Bije, znaczy: nie kocha

Skopanie kobiety przez polityka, reżysera, prawnika, murarza, hydraulika czy zwykłego przestępcę niczym się nie różni.

15.10.2012

Czyta się kilka minut

 / Fot. Elżbieta Lempp
/ Fot. Elżbieta Lempp

Scenariusz jest niemal zawsze identyczny: najpierw napięcie rośnie, potem jest gwałtownie rozładowane, na końcu pojawia się skrucha. Ten nawracający cykl powtarza się zarówno w domu inteligenckim, pośród dobrze zachowanych antyków i ludzi z tytułami, jak i w skromnej przestrzeni z walającymi się po podłodze puszkami po piwie i złodziejaszkami na chwilowych przepustkach z więzienia.

DWA TYSIĄCE KOBIET DZIENNIE

Katarzyna Figura na łamach dwutygodnika „Viva” wyznała niedawno, że była przez męża torturowana fizycznie i psychicznie. Rozmowę ilustrowały zdjęcia pięknej, choć smutnej aktorki – w przypadku magazynu kolorowego konieczny jest ten estetyczny haracz, tu cierpienie musi mieć swój make-up. Ale już w samej spowiedzi Figury tkwi nieoceniony potencjał.

Oto aktorka porzuca rolę etatowej seksbomby i skandalistki fantastycznie szczuplejącej na naszych oczach – wielkiego tematu dla rozmaitych „Pudelków”. W „Vivie” daje się poznać jako kobieta znękana i poniżona. Nie chwali się nową willą, nie opowiada o wyprawie do amazońskiej dżungli, nie daje wskazówek, z którym kosmetycznym diabłem zawrzeć pakt, aby zachować wieczną młodość. Jej komunikat jest o tyle bezpieczny, że nie budzi w czytelniku zazdrości o życie w dobrobycie. A mimo to w pełnym rozkwicie jest narodowa debata: „Mówi prawdę czy kłamie”, „bił czy nie bił?”, „gra czy nie gra?”. Udaje?

Pytania w żaden sposób niepomniejszające wagi problemu, który podniosła. Warto zwrócić uwagę na jego zatrważającą częstotliwość, a nie na sposób medialnej dystrybucji. Statystyki na temat przemocy wobec kobiet polskich rozwiewają wszelkie złudzenia.

Te oficjalne obejmują ofiary, które zgłosiły na policję, jest ich ok. 90 tysięcy rocznie. Nieoficjalne, przygotowane na podstawie badań przeprowadzanych w 2004 r. przez prof. Beatę Gruszczyńską, mówią o 800 tysiącach, czyli o ponad dwóch tysiącach kobiet dziennie.

Co roku 150 kobiet ginie w wyniku tzw. „nieporozumień domowych”.

Większość ofiar przemocy nie zgłasza się do organów ścigania.

Nikt tak naprawdę nie potrafi oszacować skali przemocy wobec kobiet nie tylko w Polsce, ale także w całej Unii Europejskiej.

JEJ WINA

Katarzyna Figura oddała swoją twarz kobietom anonimowym i milczącym, z różnych środowisk i regionów Polski, zamkniętym w czterech ścianach własnego wstydu, z gojącymi się ranami lub z nowo nabitymi siniakami. Jej oczy są w tej chwili oczami każdej kobiety, która boi się nie tylko odwetu oprawcy, ale także całego otoczenia – rodziny odwracającej od niej głowę, policjantów ignorujących doniesienia o krzywdzie, znajomych tłumaczących problem „chwilowym kryzysem małżeńskim”.

Problem w tym, że społeczeństwo traktuje ofiarę z podobnie seksistowskim nastawieniem, jakiemu hołduje sprawca. „Wariatka i histeryczka, zawsze prowokowała” – można usłyszeć w takich sytuacjach. „Coś zrobiła źle, skoro ją tak potraktował”. Lub: „Na pewno się puszczała”. Ona jest niezrównoważona, on miał chwilę słabości – rozumując w ten sposób obywatele stają się wspólnikami oprawcy.

Nikt nie ma predyspozycji do tego, aby być katowanym. A jednak powszechne jest przekonanie, że niektóre kobiety są „mięsem armatnim” dla dręczycieli – podświadomie doprowadzają ich do rozładowania agresji.

W procesie terapeutycznym kluczowy jest moment, kiedy ofiara zaczyna ujawniać fakty. Ich skrzętne ukrywanie to efekt umysłu poddawanego permanentnym torturom, m.in. ubliżaniu odbierającemu elementarne poczucie wartości. De facto w przemocy chodzi o sprawowanie władzy. Każdy domowy tyran używa podobnych technik kontrolnych co dyktator państwa totalitarnego. Przede wszystkim zakłóca przepływ informacji; nie mają one prawa wyjść poza wyznaczone granice. Prawda jest realnym zagrożeniem – stąd zastraszanie odbierające ofierze wolę mówienia.

ZAKŁADNICZKI

„Jeśli Figurze było tak źle, dlaczego nie odeszła wcześniej?”. Przewijające się w publicznych dyskusjach pytanie dotyka kwestii syndromu sztokholmskiego – zespołu zachowań wskazujących na więź ofiary z katem. Zagadki psychologicznej także dla pracowników ośrodków opieki społecznej, stojących najbliżej problemu.

Kobieta trwająca w związku przemocowym nabywa zachowań charakterystycznych dla przetrzymywanych zakładników wojennych – zmienia się w istotę podległą i przyzwalającą. Aby pozostać nadal w relacji ze znęcającym się nad nią towarzyszem życia, musi dzień w dzień stosować mechanizmy obronne, z czasem zniekształcające jej sposób odczuwania i działania. Z jednej strony umożliwia jej to znoszenie kolejnych aktów agresji bez krańcowego załamania, z drugiej powoduje, że nabiera cech osobowości ofiary. Jej emocje, myśli i zachowania podlegają deformacji, tylko po to, aby mogła znieść powracający cykl trwogi.

Katowanie fizyczne i psychiczne jest splotem tak wielu czynników, że nawet swoboda finansowa, którą np. aktorka ma zagwarantowaną, nie pozwala podjąć decyzji chroniącej jej przed oprawcą. W większości przypadków przemoc fizyczna sprzęga się z ekonomiczną – przejęciem przez mężczyznę całkowitej kontroli nad sferą finansową. Jednak największy odsetek stanowią kobiety pozbawione własnego kąta, bez stałego zatrudnienia, z nieregularnym dochodem – których zwyczajnie nie stać na wyprowadzenie się od oprawcy i rozpoczęcie życia na nowo.

PRZEMOC GENERUJE PRZEMOC

„Stop przemocy” powiedziała Figura nie tylko jako żona, ale i matka trójki dzieci. W tych okolicznościach nic lepszego nie można uczynić: należy chronić potomstwo przed byciem świadkiem lub doświadczaniem przemocy bezpośrednio. Daje się dzieciom w ten sposób bezcenny przekaz – na maltretowanie nie ma zgody. Trzeba to przerwać, nawet jeśli ma prysnąć czar cudownej rodzinki. Chwilowy dyskomfort to pestka w porównaniu z zachowaniem godności i, niejednokrotnie, zdrowia. Dobrodziejstwo dla świadomości – ponton bezpieczeństwa ratujący przed powtórzeniem losu matki.

Poza wszystkim przemoc generuje przemoc. Krzywdzona kobieta uczy się krzywdzić innych, ofiara zamienia się w kata. Przenosi na dzieci stłumiony gniew, który w naturalny sposób powinien być skierowany na agresora. Coraz częściej bywa nie do zniesienia – wściekła i obrażona.

Grunt pod rodzinną przemoc przygotowywany był zresztą wiekami. W średniowiecznym „Decretum Gratiani” zachęca się do obicia ciała kobiety, by w ten sposób ratować jej duszę. Kobieta to nie tylko Maryja, ale także Ewa, która pozbawiła nas raju. Z pokolenia na pokolenie – także przy użyciu języka i argumentów religijnych – mężczyźni umacniali się w sile, a kobiety pozbawiało się suwerenności. I choć ruch emancypacyjny wiele w tej kwestii zmienił, język potoczny wciąż roi się od klisz antykobiecych. W obiegu są przysłowia: „Gdy mąż żony nie bije, to jej wątroba gnije” czy: „Bije, znaczy: kocha”.

Na poziomie mentalnym nadal pozostajemy w czasach, w których powstawał „Decretum Gratiani”. W rankingach popularności frazesów szkodzących jakości egzystencji kobiety i w ogóle rodziny, w pierwszej dziesiątce plasują się: „przemoc w rodzinie to prywatna sprawa i nie powinna być wydobywana na światło dzienne”, „kobieta najpierw powinna myśleć o rodzinie, a potem dopiero o sobie”, „miłość ci wszystko wybaczy”, „swoją miłością sprawisz, że mężczyzna się zmieni”.

WOŁANIE O RÓWNOŚĆ

Wmawia się matkom, że to one hodują tyranów. Demoralizują synów: pozwalają się poniewierać, wykrwawiają się w trosce o ich dobro. Gdy ci chłopcy zarosną już brodami i zdążą się ożenić, zaczynają traktować swoje żony tak samo. Uważają, że wszystko im się należy, a jak się wkurzą, to bez pardonu przyłożą kobiecie.

Ale nie wyłącznie kobieta została stworzona do rodzicielstwa. Jest tu równie wielkie pole do popisu dla mężczyzny. Nieodzowną profilaktyką hamującą regres relacji rodzinnych jest dbałość o przestrzeń publiczną i zasady nią rządzące, zapobieganie zgłupieniu i budowanie świadomości obywatelskiej.

Wypadałoby zacząć od pozornego banału: wychowywania córek i synów w równości, nienarzucania tym pierwszym większej ilości obowiązków domowych. Dalej – wyeliminowanie z podręczników szkolnych seksistowskich schematów, w których dziewczynka słucha i jest odtwórcza, a chłopiec mówi i kreuje. W końcu doprowadzanie do tego, aby kobiety stanowiły połowę w parlamencie – wtedy problem przemocy nie będzie marginalizowany.

Otwarte pozostaje pytanie: co dziś zrobimy ze świadectwem Katarzyny Figury albo z opowieścią Marty, którą publikujemy obok? Uznamy je za fanaberie i część walki na ringu sprawy rozwodowej? Może jednak znajdziemy w sobie odwagę do konfrontacji z faktem, że co trzecia polska kobieta doświadcza przemocy psychicznej i fizycznej. I nie przejdziemy nad tym do porządku dziennego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działów Kultura i Reportaż. Biografka Jerzego Pilcha, Danuty Szaflarskiej, Jerzego Vetulaniego. Autorka m.in. rozmowy rzeki z Wojciechem Mannem „Głos” i wyboru rozmów z ludźmi kultury „Blisko, bliżej”. W maju 2023 r. ukazała się jej książka „Kora… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2012