Ciemne kolory

EWGENIA STUPNIK, psycholożka, strefa frontowa w Donbasie: Dzieci tutaj nie znają spokojnego życia. Od sześciu lat słyszą wybuchy i w większości reagują na nie spokojnie. To przerażające.

23.11.2020

Czyta się kilka minut

Dzieci ze wsi Kamianka, 13 listopada 2019 r. /  / PAWEŁ KĘSKA
Dzieci ze wsi Kamianka, 13 listopada 2019 r. / / PAWEŁ KĘSKA

PAWEŁ KĘSKA: Twoja życiowa misja to...?

EWGENIA STUPNIK: Pracuję i żyję w strefie buforowej. To moje powołanie.

W jaki sposób to odkryłaś?

Kiedy zaczynała się wojna, nie miałam wielkiego doświadczenia zawodowego. Zaczęłam dostawać prośby od wolontariuszy z frontu, którzy nie wiedzieli, jak pomóc rannym żołnierzom. Zdałam sobie sprawę, że moja uniwersytecka wiedza nie wystarcza. Zaczęłam zgłębiać psychologię kryzysową, zdobyłam certyfikat z tzw. protokołu SEE FAR CBT Trauma Treatment Model, opracowanego w Izraelu dla ofiar działań bojowych.

Pojechałam na front. Spotykałam się z dowódcami, którzy mówili: „Chłopaki potrzebują pomocy psychologa, ale nikt nie wie, na czym to polega”. Żołnierze mieli już destrukcyjne stany emocjonalne. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam, jakie skutki niesie wojna.

Jak to wyglądało?

Było bardzo zimno. Poczułam, czym są w okopach stale mokre wojskowe buty, zmrożona ziemia. I strach. Prowadziłam z żołnierzami medytację połączoną z wizualizacją. Starałam się poprowadzić ich do wewnętrznego obszaru, w którym są bezpieczni – mieli go sobie wyobrazić. Pamiętam jednego, który nie mógł się odnaleźć w tym świecie. Błądził i w końcu w wyobraźni wrócił do okopu. Zrozumiałam, że dla niego nie ma już świata poza wojną. Zrozumiałam też, jak wielu ludzi potrzebuje pomocy psychologicznej, bo nie radzą sobie z okrucieństwem, jakie przeżyli.

Co jest zadaniem psychologa w pracy z żołnierzami na froncie?

Oni powinni umieć rozpoznać granice własnych możliwości, granice stresu i jego destrukcyjnej siły. Powinni też być gotowi do powrotu do domu. Sukces był wtedy, kiedy jeden na pięciu żołnierzy po sesji mówił: „Gdy będę w domu, pójdę do psychologa, bo rozumiem, że bez tego nie da się w pełni wrócić”. To były moje zwycięstwa, bo moim zadaniem było przygotowanie ich na powrót do normalności.

W strefie frontowej żyje ponad 2 miliony ludzi, w tym wiele dzieci. Kiedy zaczęłaś pracować z dziećmi?

Udało mi się dostać do projektu prowadzonego przez UNICEF. Jeździłam w zespołach terapeutów do miejsc, gdzie żyją ludzie, którzy doświadczyli ostrzału artyleryjskiego. W Mariupolu to cała dzielnica. Organizowaliśmy tam improwizowane zajęcia arteterapii. Naszym celem było pomaganie dzieciom w rozpoznawaniu emocji, w zrozumieniu ich, w nauce odpowiedniego ich wyrażania. Rozmawiałam z nimi o tym, o czym nie rozmawiali z nimi dorośli. O wojnie, o tym, jak się czują, co myślą. Potem dzieci robiły rysunki i rzeźby, przekształcając doświadczenia i emocje w kolory. To były ciemne kolory. Najważniejsze jest, żeby nie „zachowywać” emocji w swoim ciele.

Któreś ze spotkań zapamiętałaś szczególnie?

Raz, gdy pracowaliśmy z grupą dzieci na powietrzu, usłyszeliśmy „tępe” wybuchy, co znaczyło, że bitwa toczy się nie dalej niż 10 km od nas. Nie było zagrożenia, ale dzieci się przestraszyły. Podniosły głowy i uważnie słuchały, nie do końca wiedziały, co robić. Obok przechodziła kobieta, która powiedziała, że to burza, pioruny. Dzieci westchnęły i wróciły do zabawy. Dorosły też się bał, ale na widok dziecięcego strachu wziął odpowiedzialność na siebie. Z psychologicznego punktu widzenia to była zła strategia radzenia sobie z trudnymi emocjami. Zrozumiałam, że wojna jest wspólną traumą wszystkich.

Jaka strategia jest skuteczna w pracy z dziećmi wojny?

One nie znają spokojnego życia. Od sześciu lat słyszą wybuchy i w większości reagują na nie spokojnie. To właśnie jest przerażające. Trzeba nazwać to, co się dzieje, i pozwolić im umiejętnie przeżyć emocje. Rysunki, które malowały po pracy z nami, miały więcej kolorów. Były jaśniejsze.

Ze starszymi pracuje się inaczej?

Pracuję z ludźmi, którzy pamiętają II wojnę światową i po kilkudziesięciu latach wraca do nich ten sam strach. Nigdy nie sądzili, że będą musieli ponownie się z tym zmierzyć. Wiedzą też, jak to jest żyć w zniszczonym świecie, i wiedzą, jak trudno jest go odbudować. Starsi ludzie są często opuszczeni przez bliskich, którzy emigrowali z Donbasu. Niektórzy stracili nadzieję. Widzę dzieci II wojny światowej i widzę dzieci tej wojny. Dzieci tamtej wojny znają jej straszną cenę, a dzieci tej wojny, nie rozumiejąc tego, zaczynają tę cenę płacić.

Jak można pomóc starszym?

Najważniejsze to pomóc przetrwać uczucie intensywnego niepokoju. Oni przez wiele lat pracowali, aby na emeryturze odpocząć i cieszyć się rodziną, wnukami. A teraz jakby utracili swoją „inwestycję”. Nie mogą już dłużej pracować, aby przeżyć, a grożą im głód i zimno. Trudno im się z tym pogodzić, boją się. Moim zadaniem jest pomóc im odnaleźć siebie. Pomóc zrozumieć, na co mają wpływ.

Trudno jest dotrzeć do osoby, której doświadczenie życiowe trzykrotnie przewyższa moje. Sukcesem jest dla mnie, kiedy oni zaczynają znów o siebie dbać. Kiedy zaczynają się uśmiechać. Największą nagrodą jest słowo „dziękuję”.

Wsparcie dla osób starszych to część polskiego projektu realizowanego w Donbasie. Pomagają im lotne zespoły medyczne i rekrutujący się z bezrobotnych opiekunowie socjalni, którzy zakładają własne organizacje i zaczynają odbudowywać struktury społeczne. Ale pomoc w przeżyciu traumy to jedno, a motywowanie do zmieniania świata to coś innego.

Pracuję z opiekunami jako trener motywacji. Łączę dwa cele: radzenie sobie z traumą i budowanie motywacji oraz wyznaczanie celów samorozwoju. Nie wszyscy są gotowi na tak poważną zmianę, żeby z ofiary, z człowieka upokorzonego przez wojnę, stać się kimś aktywnym, kto zmienia świat. To jednak jest walka o przyszłość tych miejsc.

Ilu specjalistów od psychologii kryzysowej pracuje w strefie buforowej?

Za mało. Konflikt trwa już bardzo długo i coraz mniej organizacji finansuje bezpłatną pomoc psychologiczną dla ofiar wojny. Wielu moich kolegów-psychologów wyjechało. Inni migrują między takimi organizacjami, w końcu starają się już pomagać odpłatnie, ale niewielu potrzebujących może zapłacić. Często zdajesz sobie sprawę, że ktoś potrzebuje pomocy, ale nie możesz pracować całkiem za darmo, bo masz zwyczajne życiowe potrzeby. To wyzwanie dla tych, którzy zostali. Inni wyjeżdżają stąd do dużych miast.

Nie masz dylematu?

To mój wybór. Tak, mogłabym żyć w wielkim mieście. Mogłabym lepiej zarabiać i mieć bardziej ułożone życie osobiste. Ale wybieram tę pracę. Gdy widzę, jak ktoś odzyskuje siłę i sens życia, to po prostu mnie to cieszy.

Nosisz ten sam bagaż, co Twoi pacjenci: w 2015 r. zbombardowano Twoje miasto i zginęło wielu ludzi.

Zasadą traumatoterapii i psychologii kryzysowej jest, że psycholog nie jest tylko intelektualnym towarzyszem. Jest osobą, która zapewnia też wsparcie emocjonalne i metaforycznie zastępuje ramię.

Staram się oddzielać pracę zawodową od życia osobistego. Ale to trudne w pracy z żalem, w którym kryje się ból. Bez przeżycia bólu może nie wrócić zdolność do otwarcia się na nowe doświadczenia, ale to przeżywanie bólu jest czasem bardzo silne. Dlatego nie mogę się zatracić w relacji z pacjentem.

Mówisz wciąż jak psycholog. Powiedz jak Żenia, dziewczyna mieszkająca w Mariupolu nad Morzem Azowskim.

Mam te same problemy ze stresem. Dla mnie to ciągła walka. Trudno planować życie, kiedy budzisz się rano, myślisz o tym, co musisz dziś zrobić, i zdajesz sobie sprawę, że w każdej chwili wszystko może się zmienić, bo wojna jest blisko. Mam takie samo obciążenie jak moi pacjenci, mam podobne myśli, podobne problemy. Odpowiadam sobie wciąż na pytanie, czemu tu jestem. Wiem, że aby żyć, nie mogę stracić nadziei i planów na przyszłość.

Jakie to plany?

Dopóki wojna w Donbasie się nie skończy, zostaję. Etnicznie jestem stąd. Jestem Greczynką przyazowską. Tu mieszka wielu ludzi mojej narodowości, którzy zostali w miejscowościach niekontrolowanych przez Ukrainę, w miejscowościach, które są na linii frontu. Mój lud już przeżył przesiedlenie z Krymu i zapuścił tu korzenie. Są przywiązani do tej ziemi i walczą o to, żeby zostać. Potrzebują uwagi i pomocy. Nie tylko jako psycholog, ale także jako Greczynka nie mogę zostawić tych ludzi bez pomocy.

Masz jakąś nadzieję na przyszłość?

Mam nadzieję, że wojna się skończy, i że ludzie, którzy ucierpieli, otrzymają maksymalną uwagę ze strony państwa, ze strony świata.

A Twoja osobista nadzieja?

Kiedy wojna się skończy, będę mogła łatwiej planować moje życie. Kiedy się skończy… ©


STREFA WOJNY

Na froncie w Donbasie – między Ukrainą a siłami prorosyjskimi, wspieranymi przez rosyjską armię – oficjalnie trwa dziś zawieszenie broni, jednak co jakiś czas dochodzi do wymiany ognia; są zabici i ranni. Wojna doniecka, rozpętana wiosną 2014 r. przez Władimira Putina, ciągnie się już siódmy rok.

W strefie frontowej pozostało wielu mieszkańców, którzy nie chcieli uciekać lub nie mieli dokąd. Na obszarze tym nie działa infrastruktura, bezrobocie sięga 80 proc., wiele obszarów jest zaminowanych.

W latach 2019-20 w trzynastu miejscowościach leżących wokół Mariupola (miasta nad Morzem Azowskim, po ukraińskiej stronie frontu) przez fundację Most Solidarności oraz miejscowy Caritas realizowany jest projekt pomocy dla poszkodowanych przez wojnę; finansuje go polskie MSZ. To kolejny taki projekt prowadzony w Donbasie przy wsparciu z Polski. © PK

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2020