Ciężar krzyża

Pasja nie została zrobiona z myślą o krytykach, została zrobiona dla widzów. W tym leży ogromna siła, która niepokoi jednych i cieszy drugich. Siła ewangelizacyjna.

07.03.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Aura niezwykłości towarzyszy “Pasji" od początku. Oto aktor i reżyser, dwukrotny zdobywca Oscara, jedna z najbardziej wpływowych postaci w amerykańskim kinie, postanowił nakręcić film o Jezusie. Jak nigdy, teraz zagląda mu się w życiorys. Gibson, pochodzący wprawdzie z katolickiej rodziny o “przedsoborowych przekonaniach", przez dwadzieścia lat prowadził życie dalekie od świętości. Kilkanaście lat temu zmienił się: z półki, na której czegoś szukał, spadła mu w ręce “Bolesna męka Zbawiciela" niemieckiej mistyczki Anny Katarzyny Emmerich, dyktującej swoje wizje w pierwszym ćwierćwieczu XIX w.

Gibson nie chciał powielać starych wzorów. Przede wszystkim nie w smak mu była hollywoodyzacja. Odpadał Jezus mówiący po angielsku. Sięgnięto więc po aramejski i łacinę. Grający Chrystusa Jim Caviezel (tropiciele niezwykłych znaków wskazują na inicjały J.C., fakt, że aktor jest katolikiem i miał w momencie angażu 33 lata) dziwi się, że tak szybko nauczył się aramejskiego. Gibson był długi czas przeciwny, ale w końcu zgodził się na wprowadzenie napisów. A praktyka ta z reguły zwiastuje kasową porażkę: filmy z napisami na amerykańskim rynku sprzedają się gorzej.

Pytanie o antysemityzm

Kontrowersje wokół “Pasji" przyczyniły się do ogromnej reklamy. Wiele mniejszych lub większych wspólnot chrześcijańskich (poza głównymi Kościołami protestanckimi: metodystami, luteranami, prezbiterianami itp.) wykupuje dziś masowo całe seanse. Gibson stawiał na ów evangelical church i chyba się nie przeliczył. Istnieje jednak i inna publiczność. Jedno z waszyngtońskich kin, które zazwyczaj bez zastrzeżeń przyjmuje filmy od dystrybutora, miało dylemat: włączyć “Pasję" do repertuaru czy nie. Kino korzysta z pomocy sponsorów i musi brać pod uwagę ich reakcję. Kierownik zwrócił się więc do rady kina, lokalnych księży i rabinów, specjalistów od stosunków międzywyznaniowych i kinomanów. Zdania były podzielone. Gdy jedni uważali, że “środowisku żydowskiemu to nie zaszkodzi", inni wyrażali daleko idące obawy. Rezygnacja z filmu, jako przejaw cenzury, nie mogła liczyć na dobrą prasę. Ot, przykład napięcia między poprawnością polityczną a prawem do wolności słowa. Przewodniczący miejscowego oddziału Ligi Przeciwko Zniesławieniom stwierdził, że “nie chce, aby ktoś pomyślał, że istnieje jakaś zmowa w celu uniemożliwienia zobaczenia tego filmu" i w końcu film pokazano. Kino wysłało listy wyjaśniające do sponsorów. Ma także organizować dyskusje z duchownymi, naukowcami i krytykami filmowymi, a w kuluarach udostępni specjalne broszury.

Emitowany w połowie lutego i oglądany przez 17 milionów widzów program stacji ABC znana prezenterka Diane Sawyer rozpoczęła pytaniem o antysemityzm. W studio panowała zgodność, że Gibsona nie można uznać za antysemitę. Reżyser podkreśla, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, wszyscy - z nim na czele - swoimi winami przyczyniliśmy się do śmierci Jezusa i wszystkich nas zbawił Jezus. To ręka Gibsona - manus sinistra, jak mówi ze znajomością podtekstu filologicznego - wbija gwóźdź w rękę filmowego Jezusa. Za namową rumuńskiej aktorki pochodzenia żydowskiego Mai Morgenstern (znakomita rola Matki Jezusa), Gibson wykreślił z napisów najbardziej kwestionowane zdanie: “Krew Jego na nas i na dzieci nasze" (Mt 27,25).

Czy “Pasja" może wywołać antysemickie nastroje poza Stanami, w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Azji? To jest główny zarzut artykułu redakcyjnego w “Washington Post" (26 lutego 2004). Dobre tradycje pluralizmu chronią dzisiaj amerykańskich Żydów: “Musimy jednak żywić obawy, czy ten film nie rozpali przesądów w krajach, które nie odrzuciły antysemityzmu tak zdecydowanie jak my". “Washington Post" jest zdania, że decyzja o sfilmowaniu “Pasji", w której występują kapłani żydowscy domagający się śmierci Jezusa, jest “przedsięwzięciem nieodpowiedzialnym".

Gwoli sprawiedliwości trzeba wspomnieć, że niektórzy widzowie żydowscy mówią, że film daje im okazję, aby zrozumieć chrześcijaństwo. I dodają, że antysemityzm nie potrzebuje zachęty w postaci filmu.

Intelektualiści katoliccy przypominają zaś ekumeniczne wysiłki, mające na celu wyeliminowanie zjawiska. Do antysemityzmu i “bogobójstwa" ustosunkowywał się soborowy dokument “Nostra Aetate", a bardziej szczegółowo mówił o nim Jan Paweł II podczas watykańskiego sympozjum “Korzenie antyjudaizmu w środowisku chrześcijańskim" (1997), krytykując błędne i niesprawiedliwe interpretacje Nowego Testamentu, prowadzące do “uśpienia sumień". Komisja ds. Ekumenizmu Konferencji Biskupów Amerykańskich równocześnie z premierą “Pasji" wydała ponad stustronicowy zbiór dokumentów “Biblia, Żydzi i śmierć Jezusa". Podkreśla w nim, że Jezus wybrał śmierć dobrowolnie. Że z teologicznego punktu widzenia odpowiedzialność za to wydarzenie ponosi cała ludzkość. Że Żydzi nie są odrzuceni przez Boga.

Kościół przypomina także, że Jezus nie zwalczał judaizmu, był jego wyznawcą, poddał się Prawu, wymagał dlań szacunku (Mt 5,17) i zalecał podporządkowanie się mu (Mt 8,4). Wrogami Jezusa byli arcykapłani, starszyzna i uczeni w piśmie, nie cały lud. Trzeba dostrzec różnice między wieloma grupami żydowskimi, możliwość wielorakiego interpretowania roli Poncjusza Piłata.

Przeciw ewangelii dobrobytu

Film Mela Gibsona jest rzeczywiście niezwykle drastyczny. Reżyser, nie będący w tej dziedzinie nowicjuszem (ktoś już nazwał jego dzieło “Palestinian Braveheart"), mówi, że chodziło mu nie tylko o realistyczne oddanie ofiary Jezusa, ale też o efekt wstrząsu, “doprowadzenie widzów do granicy wytrzymałości". Gibson uznał, że współczesne przedstawienia Męki Pańskiej zostały wysterylizowane, spowszedniały. Tymczasem tu nie mamy do czynienia z alegoryczną baśnią, “tak właśnie było". Reżyserowi chodzi o wyrwanie widza z rutyny, obojętności, samozadowolenia. Traktuje nas jak niewiernego Tomasza. Mówi: “Zobacz i uwierz". Wizualne dotknięcie prawdy jest bolesne. Może inspirację do poszukiwania tej emocjonalnej niewygody Gibson znalazł w wizjach Emmerich, która gani nas i siebie za brak odwagi, nadwrażliwość wobec ogromu cierpienia Jezusa?

Gibson, któremu niektórzy wytykają manipulację emocjami, jest świadom niebezpieczeństwa. Nie chce poprzestać na ukazaniu cierpienia, nie wystarcza mu “choreografia bólu". Chodzi o coś więcej niż chwilową emocję odrazy do katów, współczucia katowanemu. Z odwagą i energią duchową (może ze świadomością, jak niedoskonałym narzędziem jest kamera operatora?), poprzez iście katolicką symbolikę ciała i krwi, poprzez retrospekcję, oryginalne ujęcia, raz spowolnione, to znowu groźnie dynamiczne, chce wywołać u widza głęboką refleksję, może wręcz kontemplację. Wśród wielu szczegółów jest w “Pasji" filmowe rozbudowanie postaci Szymona z Cyreny: człowieka, który dojrzewa do pójścia już nie za Jezusem, a z Jezusem. Do niesienia z Nim krzyża.

Chrześcijaństwu w USA grozi wygodnictwo. To właśnie tu doszła do głosu ewangelia dobrobytu - health and wealth gospel, newage’owskie wynaturzenie zaprawione elementami chrześcijańskimi. Protestancki teolog Richard Niebuhr w książce “Królestwo Boże w Ameryce" (1937) pisał, że głównym przesłaniem religii staje się wizja Boga, który “bez gniewu i bez sądu prowadzi ludzi do królestwa za sprawą Chrystusa bez krzyża".

“Pasja" Gibsona jest obrazem, który wagę - i ciężar - krzyża przywraca.

---ramka 324642|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2004