Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Można było się obawiać, że Zmartwychwstały Chrystus wypomni Apostołom, który z nich pierwszy zasnął w Ogrójcu i który najszybciej uciekał podczas pojmania. Wielu mogło się spodziewać, że po zmartwychwstaniu Jezus skarci uczniów przypominając, iż w wielkanocny poranek kobiety wykazały więcej inicjatywy i skuteczności działania niż oni.
Tymczasem w Jego ustach nie ma nawet cienia moralizatorstwa, cierpiętnictwa, goryczy, pretensji. Koncentrując uwagę na ranach znaczących Jego bok i ręce, przywołuje dramat męki, której ostatecznym akordem było Zmartwychwstanie. W tej perspektywie wiele innych spraw okazuje się mało istotnych, więc nie warto się nimi zajmować. Stąd też Jezus nie wypowiada się o najnowszych układach sił w Sanhedrynie. Nie interesuje się pragmatyką polityczną ostatnich wydarzeń. Przynosi natomiast bezwarunkowe przesłanie pokoju i dar ten chce przekazać umęczonym uczniom. Podnosi ich na duchu, ukazując ich nową rolę w perspektywie wielkiego posłania przez Ojca. Przywołuje Ducha Świętego, który towarzyszy ich krokom (J 20, 22).
Być posłańcem Chrystusowego pokoju to znaczy umieć odchodzić od tego, co mało istotne. Nie celebrować porażek z przeszłości, nie epatować prywatną mądrością besserwissera, który zawsze wie wszystko najlepiej. Starać się objąć Jezusowym spojrzeniem zarówno Jego rany, jak i naszą słabość. Nade wszystko jednak dostrzegać szlak wielkiego posłania, na którym Duch Święty towarzyszy naszym krokom niezależnie od stanu ran naszej duszy.