Co im zawdzięczam...

W konfesjonale często mówię: "Nie wystarczy zdecydować »będę lepszy« albo »już więcej tego nie zrobię«, bo, jak konkretne są grzechy, tak konkretne muszą być rozwiązania". W tekstach Katarzyny Wiśniewskiej o ślubach zakonnych ("TP" nr 49-51/04) zabrakło mi równowagi w postaci propozycji konkretnych rozwiązań wskazanych problemów. Chyba, że powodem napisania tych tekstów było wsadzenie kija w mrowisko. Tylko, że ludzie to nie mrówki, a kijem łatwo zniszczyć ich misterną budowlę, nie martwiąc się, że naprawiać będą inni... Nie dziwię się oburzeniu sióstr (m.in. w "TP" nr 9/05), nikt przecież nie chce mówić o tym, co bolesne, grzeszne czy trudne na forum publicum. Chyba, że już nas nie dotyczy ewangeliczna zasada, by najpierw upomnieć kogoś w cztery oczy, potem przy jednym czy dwóch świadkach. Skoro "TP" przedstawił już sprawę Kościołowi, czy następnym etapem miałoby być traktowanie sióstr (a raczej zgromadzeń), jakby były "poganami i celnikami" (por. Mt 18, 15nn)? Nie tylko siostrom zakonnym czasem trudno sprostać wymaganiom złożonych ślubów. Także małżeństwom czasem się to nie udaje, ale jakoś nie zauważyłem, żeby tematy uzasadniające rozwody (mimo, że jest to sakrament) były tak kontrowersyjne. Widać, jeśli śluby są tak atakowane, posiadają wartość w oczach Bożych.

Wiele siostrom zawdzięczam, dlatego tak mnie te teksty dotknęły. Felicjanki uczyły mnie w podstawówce katechezy, także modlitwy, śpiewu w czasie Mszy i kulturalnego zachowania (do dziś drażni mnie żucie gumy w kościele czy zakładanie nogi na nogę). Siostry ze Wspólnoty "Dzieci Łaski Bożej" z Lipia rozwinęły moje zainteresowania Pismem Św. i radykalizmem ewangelicznym, gdy jeszcze nawet nie myślałem o wstąpieniu do seminarium. Siostry franciszkanki-misjonarki miłości, które spotkałem na studiach w Warszawie, ukazywały mi franciszkańską radość na co dzień. Tam też zetknąłem się z dziewicami konsekrowanymi (różnorodność zgromadzeń to dowód działania Ducha Św. w Kościele). Zaś w czasie ostatnich ferii zimowych poznałem jadwiżanki wawelskie. Krótki pobyt u nich był dla mnie niesamowicie owocny dzięki rozmowom, a przede wszystkim świadectwu ich życia.

Mamy być głosicielami Dobrej Nowiny o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Nie mogę jednak znaleźć tej Dobrej Nowiny w wymienionych tekstach ani w stosunku do sióstr zakonnych, które błądzą, ani kobiet, które zakony opuściły. Gdzie w takim razie jest? Może w słowach: "Idź, a odtąd już nie grzesz".

Ks. GRZEGORZ SZEWCZAK (Białogard, woj. zachodniopomorskie)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2005