53 lata, musi przejść na emeryturę i opuścić arcybiskupstwo. Nie wiadomo, co będzie dalej robić.
Tymczasem wzburzenie diecezjan nie ma na Słowacji precedensu i nie wydaje się, by zamierzali oni przejść nad sprawą do porządku dziennego. Petycję w obronie arcybiskupa już pierwszego dnia podpisało kilka tysięcy osób. – W Kościele nie decyduje się większością głosów. To, czego chcemy, to wyjaśnienie zaskakującego odwołania – tłumaczy Jan Matejka – Nikt nie powiedział, dlaczego tak się stało. Nie poprzedzał tego żaden znany skandal. Taka sytuacja daje pole do spekulacji i domysłów, a na samego odwołanego rzuca najróżniejsze podejrzenia. Chciałbym też podkreślić, że nie jest to petycja przeciwko komuś, ale dla kogoś... Podpisują ją ludzie nie tylko z diecezji, ale z całej Słowacji, nawet z Czech.
– Przyjmujemy decyzję Watykanu, ale nie wierzymy w uczciwość informacji, które Watykan ze Słowacji otrzymał – stwierdza ks. Cibira. – Jeśliby się udało oczyścić dobre imię abp. Bezáka i pomóc hierarchom zrozumieć, że potrzebują swoich wiernych i muszą szukać drogi do współczesnego człowieka, akcja trnawskich wiernych byłaby wielkim błogosławieństwem.