Chciał więcej

Nachman był przede wszystkim religijnym Żydem i chasydzkim przywódcą. Dlatego zarówno jego sposób myślenia, jak forma ekspresji były niepodobne do innych.

20.01.2009

Czyta się kilka minut

Rabin Nachman z Bracławia (znany też jako Nachman ben Symcha, Nachman ben Feiga, reb Nachman Bracławer, Nachman z Humania albo po prostu rebe Nachman) to najsłynniejszy obecnie żydowski mistyk; nie zawsze jednak tak było. Przez wiele lat powszechnie uważano, że był to człowiek, który na skutek dziwactw i szaleństw zmarnotrawił wielkie szanse i możliwości.

Jego życie wydawało się pasmem klęsk i niepowodzeń. Pomimo ciągłego podkreślania przez niego roli radości w służbie Bogu, sam nazbyt często pogrążony był w smutku i melancholii. Samotny, udręczony, cierpiący, dotknięty chorobą, prześladowany, szkalowany, wyśmiewany - długo można ciągnąć tę litanię. Nie zostawił dziedzica, który by kontynuował jego działalność. Istnieli co prawda wierni jego pamięci bracławscy chasydzi, była to jednak grupa bardzo nieliczna, przez cały czas egzystowała w niedostatku, na granicy przetrwania, początkowo prześladowana, a potem już tylko lekceważona. Katolicy mówili: "biedny jak mysz kościelna", a Żydzi - "biedny jak bracławski chasyd".

Rozmyślając nad fenomenem wielkiego rozgłosu, jakim cieszą się obecnie myśli, idee i dzieła rabina Nachmana w żydowskim świecie, można by powiedzieć, że czas weryfikuje wartości. Przy tym jest to fenomen bez precedensu - gdyż wszyscy inni wybitni rabini cieszyli się taką samą sławą za życia (a w każdym razie od czasu publikacji ich głównych dzieł), jak i po śmierci, a ocena ich roli nie ulegała na ogół zmianie. Dlatego też tak wielki wzrost popularności rabina Nachmana w drugiej połowie XX w. przypomina raczej sytuację wybitnych artystów, odkrywanych wiele lat po śmierci, niż jakichkolwiek innych postaci z religijnego świata żydowskiego.

Któż bardziej od rabina Nachmana predestynowany był do tego, aby stać się jednym z najważniejszych - a może w ogóle najważniejszym - przywódcą chasydzkim swojego pokolenia? Prawnuk twórcy chasydyzmu, Izraela ben Eliezera - Baal Szem Towa (a dziedziczenie godności odgrywało w chasydyzmie olbrzymią rolę), znakomicie wykształcony we wszystkich dziedzinach jawnej i tajemnej wiedzy, bardzo pobożny, natchniony mistyk - wydawało się, że posiada wszelkie atuty. Wystarczało, aby był taki sam jak inni chasydzcy przywódcy, zaakceptował panujące tendencje, przyjął "reguły gry", popłynął z prądem epoki. Ale on nie chciał - a może raczej nie mógł - być taki sam jak inni. On chciał dużo więcej - i dlatego za życia osiągnął dużo mniej. Ale to jego było pośmiertne zwycięstwo - chociaż zapewne nieco inne, niż to sobie wyobrażał; dopiero "późne wnuki" mogły to ocenić.

Rabin Nachman urodził się w 1772 r. w Międzybożu - w tym samym domu, w którym żył i 12 lat wcześniej umarł jego wielki pradziad. Wcześnie rozpoczął działalność cadyka - chasydzkiego przywódcy duchowego, religijnego i społecznego. Kiedy w 1799 r. powrócił na Podole po odbyciu ponad rocznej pielgrzymki do Kraju Izraela, jego poglądy, nauki i sposób zachowania spotkały się z zaciętym oporem większości przywódców ruchu chasydzkiego. W 1802 r. osiadł w Bracławiu; prawie ośmioletni pobyt w tym mieście to najbardziej twórczy okres jego krótkiego życia. Zaraz po przybyciu do Bracławia spotkał swojego najważniejszego ucznia - Natana Sternharza z Niemirowa (1780-1844), który stał się jego sekretarzem i - przekonany o ich nadzwyczajnej ważności - notował słowo po słowie powiedzenia, opowieści i nauki swojego mistrza. Po przedwczesnej śmierci rabina Nachmana na gruźlicę w Humaniu w 1810 r., Natan z Niemirowa wydawał zarówno jego książki, jak i własne, przez niego zainspirowane, a także zorganizował ruch chasydów bracławskich.

Jak wszyscy wybitni rabini, także i Nachman mówił swoim uczniom na temat Tory, Talmudu, kabały, reguł właściwego postępowania. Wykłady te zostały później opublikowane w dwutomowym dziele "Likutei MoHaRaN". Jest on także autorem ezoterycznych ksiąg, które zostały na jego polecenie spalone albo ukryte. Z tragicznymi wydarzeniami życiowymi: prześladowaniami ze strony innych chasydów, śmiercią dzieci i żony, własną chorobą i załamaniem się wszystkich życiowych planów, wiąże się znalezienie przez rabina Nachmana w 1806 r. nowej formy wyrażania swoich myśli i idei. "Próbowałem przywieść was do Boga poprzez moje wykłady i nauczanie Tory, nie udało mi się jednak tego zrobić. Dlatego muszę opowiadać wam historie" - powiedział rabin Nachman.

Trzynaście spisanych przez siebie mistycznych opowieści mistrza wydał w 1815 r. Natan z Niemirowa w tomie zatytułowanym "Sipurei Maasijot". Profesor Chone Shmeruk (1921-1996), jeden z najwybitniejszych jidyszystów i badaczy żydowskiej kultury, określał te opowieści jako "arcydzieło literatury jidysz", które "zapowiada kluczowe motywy literatury modernistycznej", i tak o nich pisał: "Opowiadania te i teraz frapują czytelnika bogactwem fabularnym i nieoczekiwanymi paradoksami w znaczeniu przenośnym i dosłownym. Czasem występują w nich wątki fabularne zapożyczone z innych źródeł niż żydowskie, ale w sposób misterny przekształcone. Nie ma wątpliwości, że stykamy się tu równolegle z symboliką kabalistyczną i niedomówieniami, czasem alegorezą i alegoriami stwarzającymi wieloznaczność, którą trudno do końca zgłębić i rozszyfrować". Znany hebrajski poeta, pisarz, eseista i krytyk Pinchas Sadeh (1929-1994), jedna z najciekawszych postaci izraelskiego życia literackiego, pisał: "Doszedłem do wniosku..., że zapewne rabin Nachman jest nie tylko największym pisarzem w nowożytnej literaturze hebrajskiej, ale także jednym z największych twórczych pisarzy w historii światowej literatury".

Rabina Nachmana z Bracławia można z pewnością zaliczyć do grona chorych geniuszy. Wzorzec cierpiącego genialnego artysty był popularny w okresie romantyzmu; spotykamy w tym czasie wielu chorych, młodo zmarłych, genialnych poetów, kompozytorów, malarzy; w odróżnieniu jednak od nich wszystkich Nachman z Bracławia był religijnym Żydem, a co więcej - chasydzkim przywódcą. Dlatego też zarówno jego sposób myślenia, jak i forma ekspresji były odmienne od tamtych.

"Szpoler zejde", największy antagonista rebego Nachmana, powiedział kiedyś o nim, że urodził się trzy pokolenia za wcześnie. On gwałtownie temu zaprzeczył i powiedział, że jest wprost przeciwnie, urodził się trzy pokolenia za późno. I rzeczywiście, jako wielki przywódca duchowy (jakim niewątpliwie był) rebe Nachman rozminął się ze swoją epoką - i pod tym względem wydaje się zarówno anachroniczny, jak i nadmiernie prekursorski. Gdyby urodził się trzy pokolenia wcześniej, mógłby być twórcą chasydyzmu (albo podobnego ruchu). Żył jednak w okresie, kiedy po charyzmatycznym założycielu (Baal Szem Towie) i dwóch wybitnych organizatorach (Magid Dow Berze z Międzyrzecza i Elimelechu z Leżajska) chasydyzm wchodził w czas stabilizacji. Rabin Nachman twierdzący, że to wszystko nic nie jest warte, że trzeba z tego zrezygnować i wrócić do podstaw ruchu, kiedy był on jeszcze nowy, świeży i ożywczy, że zasługi zdobywa się, a nie dziedziczy, a człowiek powinien przez cały czas sam stwarzać się na nowo, musiał wówczas znaleźć się poza głównym nurtem, uznany za czynnik destrukcji i dezorganizacji. Gdyby urodził się kilka pokoleń później (więcej jednak niż trzy), to mógłby zapoczątkować jakiś szeroki ruch duchowego odrodzenia tych, którzy zdążyli rozczarować się brakiem istotnej treści w istniejących prądach i kierunkach. Na to było wówczas, gdy żył, o wiele za wcześnie. Jeśli jednak chodzi o literacką twórczość, to doskonale utrafił w swój czas - aby zapoczątkować obie żydowskie literatury: zarówno nowożytną literaturę hebrajską, jak i literaturę jidysz.

hhh

W 1972 r. "Tygodnik Powszechny" wydrukował wiersz Zbigniewa Herberta "Pan Cogito szuka rady". Bohaterem tego wiersza jest rabin Nachman z Bracławia - tragiczny mędrzec, pełen wiedzy głębszej niż ta z encyklopedii i słowników; poeta mówi, że nie można go odnaleźć, bowiem zamienił się w popiół, który zmieszał się z popiołami ofiar Holokaustu. I rzeczywiście - kiedy Zbigniew Herbert na początku lat 70. XX w. pisał ten wiersz, rabina Nachmana w Polsce nie było. Jestem jednak przekonany, że jest on obecny wśród nas wówczas, kiedy czytamy jego opowieści; żywe są wtedy jego postacie, jego idee, myśli i nadzieje - i żywa jest wiara w nieuchronne nadejście zbawienia. A kiedy już odzyskamy wszelkie utracone i zagubione opowieści, kiedy będziemy gotowi do zrozumienia Księgi w taki sposób, w jaki została ona kiedyś, pierwotnie, na początku zapisana, to czy wówczas Mesjasz będzie mógł nadal odwlekać swoje pojawienie się wśród nas?

To ostatni szkic, zmarłego 1 stycznia 2009 r., Henryka Halkowskiego. Autorką zdjęć corocznego spotkania chasydów w Lelowie jest Agnieszka Traczewska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2009