Tak właśnie było

Czy po obejrzeniu Pasji stałem się lepszym chrześcijaninem? Z pewnością nie. Ale przeżywałem film jako chrześcijanin, stąd utożsamienie z cierpiącym na ekranie Jezusem. To powodowało i współczucie, i wstyd. Gibsonowi udała się rzecz bardzo istotna: każdy widz, wychodząc z kina, ma świadomość, że także zawinił.
 /
/

MAREK ZAJĄC: - Czy po obejrzeniu "Pasji" - na zamkniętym, zorganizowanym dla przedstawicieli chrześcijan i Żydów przedpremierowym pokazie - wiara Księdza Biskupa umocniła się czy doznała uszczerbku?

BP WIESŁAW MERING: - Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ten film jest - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - religiotwórczy. Opowiada o czymś, co niby wszyscy znamy i co każdy na własny sposób sobie wyobrażał, jednak w przypadku “Pasji" przełożenie treści Ewangelii na język obrazu jest w moim odczuciu niezwykle trafne i poruszające. Wyszedłem z projekcji wstrząśnięty. Wszyscy widzowie byli pod ogromnym wrażeniem - trwaliśmy w onieśmieleniu, milczeniu, nie mieliśmy odwagi się podnieść po wszystkim, co obejrzeliśmy. “Pasja" porusza w człowieku takie struny, że aż trudno o tym mówić. I nie mam wątpliwości, że film Gibsona może przynieść wierzącemu wyłącznie dobro.

  • Żydzi wielkiej szlachetności

- Jak w takim razie "Pasję" przeżywać będzie ten, kto nie wierzy?

- Sytuacja będzie analogiczna do reakcji, którą u niewierzącego wywołuje lektura Ewangelii. Taki człowiek będzie się przede wszystkim zastanawiał, czy każda scena albo nawet drobny szczegół są autentyczne. Czy tak właśnie było? - takie pytanie nurtuje niewierzącego widza. Odniosłem jednak wrażenie, że film powstał przede wszystkim dla tych, dla których Chrystus coś znaczy, jest kimś bliskim.

- Ponieważ filmu jeszcze nie widziałem, zapytam wprost: o czym właściwie jest "Pasja"?

- Mel Gibson próbował dokładnie przełożyć zapisy Ewangelii na język obrazu. To jest opowiadanie o ostatnich godzinach życia Jezusa na ziemi. Nie wiem, czy każdy szczegół - choćby stroje bohaterów czy wypowiadane przez nich słowa - albo każde wydarzenie przebiegało dokładnie jak w filmie. Jednak Gibson z pewnością usiłował być maksymalnie wiernym ewangelicznemu scenariuszowi.

- Czy "Pasja" może być interpretowana jako obraz antysemicki?

- W rozmaitych recenzjach, które do mnie docierają, spotykam zarzut, że niektóre sceny budzą takie zastrzeżenia. Moim jednak zdaniem dziś, po Soborze Watykańskim II, chrześcijanin, który by nienawidził bądź chciał podjudzać innych przeciw tym, którzy wierzą w tego samego co my Boga, postępowałby poniżej własnej godności. Gibsonowi nie chodziło o wywołanie niechęci do Żydów. Zresztą także ze strony wyznawców judaizmu opinie na temat “Pasji" są bardzo zróżnicowane. Osobiście nie dostrzegłem w tym filmie nic, co mogłoby Żydów drażnić. Reżyser pokazał Żydów wielkiej szlachetności - piękną sceną jest choćby gest Weroniki. Jej decyzja, odwaga podejścia do dźwigającego krzyż Jezusa wymagała prawdziwego męstwa. Potem Szymon z Cyreny - też cudowna sekwencja. Także w Sanhedrynie nie zabrakło ludzi prawych.

Zresztą w tych przedstawieniach nie ma żadnych nowości, o wszystkim pisali Ewangeliści. Ludzie po prostu różnią się w odbiorze postaci Chrystusa, w stosunku do Jego posłannictwa i misji. Tak było wtedy i tak będzie zawsze. Mnie najbardziej uderzyło w “Pasji" pokazanie gęstniejącej nienawiści wobec Jezusa - tyle że ta nienawiść nie była wcale tylko żydowska. Przecież najokrutniejsi w filmie są rzymscy legioniści, ta biedna hołota, która odczuwa tym więcej radości, im więcej bólu i krwi wytoczy ze skazańca. Można też postawić pytanie, dlaczego dziś uczniowie Jezusa są prześladowani w tylu miejscach świata z taką samą zaciętością i nienawiścią co ich Mistrz? Zresztą także uczniowie wypadają w “Pasji" różnie. Gdy patrzyłem na przedstawionych w filmie Apostołów, myślałem sobie, że ci moi koledzy nie byli wcale nadzwyczaj bohaterscy. Ale cóż, tacy właśnie byli. Potrzeba było lat dojrzewania w wierze, żeby potem potrafili oddać za Chrystusa życie. Podobnie toczą się losy chyba każdego chrześcijanina.

- Czy dobrze się stało, że Gibson wyciął z napisów cytat z Ewangelii św. Mateusza, gdy tłum żąda ukrzyżowania Jezusa i woła do Piłata: "Krew jego na nas i na dzieci nasze" (Mt 27, 25)?

- Z jednej strony ze względu na naszych braci Żydów, którzy odebrali ten cytat jako wymierzony przeciw sobie, Gibson postąpił słusznie. Jednak z drugiej strony: przecież te słowa zapisano w Ewangelii. I jeżeli reżyser chciał być wierny przekazom biblijnym, nie było przyczyny, żeby je opuścić. Jednak - powtórzę - rozumiem motywy, jakimi kierował się Gibson. To dowód, jak bardzo poważnie traktował oskarżenia o antysemityzm.

  • Boli, peszy, zdumiewa

- Mówił Ksiądz Biskup o onieśmieleniu, milczeniu, jakie zapadło wśród widzów. Na ile ta cisza była wynikiem głębokiego przeżycia wewnętrznego, może nawet czysto religijnego, a na ile szoku, jaki wywołać musiały sceny brutalne, bardzo dosłownie przedstawiające torturowanie Jezusa?

- Moim zdaniem film nie jest brutalny, choć jest może nazbyt dosłowny. Niekiedy słyszę, że za dużo w nim naturalizmu i nie ukrywam, że ten naturalizm poraża. W trakcie projekcji były chwile - jakkolwiek moje słowa mogą zabrzmieć śmiesznie - gdy nie miałem siły patrzeć. Biczowanie, przedstawione w “Pasji" bardzo realistycznie, naprawdę było brutalną karą, często śmiertelną dla skazańców. Patrzenie na to boli, peszy, zdumiewa. Nienawiść też potrafi porazić, prawda?

Druga sprawa: czy “Pasja" jest przeżyciem religijnym? Nie wiem, nie chciałbym przesadzać. Czy po jej obejrzeniu stałem się lepszym chrześcijaninem czy człowiekiem głębiej wierzącym? Z pewnością nie. Ale rzecz jasna przeżywałem film jako chrześcijanin, stąd pełne utożsamienie z cierpiącym na ekranie Jezusem. To powodowało i współczucie, i wstyd. No właśnie - wstyd, bo Gibsonowi udała się rzecz bardzo istotna: każdy widz, wychodząc z kina, ma świadomość, że także zawinił. W filmie odpowiedzialnością za śmierć Jezusa nie obarczano Żydów, mnie podczas seansu przypominały się raczej słowa kard. Wyszyńskiego: “To ja jestem winien".

- Ksiądz Biskup wydaje się sugerować, że w "Pasji" wiele jest z antycznej kategorii katharsis. Utożsamiam się z cierpiącym bohaterem, by w końcu doznać oczyszczenia.

- To prawda, w tym właśnie dostrzegam największą wartość filmu Gibsona. Dlatego będę zachęcał moich dojrzałych diecezjan - dojrzałych, bo mam wątpliwości, czy “Pasję" mogą oglądać dzieci, nawet piętnastolatki - żeby poszli do kina.

- Ciekawe, czemu sceny męki Jezusa są bardzo dosłowne, natomiast finałowa sekwencja Zmartwychwstania ma charakter raczej symboliczny.

- Ta scena jest wspaniała! To jedno z najpiękniejszych zakończeń filmu, jakie można sobie wyobrazić. Podziwiam intuicję Gibsona, bo wcale nie jest łatwo mówić o Zmartwychwstaniu, nie popadając w banał albo nie powtarzając znanych już od dawna wzorców. W “Pasji" Zmartwychwstanie zasygnalizowano w niezwykle subtelny sposób. Pojawiają się wszystkie atrybuty, o których wspomina Ewangelia: pusty grób, zwinięte szaty Chrystusa - i Jego żywy, łagodny, spokojny profil, ale pokazany tylko odrobinę. Bez żadnej nachalności, poczucia triumfu: “A widzicie, jednak zmartwychwstałem!". Jest po prostu spokój, radość, nadzieja; człowiek oddycha z ulgą, że wszystko tak właśnie się kończy.

- Dlaczego w filmie pojawia się szatan? Przecież Ewangelie w opisie męki Jezusa o nim nie wspominają.

- Może chodzi o to, żeby pokazać walkę między dobrem a złem, żeby uświadomić, że nie tylko widz jest kuszony zwątpieniem, podgryzaniem pewności, że dobro może zwyciężyć, że istnieje Odkupienie, że podejmowanie wysiłku ku dobru ma sens. Szatan chce także Chrystusa zachwiać w poczuciu, że Jego misja, Jego decyzja ma sens.

- Czy tak dosłowne przedstawienie cierpienia nie sprawia, że film - choć Gibson deklarował jego konfesyjny charakter - opowiada niemal wyłącznie o Jezusie-człowieku, a nie Chrystusie-Bogu?

- Pewnie tak. Pytanie tylko, czy akurat w czasie Wielkiego Czwartku, Piątku i Soboty Jezus nie był przede wszystkim człowiekiem? Gdy Chrystus umarł, nastąpiła chwila triumfu szatana. Szatan sądził bowiem, że udało mu się zwyciężyć i pokonać Jezusa - jasne, to była mrzonka, ale tak właśnie było.

- Walka, triumf, zwyciężyć, pokonać - słowa Księdza Biskupa zdają się potwierdzać tezę niektórych recenzentów, że "Pasja" prezentuje nieco manichejski obraz starcia dobra ze złem.

- Może nie aż manichejski, ale ten zasadniczy, ogólnoludzki wątek walki dobra ze złem był i przed Chrystusem, i w Jego życiu, i będzie zawsze. Warto czy nie warto wybierać dobro? Jak pokonać zło? Na kim się oprzeć w tych zmaganiach? Ilu mam sprzymierzeńców, którzy mnie podtrzymają w trudnych chwilach? Takie dylematy przeżywa każdy człowiek. Modlitwa w Ogrójcu czy modlitwa Chrystusa na krzyżu z dramatycznym pytaniem “Czemuś Mnie opuścił?" - tu dochodzi do głosu ludzka niepewność, ale też cała wielkość wiary, która potrafi przyjąć to, co najtrudniejsze.

  • Na obrzeżach wielkości

- Czy "Pasja" zasługuje na miano "biblia pauperum" epoki obrazkowej?

- Gdyby nie szalony rozwój kina i mediów elektronicznych, gdyby kultura ostatnich dekad nie koncentrowała się na obrazie jako formie wyrazu i przekazu, pewnie nie powstałby taki film. Wielu z tych, którzy obejrzą “Pasję", do końca życia nie weźmie do ręki Ewangelii - i w tym sensie można mówić o biblia pauperum. To jednak sytuacja, która mnie bardziej smuci niż cieszy.

- "Pasja" nie jest klasycznym filmem hollywoodzkim, ale film nie uniknął marketingu właśnie w kiczowatym, hollywoodzkim stylu. W USA jak ciepłe bułeczki sprzedają się np. gwoździe do krzyżowania z wygrawerowanym cytatem z Księgi Izajasza: "Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy" (Iz 53,5).

- To okropne, po prostu mi wstyd. Nie sądzę jednak, żeby takie były zamierzenia reżysera. Taki jest ten świat, że na obrzeżach miejsc autentycznie świętych kwitnie nieszczęsny handel. Pieniądz, który rządzi światem, świetnie potrafi korzystać na wielkich dziełach. Bo nie obawiam się powiedzieć, że “Pasja" jest wielkim dziełem filmowym.

- Film Gibsona będzie pokazywany w multipleksach; pewnie na salach nie zabraknie widzów zajadających popcorn i sączących colę.

- Prosiłbym widzów o wyczucie. Nie wypada bawić się popcornem, patrząc jednocześnie na mękę i śmierć kogoś nam bliskiego i godnego szacunku. W ogóle wchodzenie z jedzeniem do kina jest nieszczęsnym zwyczajem. Nie wszystko, co dociera do nas z Ameryki, warte jest naśladowania.

  • Krzyż na ekranie

- Ksiądz Biskup mówi o "Pasji" jako chrześcijanin. A chciałbym zapytać Księdza Biskupa jako widza: jak jest najlepsza scena w filmie?

- Są dwie, obie już wspomniałem: odwaga Weroniki, nieliczenie się z opinią ogółu, pójście pod prąd, męstwo słabej przecież kobiety. Drugą jest historia Szymona z Cyreny, który przez dotknięcie krzyża zupełnie się zmienił - co jest zgodne z Pismem Świętym, bowiem Dzieje Apostolskie wspominają o jego dzieciach jako członkach Kościoła. Cyrenejczyk

z człowieka zniewolonego, nie mającego ochoty komukolwiek pomagać, przemienia się w kogoś współczującego. Ciekawa jest postać Piłata, umiejętnie sportretowano też Heroda - taki mały człowieczek, który jest nawet zafascynowany Chrystusem, ale kompletnie nie rozumie, o co się ociera. To ostrzeżenie, że człowiek zamiast spotkać Jezusa może przejść obok Niego.

- Gibson jest literalnie wierny Ewangelii, ale akurat o św. Weronice Ewangeliści nie wspominają.

- To pewna licentia poetica, żeby dodać trochę życia, uatrakcyjnić obraz. W filmie mamy też retrospekcje z życia małego Jezusa - na przykład scenę, gdy rozbija sobie kolano, a widz dostrzega lęk Matki Bożej. Tak reaguje przecież każda matka, gdy słyszy płacz dziecka, zostawia wszystko, byle tylko przytulić syna czy córkę i dać im poczucie bezpieczeństwa.

- Jak Ksiądz Biskup ocenia grę Jima Caviezela, obsadzonego w roli Jezusa?

- Jest niezwykły, choć właściwie o tym aktorze nic nie wiem. Nie widziałem go dotąd w żadnym filmie, choć kinowe nowości staram się śledzić na bieżąco. Jako Jezus jest przekonujący, autentyczny.

- A jak Ksiądz sytuuje "Pasję" na tle dotychczasowych osiągnięć czy też porażek kina religijnego? Widzieliśmy choćby doskonałą "Ewangelię według św. Mateusza" Pasoliniego, ale też w każde Boże Narodzenie czy Wielkanoc telewizja serwuje nam kicze o życiu Jezusa albo Maryi.

- “Pasja" jest najlepszym filmowym przedstawieniem męki Jezusa, jakie oglądałem. Prasa donosiła, że po projekcji Papież powiedział “Tak właśnie było", co potem zdementowała Stolica Apostolska. Ale te słowa naprawdę mogłyby się wyrwać widzowi po obejrzeniu “Pasji".

Bp Wiesław Mering (ur. 1945) jest ordynariuszem włocławskim. Z wykształcenia filozof, uczeń Stefana Swieżawskiego, był wcześniej m.in. rektorem seminarium w Pelplinie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2004