Chodzi o fakty

Konflikt izraelsko-palestyński wymaga poważnej debaty. Kurkiewicz i Wielgosz mają rację, że radykalna krytyka Izraela, którą reprezentują, była dotąd w Polsce nieobecna. Problem w tym, że radykalizm w podejściu do faktów nie ułatwia dyskusji.

16.08.2011

Czyta się kilka minut

Roman Kurkiewicz słusznie się oburzył, że napisałem, iż "zapewnia, że nie jest antysemitą". Faktycznie, w jego tekście nie ma takiej deklaracji; moja pomyłka, przepraszam. Z żalem natomiast zauważam, że moje określenie go jako "świadomego poplecznika Hamasu" już jego protestu nie budzi.

W dwóch kwestiach merytorycznych Kurkiewicz podejmuje polemikę. Twierdzi, że powoływanie się na krytyczną opinię tureckich władz co do domniemanego sabotażu na statku "Saoirse" jest bezzasadne, bo "uszkodzenia wału napędowego statku można obejrzeć na stronie internetowej". Miałby rację, gdybym twierdził, że turecka opinia przesądza, czy doszło do sabotażu. Ale o tym się nie wypowiadałem, bom niekompetentny, a turecką opinię przytoczyłem, gdyż pominął ją Kurkiewicz, co źle świadczy o jego wiarygodności. On na to: "W powoływaniu się na opinie anonimowego dyplomaty w sprawie ustaleń niezakończonego śledztwa niech się ogrzewa wiarygodność dziennikarska Geberta". Najwyraźniej różnimy się co do tego, czy przywoływanie różnych merytorycznych opinii zwiększa wiarygodność dziennikarza.

O mojej Kurkiewicz nie jest dobrego mniemania. Pisze, że "staram się sprawiać wrażenie bezstronnego opisywacza", ale wzywa z przekąsem, by zapamiętano moje "niezaangażowane stanowisko". Pisałem, że w świetle prawa międzynarodowego legalna jest i blokada, i zatrzymywanie statków ją naruszających; powołałem się na przecieki z nieopublikowanego raportu komisji ONZ Palmera. Na dowód, że moje stanowisko nie jest "bezstronne", Kurkiewicz przytacza opinie Wysokiej Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Navi Pillay i Sprawozdawcy ONZ ds. Okupowanych Terytoriów Palestyńskich Richarda Falka.

Pal sześć, iż oboje mówią, że jeśli blokada jest ich zdaniem nielegalna, to ze względu na to, że jej skutki są jakoby dysproporcjonalne i stanowią zbiorowe karanie, co po pierwsze wymagałoby udowodnienia, a po drugie - skutkowałoby jedynie wymogiem zmiany formy blokady, a nie jej zniesieniem. Pal siedem, że to indywidualne ich opinie, niestanowiące prawa. Pal osiem, że w tym samym numerze "TP" działaczka palestyńska Sahar Francis sensownie przypomina, że "na gruncie prawnym mamy wiele opinii na temat legalności bądź nielegalności" blokady. Pal dziewięć, że Falk nie jest najlepszym autorytetem: w styczniu potępił go sekretarz generalny ONZ za sugerowanie, że to USA były sprawcami zamachów z 11 września 2001 r.; ostatnio zamieścił na swym blogu, jako komentarz do nakazu aresztowania Kaddafiego wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, rysunek przedstawiający USA jako psa w jarmułce z gwiazdą Dawida, gryzącego ludzkie kości i sikającego na Temidę (po czym zaprzeczył, że go zamieścił, i go usunął).

Pal dziesięć wreszcie, że raport Palmera ma zostać 20 sierpnia opublikowany, a wówczas debata, czy uznaje on blokadę za legalną, stanie się bezprzedmiotowa. No i pal jedenaście, że problem z legalnością blokady wziął się stąd, że można ją zaprowadzać jedynie podczas wojny między państwami (Podręcznik Sam Remo IV, II), a nie jest jasne, czy Gaza jest państwem. Ale jeśli nie jest, to Zachodni Brzeg tym bardziej, a więc nie może być okupowany, bo okupować można tylko cudze suwerenne terytorium, a Zachodni Brzeg nie ma suwerena (dlatego Izrael twierdzi, że nie jest to terytorium okupowane, tylko sporne); lepiej dla sprawy palestyńskiej więc, jeśli uznać, że Gaza jest państwem.

Dla Kurkiewicza najwyraźniej wyrażanie opinii sprzecznych z jego własnymi jest dowodem braku wiarygodności i neutralności ich autora. "Takie polskie reakcje, jak ta Geberta - konkluduje - utwierdzają mnie w opinii, że było warto [płynąć do Gazy]". To, że ze mną się nie zgadzają, jest dowodem, że miałem rację?

***

Zaletą tekstu Wielgosza jest natomiast, iż mówi o Gazie, nie o autorze. Ale też nie jest jasne, o jakiej Gazie, skoro autor twierdzi, że 70 proc. jej mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa (najświeższe dane ONZ - Urząd Koordynatora ds. Humanitarnych, okupowane terytoria palestyńskie, komunikat z lipca br.: 38 proc.), 40 proc. nie ma pracy (tu: 31 proc.), 30 proc. cierpi niedożywienie (tu: 52 proc. - przy czym kryterium jest tu bardziej szerokie), 80 proc. jest zależnych od pomocy humanitarnej (tu: 75 proc.). Być może takie czepianie się procentów zostanie ocenione jako - co zarzuca mi Wielgosz - "dawanie popisu polemicznych talentów kosztem meritum sprawy" - ale naprawdę uważam, że jeśli nie dogadamy się co do faktów, to niewiele już znaczy, że różnimy się też w ich ocenie.

Nie to, żebym był optymistą: ja piszę, że "powoływanie się na Zagładę we współczesnych sporach wydaje mi się słabo uzasadnione"; Wielgosz - że "Gebert, choć na pozór się odeń odżegnuje, chętnie sięga do »argumentu z Zagłady«". Trudno udowodnić miłośnikowi dromaderów, że się nie jest wielbłądem. Dlatego nie polemizuję z poglądami Wielgosza. Spróbuję jedynie sprostować niektóre podawane przezeń informacje.

Pisze Wielgosz, że "Palestyńczycy, w opinii Izraela, zrobili niewłaściwy użytek z demokracji, głosując na Hamas w wyborach do władz Autonomii. W odwecie USA i UE nałożyły na Autonomię sankcje". O ile dobrze rozumiem, Wielgosz się dziwi stanowisku Izraela, USA i UE - a należałoby dodać: ONZ i Rosji, bo to Kwartet ustalił warunki, na których rząd Hamasu może być uznany przez społeczność międzynarodową. Są to: wyrzeczenie się terroru, uznanie Izraela i honorowanie zawartych przez Autonomię umów międzynarodowych. Palestyńczycy mają, rzecz jasna, pełne prawo wybrać dowolne władze - ale też społeczność międzynarodowa ma prawo wybrać, z jakimi władzami chce mieć do czynienia (podobnie było kilka lat temu z bojkotem rządzonej przez Haidera Austrii). A nie chce z Hamasem, który głosi zniszczenie Izraela, a swą Kartę opiera m.in. na "Protokołach mędrców Syjonu" (art. 32). Stąd sankcje, polegające na zamrożeniu pomocy i wymiany bankowej, nałożone nie na Autonomię, jak pisze Wielgosz, lecz na rządzący Gazą Hamas (pomoc nadal dociera do ludności przez agendy ONZ i organizacje pozarządowe).

Ale przecież, pisze Wielgosz, "Hamas uznaje dziś Izrael w granicach z 1967 r.". Hamas jest tu innego zdania. "Nie zamierzamy uznać Izraela. To bardzo proste. I nie zamierzamy uznać Izraela jako właściciela [choćby] jednego centymetra kwadratowego, bo to jest sztuczne państwo" - mówił 29 lipca agencji DPA Mahmoud al-Zahar, współzałożyciel Hamasu i szef MSZ w hamasowskim rządzie Gazy. Dalej Wielgosz twierdzi, że 80 proc. z 1400 Palestyńczyków (tj. około 1100) zabitych podczas operacji "Płynny ołów" to cywile. Tymczasem Hamas podał, w wypowiedzi swego szefa MSW Fathi Hamada ("Al-Hajat" z 8 listopada ub.r.), że 750-850 ofiar to bojownicy Hamasu i innych formacji, a reszta (tj. o połowę mniej, niż podaje Wielgosz) to cywile. Takie same dane podali Izraelczycy.

Jeśli tak się traktuje fakty, potem łatwo już pisać, iż "Gebert uznaje, że mieszkańcy niektórych miast mają prawo bronić się przed agresją, a inni nie" i "odmawia mieszkańcom Gazy prawa do obrony". I pytać retorycznie, "czy Izrael kiedykolwiek uznał państwo palestyńskie w jakichkolwiek granicach" (gdy prawo państwa palestyńskiego do istnienia uznają wszystkie rządy Izraela od 1999 r.).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2011