Białowieskie dożynki

“Kiedyż wreszcie cała Białowieża zostanie uznana za park narodowy?" - pisał Czesław Miłosz w tekście “Rozebrać Wawel na cegłę?" (“TP" nr 7/96). “Używam mego pióra w nadziei, że jednak, pośród zażartej walki polityków, nie mających czasu ani energii na sprawy trwające dłużej niż ich kadencje, można skutecznie przypomnieć o czymś, co dotyczy wspólnego dobra wielu pokoleń".

04.01.2004

Czyta się kilka minut

Po raz kolejny Miłosz wystąpił w obronie Puszczy w maju 2003 r.: “Powinniśmy zrobić wszystko, żeby nie dopuścić do wycinania starych drzew w Puszczy. Zwracam się z apelem o zaprzestanie wyrębów starych drzew!". Dzięki publikacji Adama Wajraka “Poleciały dęby, polecą głowy" (“GW" z 19 listopada 2003 r.) znowu na chwilę “zaszumiało" o Puszczy Białowieskiej. Poszło o wycięcie kilku ponad stuletnich dębów na obszarze nowego rezerwatu przyrody w bezpośrednim sąsiedztwie pasa granicznego z Białorusią. Niezależne dochodzenia prowadzą Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych i Straż Graniczna, a wiceminister odpowiedzialna za ochronę polskiej przyrody, prof. Ewa Symonides, zapewniała nawet, że “tym razem jakieś głowy na pewno polecą".

O Puszczy “szumi" w mediach od 1994 r. Dlaczego akurat o Puszczy Białowieskiej, a nie np. Knyszyńskiej, Sandomierskiej czy Niepołomickiej? Ponieważ, w sensie przyrodniczym, tylko Białowieska jest ostatnią nizinną puszczą w Europie! Pozostałe, choć 500 lat temu zapewne nie odbiegały charakterem od Białowieskiej, zachowały jedynie historyczne, puszczańskie nazwy.

Puszcza - jagielloński kaprys

Do dynamicznego rozwoju cywilizacji dochodziło w dużym stopniu kosztem lasów dostarczających energii i podstawowego przez długi czas surowca - drewna. Lasy były też naturalnym “depozytem" terenów pod uprawy rolne, rozbudowę osiedli itp. Gdyby nie racjonalne metody ich uprawy, opracowane na wzór upraw rolniczych, znikłyby w Europie już 150-200 lat temu. Alternatywą było przekształcenie pierwotnych puszcz w lasy zagospodarowane, w których człowiek określa dopuszczalną długość życia drzew i skład gatunkowy drzewostanów. Troszczy się o odpowiednią jakość surowca, sadzi, sieje, przygotowuje glebę, zwalcza szkodniki. Wszystko po to, aby dysponując ograniczonym terenem, zaspokoić rosnący popyt na drewno bez ryzyka wyczerpania środków produkcji, czyli lasów.

Puszczy Białowieskiej jednak nie przekształcono. Taki “kaprys" mieli władcy Rzeczypospolitej. Położona na granicy Wielkiego Księstwa Litewskiego z Koroną, na trakcie wiodącym z Krakowa i Warszawy do Wilna, stała się ulubionym miejscem wypoczynku władców, począwszy od polowania Władysława Jagiełły w 1409 r. Celem powołanej już w XVI w. regularnej straży Puszczy było zapewnienie jej ochrony przed wyrębem i kłusownictwem. Na przełomie XVIII i XIX w. Puszcza Białowieska była ostatnią pierwotną puszczą w Europie i ostatnią ostoją żubra na wolności. Choć nie obyło się bez wyrębów (szczególnie pod zaborem rosyjskim), były one jednak incydentalne.

Wyjątkowość Puszczy, po 85 latach prowadzenia w niej regularnej gospodarki leśnej, nadal polega na tym, że nie ma na niżu europejskim (i niżu całej strefy umiarkowanej na Ziemi) bardziej naturalnego lasu liściastego i mieszanego. Około 25 proc. powierzchni Puszczy poza Parkiem Narodowym zajmują drzewostany, które, choć zubożone przez wycinanie co cenniejszych drzew, nie były sadzone ręką człowieka. Są pozostałością lasu pierwotnego, który rozwijał się tu nieprzerwanie od ustąpienia lodowca, czyli od ok. 10 tys. lat! Owe starodrzewy, obok najcenniejszego i największego - rezerwatu ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego - są ostoją tysięcy gatunków istot żywych, od grzybów po owady, nie występujących poza lasami naturalnymi. Wymagają bowiem starych i martwych drzew lub wielkiej ilości próchna - elementów prawie nieobecnych w “posprzątanych" lasach gospodarczych.

Od takich środowisk uzależnione są też rzadkie ptaki, np. dzięcioł białogrzbiety (gnieżdżący się głównie w dziuplach martwych drzew) i trójpalczasty (żywiący się kornikami), muchołówka białoszyja czy miniaturowa sóweczka. Puszcza Białowieska, zachowana dzięki konsekwentnemu przestrzeganiu przez stulecia ochronnych rozwiązań instytucjonalnych, jest też żywym pomnikiem kultury narodowej, zwłaszcza Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Wyjątkowość Puszczy ma też tragiczną stronę. Ten jedyny niżowy las naturalny w Europie, na przełomie XX i XXI w. przekształca się w las zagospodarowany. W dobie tworzyw sztucznych i recyklingu, gdy polskie leśnictwo ma problemy ze zbytem drewna - ujarzmia się ostatni skrawek dzikiej, leśnej przyrody. Skrawek wielkości 0,7 proc. powierzchni polskich lasów. Zniszczenie będzie nieodwracalne, bo w naszych warunkach odtworzenie się lasu naturalnego z młodych drzewostanów gospodarczych trwa 200-500 lat.

Jak nie powiększono Parku Narodowego

Prof. Władysław Szafer, twórca Białowieskiego Parku Narodowego, od 1921 r. do końca życia nie przestał upominać się o przywrócenie całej Puszczy jednolitej ochrony. Pierwsze po 1989 r. wystąpienia środowiska naukowego z Białowieży w obronie Puszczy wsparto w latach 1993-95 kampanią ogólnopolską, której towarzyszyły spektakularne manifestacje ekologów całego świata, liczne publikacje prasowe, audycje radiowe i telewizyjne. Jednym z uczestników kampanii była prof. Symonides, występująca w ogólnopolskim programie telewizyjnym ramię w ramię z białowieskimi naukowcami i domagająca się przekształcenia całej Puszczy w park narodowy. W 1996 r. zawiązała się koalicja ośmiu pozarządowych organizacji przyrodniczych, występujących w obronie perły polskiej przyrody. Po kampanii Park Narodowy powiększono o 5 tys. hektarów, co daje 17 proc. z 60 tys. ha polskiej części Puszczy. Wyręb w jej części gospodarczej stał się jednak jeszcze intensywniejszy, jakby “tytułem rekompensaty" za utracone przez Lasy Państwowe tereny, przyspieszając ekologiczną dewastację.

Nadzieję na ratunek pierwotnego lasu przywróciły obietnice Ministerstwa Środowiska złożone po przejęciu władzy przez AWS. W maju 1998 r. ministerstwo zapewniało, że chce stworzyć z całej Puszczy park narodowy “najpóźniej do 2001 r.". Zainicjowano też program “Kontrakt dla Puszczy Białowieskiej" - rządowe wsparcie dla gmin wokół Puszczy dla ułatwienia im dostosowania się do sytuacji po powiększeniu Parku. W latach 1999-2000 na rozbudowę BPN przeznaczono 30 mln zł z rezerwy budżetu państwa. W 1998 r. ogłoszono moratorium, zakazując wycinki ponad stuletnich drzew oraz wszelkich prac leśnych w całych starodrzewach (fragmentach Puszczy, gdzie dominują najstarsze drzewa). Było to największe osiągnięcie kampanii od powołania Parku w 1921 r., bo, choć doraźnie, zapewniało nietykalność najcenniejszym składnikom ekosystemu.

Ślimaczący się proces powiększania Parku i ujawniane obstrukcje “Kontraktu" przez podległych ministrowi przedstawicieli Lasów Państwowych wzmacniały presję na ministerstwo ze strony mediów, organizacji pozarządowych, a także komisji sejmowej ds. środowiska. Autorem jednej z interpelacji, domagającej się ogłoszenia ścisłego kalendarium powiększenia Parku, był przewodniczący komisji, a obecnie minister środowiska - Czesław Śleziak. W lutym 2000 r. minister środowiska, Antoni Tokarczuk, podpisał projekt rozporządzenia o powiększeniu Parku od 2001 r., a już w marcu przeciwnicy powiększenia obrzucili goszczącego w Białowieży ministra jajkami.

Latem zaś, jak donoszono z Hanoweru, Polska odniosła niebywały sukces promocyjny na światowej wystawie EXPO 2000. Jedną z największych atrakcji EXPO był pawilon poświęcony Puszczy Białowieskiej. W tym samym czasie grupa ekspertów, poproszona przez radę naukową BPN, społecznie opracowała i opublikowała zasady funkcjonowania Parku po rozszerzeniu na całą Puszczę (http://republika.pl/puszcza_bialowieska/publikacje/zasady). Parku ostatecznie nie powiększono. Opracowano za to plan urządzeniowy, określający gospodarkę leśną w Puszczy do 2011 r. Tzw. komisja techniczno-gospodarcza odpowiedzialna za jego przygotowanie odrzuciła jednak tak wnioski przedstawicieli rady naukowej BPN, podważając wiarygodność wnioskodawców, jak uwagi ponad 30 organizacji pozarządowych, uważając, że są “nie do przyjęcia".

Ministerialne walki z kornikiem

Kiedy w 2002 r. odkryto ścięcie starego dębu, zachwiało to na chwilę pozycją nadleśniczego i wzbudziło krótkotrwałe zainteresowanie mediów. Na początku 2003 r. prasa regionalna napisała o kolejnych dębach. Były wyjaśnienia, trochę oburzenia ze strony ekologicznych “oszołomów" - i tyle. Czy po ostatnim wycięciu kilku starych dębów “poleci jakaś głowa"? Nie domagam się żadnej “głowy" z Białowieży. Oburzanie się administracji na sprawców jest odwracaniem kota ogonem i udawaniem, że “w zasadzie wszystko jest OK".

A co z “dożynkami"? Nowy plan, podpisany przez ministra Śleziaka mimo protestów przyrodników, znosi obowiązujące od 1998 r. moratorium i przewiduje wzrost rocznego pozyskania drewna z 120 tys. metrów sześciennych w latach 1991-2000 do ponad 150 tys. w obecnej dekadzie. Tymczasem średni roczny popyt na drewno z Puszczy deklarowany przez odbiorców lokalnych (powiat hajnowski) wynosi ok. 45 tys. metrów. Białowieżę opuszczają więc codziennie dziesiątki ciągników załadowanych po brzegi olbrzymimi kłodami, wywożących “Wawel" na deski do Warszawy i innych części Polski.

Warto też przypomnieć, że trzeci rok z rzędu trwa bezprecedensowy w ostatnich dziesięcioleciach wyrąb świerków w ramach “zwalczania kornika drukarza". A przecież naturalność Puszczy polega m.in. na tym, że kornik drukarz występuje co jakiś czas w zwiększonej ilości i zabija masowo świerki, rozpoczynając szereg naturalnych procesów niezbędnych do funkcjonowania wielu innych organizmów. We wrześniu minister Śleziak zgodził się na “walkę z kornikiem" w “Lasach Naturalnych" - nowych rezerwatach o powierzchni 8.500 ha utworzonych w Puszczy przez tego samego ministra w maju 2003 r. Z kornikiem “walczy" się też we wszystkich innych rezerwatach, a także w Parku Narodowym poza rezerwatem ścisłym.

Na satelitarnym zdjęciu Puszczy Białowieskiej nawet niewprawne oko zauważy dwa obszary: jednorodny i wyraźnie, ostro cętkowany. Granica między nimi idealnie pokrywa się z granicą państwa i granicą rezerwatu ścisłego. Na Białorusi od ponad 50 lat nie prowadzi się gospodarki leśnej. Szkoda jednak, że od dwóch lat, za naszym przykładem i tam “walczy się z kornikiem". Jednak zarówno rezerwat ścisły, jak Białoruś nie mają cętek odpowiadających zrębom.

Czy Polacy mogą jeszcze powiedzieć, że mają Puszczę? Jeśli tak, ci, którzy udają, że “wszystko jest w porządku", niebawem nieodwracalnie pozbawią jej zarówno nas, jak tych, co przyjdą po nas. Tym bardziej, że przy, wydaje się, znacznie gorszych krajowych skandalach, “dożynki" w Puszczy Białowieskiej stają się błahostką.

ANDRZEJ BOBIEC (ur. 1962) jest doktorem nauk leśnych, autorem publikacji o ekologii i ochronie lasów naturalnych. Od 15 lat mieszka w okolicach Puszczy Białowieskiej, od 10 społecznie angażuje się w działania na rzecz jej ochrony. Jest prezesem Towarzystwa Ochrony Puszczy Białowieskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2004