Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W III RP wciąż długo brakowało na nie środków. Dziś również środki przeznaczone na funkcjonowanie muzeów, zwłaszcza zaś na wynagrodzenia pracowników, są na żenująco niskim poziomie. Co gorsze muzea były – i nadal bywają – postrzegane jako instytucje anachroniczne, czasami nawet zbędne. Jednak to w nich dokonała się rewolucja.
Ostatnie lata to wielki boom inwestycyjny. Po raz pierwszy od czasów II RP (sic!) powstają nowe gmachy. W tym roku będzie można oglądać ekspozycję stałą Muzeum Żydów Polskich w Warszawie, zostaną oddane do użytku: nowa siedziba Muzeum Śląskiego w Katowicach oraz gmach gdańskiego Europejskiego Centrum Solidarności. Znalazły się, co może ważniejsze, środki na remonty już istniejących budynków. Główną nagrodę Sybilla w konkursie na Wydarzenie Muzealne Roku otrzymało ostatnio Muzeum Narodowe w Krakowie, któremu w latach 2007-2013 udało się wyremontować swoje oddziały, w tym zamknięty przez dziesięciolecia dla zwiedzających Pałac Hutten-Czapskich z fenomenalną kolekcją numizmatów.
Polska publiczność coraz częściej może oglądać prace najwybitniejszych artystów, by wymienić ubiegłoroczne wystawy Guercina i Marka Rothki w warszawskim Muzeum Narodowym, ale też mistrzów XX wieku ze zbiorów berneńskiego Kunstmuseum w Muzeum Sztuki w Łodzi. Jednak największym fenomenem są programy edukacyjne. Prowadzi je większość muzeów. Są adresowane do wszystkich grup odbiorców: dzieci, emerytów, niepełnosprawnych i wykluczonych społecznie czy kulturowo. To w muzeach Polacy uczą się nie tylko patrzeć na sztukę (wyróżnienie w konkursie Sybilli otrzymało Muzeum w Stalowej Woli za program edukacji ekonomicznej E-grosik przeznaczony dla dzieci).
Muzea zapełniły się ludźmi. Nie tylko podczas corocznie organizowanej Nocy Muzeów (w ubiegłym roku w Warszawie uczestniczyło w niej blisko 200 tys. osób!). Według danych GUS-u muzea w Polsce rocznie mają ok. 23 mln odwiedzających i ta liczba stale rośnie. Przed kilkoma laty Piotr Piotrowski wzywał do stworzenia muzeum krytycznego, zaangażowanego w debatę publiczną, nieuciekającą od kontrowersji zarówno dotyczących współczesności, jak i przeszłości wspólnoty. Jego wezwania uznano za obrazoburcze. Tymczasem muzea już stały się takimi instytucjami: miejscem autodefiniowania własnej wspólnoty, często w jej bardzo lokalnym wymiarze.