Byliśmy u tych samych źródeł

Minęło 80 lat, ale pamiętam dobrze. Zbladłem z przerażenia. Siedzący obok sędziwy oficer w mundurze weterana 1863 roku chwycił mnie za ramię. „Nie bój się, teraz już mamy wolną Polskę” – rzekł. Wkrótce okazało się, jak bardzo się mylił.

18.02.2013

Czyta się kilka minut

W czerwcu 1933 r., razem z moją drużyną harcerską, przyszliśmy ze Wzdołu do Zagoździa-Występy w Świętokrzyskiem. Mieliśmy wziąć udział w uroczystości odsłonięcia pomnika, ustawionego w miejscu rozstrzelania legendarnego powstańca styczniowego: Jana Rozłuckiego „Rymwida”. Upamiętnił go Stefan Żeromski w utworze „Echa leśne”. Nie ma pewności, że była to autentyczna postać, ale pisarz przywołał w noweli wiele rzeczywistych postaci i wydarzeń.

Obelisk powstał z inicjatywy kapitana Jana Ostachowskiego, oficera 4. Pułku Legionów (zginął potem zamordowanyprzez Niemców na kieleckim Stadionie w 1940 r.), a ufundowali go uczniowie i nauczyciele z okolicznych szkół. Uroczystość poprzedził występ teatru amatorskiego, który zainscenizował ostatnie chwile powstańca. Aktorzy odgrywali swe role bardzo realistycznie. „Rymwid” czekał na egzekucję cały we krwi, wcześniej poraniony bagnetem. Sołdaci szykowali się do strzału, z boku spoglądał butny rosyjski generał.

Widząc tę scenę, żal ścisnął mi serce. Za chwilę dobiją rannego! Moją pobladłą twarz i przerażone oczy dwunastolatka zauważył siedzący obok bardzo stary żołnierz, chyba w stopniu oficera sztabowego. Miał na sobie granatowy mundur weterana 1863 r. Złapał mnie za ramię i powiedział: „Nie bój się, mały, ty i twoje pokolenie już nie musicie się bić, teraz już mamy wolną Polskę”.

Był to prawdziwy uczestnik walk w 1863 r., który razem z nami brał udział w uroczystości. Przyjechał chyba z Kielc albo ze Skarżyska.

*** Minęło kilka lat i nadszedł rok 1939. Po walkach wrześniowych wróciłem w rodzinne Góry Świętokrzyskie. Już wpaździerniku do konspiracji wprowadził mnie rotmistrz 7. Pułku Ułanów Janusz Poziomski. Pamiętam, że wtedy, jeszcze na początku wojny, starzy ludzie mówili na nas, żołnierzy Państwa Podziemnego, że „znowu poszli do partii”. Za czasów powstania styczniowego właśnie „partiami” nazywano walczące oddziały.

Zresztą na naszym świętokrzyskim szlaku bojowym nieustannie trafialiśmy w miejsca, w których w 1863 r. toczyły się walki albo kwaterowali powstańcy. Kamień Michniowski, kapliczka św. Barbary, Wykus... Nie było oddziału, który by tam nie przechodził. Ani powstańczego z 1863 r., ani teraz akowskiego. Na Wykusie jest źródło zwane Źródłem Langiewicza. Marian Langiewicz był jednym z przywódców powstania. My także z niego czerpaliśmy.

W kwietniu 1943 r., w ciemną bezksiężycową noc, wracaliśmy w kilkunastu po akcji w Chęcinach. Szliśmy przez lasy osiczyńskie. To głębokie bory, łatwo tam zbłądzić. Zatrzymaliśmy się wśród ogromnych jodeł, nasłuchując, czy gdzieś nie odezwie się ujadanie psa. Cisza. Tylko z oddali dostojnie pozdrawiał nas puchacz, częsty towarzysz partyzanckich wędrówek. Długo przyglądałem się mapie.

Był z nami w oddziale także stary kłusownik, pseudonim „Roch”. W pewnym momencie powiedział: „Jak chceta, to ja wos wyprowadze, a mape to trza mieć tu!” i stuknął się w głowę. Zgodziłem się. „Roch” poprowadził oddział ścieżkami znanymi chyba tylko jemu i leśnym stworom. Po niecałej godzinie doszliśmy do Występy, na szosę Warszawa–Kraków. Tuż obok obelisku „Rymwida”.

Przypomniały mi się młodzieńcze lata. Rzuciłem ostrą komendę: „Baczność! Defilada w lewo!”. Słychać było miarowy stukot partyzanckich butów. Maszerowaliśmy z głowami zwróconymi w stronę pomnika, upamiętniającego tego, który 80 lat wcześniej walczył tak jak my. Salutując, oddaliśmy hołd naszemu poprzednikowi. Od tego czasu stało się to tradycją.

***

Dziś też jestem trochę jak ten stary powstaniec, 80 lat temu.

Nas, którzy swą żołnierską służbę zaczynali we wrześniu 1939 r., jest już tylko garstka. Zostaną po nas tablice i pomniki.

A nade wszystko – wolna Polska. 

HENRYK PAWELEC urodził się we Wzdole Rządowym w 1921 r. Podczas II wojny światowej żołnierz AK, pseudonim „Andrzej”. Walczył w dywersji, był współzałożycielem, a później dowódcą zwiadu konnego oddziału partyzanckiego AK „Wybranieccy”. W 1945 r. dowodził oddziałami zrzeszenia „NIE” i „WiN”. Jest członkiem Stowarzyszenia im. Jana Karskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2013