Bez wersalików

To nie tylko Słowacki niemal dwa wieki temu („Szli krzycząc Polska Polska...”).

14.02.2012

Czyta się kilka minut

To nie tylko Wyspiański na przełomie stuleci ustawiający w „Wyzwoleniu” obok siebie grupę zagrzewaną do manifestacji („...i jedno tylko wołajmy: Polska, Polska...”) i grupę, której przywódca nakazuje wieczyste milczenie („...nie wymawiać nigdy słowa Polska”). Niemal nikt nie czyta dziś ani jednego, ani drugiego, a wewnętrzny nakaz sięgania po słowa wielkie, owe „wersalikami pisane” i jeszcze koniecznie akcentowane z jak największym naciskiem, odżywa i powraca. Przeżyliśmy epokę i system szargający wielkie słowa, czyniący z nich kłamstwo. Nie dziw więc, że chcieliśmy nacieszyć się nimi, kiedy przychodziła wiosna albo jesień ludów. Ale gdy nastała normalność, zadziałała refleksja i poczucie, że wielkich słów nie używa się na co dzień. Wersalików także nie. Kiedy tworzył się pierwszy wolny parlament, wystarczało przeżywać patos samej w nim obecności, innego brzmienia i tonacji tych samych powściągliwych formuł. Walor wolności nadawał zwyczajnym przymiotnikom inną siłę, a przede wszystkim i po pierwsze uwalniał słowa od brzmienia fałszywego, przywracał czystość. Mówiliśmy „obywatelski” i to nie było skłamane, a nam wystarczało. Im słowo świętsze, tym bardziej było oszczędzane. W nazwach partii przymiotniki służyły informacji, nie dowartościowaniu. Demokratyczny, lewicowy, prawicowy, ludowy. Bardzo krótko. Potem zaistniała potrzeba prezentacji, która była już wyznaniem własnego credo. Czasem bronionym, ale czasem roztaczanym jak ogon pawia. Potem okazało się, że trzeba sięgać po coraz wyższe rejestry, a więc odsłaniać się możliwie jednoznacznie i bez wątpliwości. Więc „narodowy”. Więc „chrześcijański”. I wreszcie – „Polska”.

Imię kiedyś wymawiane tylko w wyjątkowych chwilach i z wyjątkowym poczuciem uprawnienia. Teraz, po upływie kilku sezonów, jesteśmy już na etapie sięgania po to imię jak po własne, i to przez dowolną grupę czy grupkę chcącą się nagłośnić na najbliższe wydarzenie, choćby rangi awantury. I już tylko dziennikarze o niezatraconym poczuciu zażenowania głowią się nad znalezieniem skrótu, który pozwoli jakoś uniknąć szastania świętością. Jej imię przecież nie tylko zaczyna w tej sytuacji potrzebować przymiotników („solidarna”, „najważniejsza”, „wolna”...), ale zaczyna być używane w liczbie mnogiej skandalicznie odmienianej. „Dwie Polski” nieraz wyczytane już w prasie (niestety z „Tygodnikiem” włącznie) pozostają dla mnie nadużyciem nie do przyjęcia, graniczącym z bluźnierstwem. Ale rzeczywistość jest właśnie taka, jaka jest.

Dlatego wspomnienie półgodzinnej uroczystości żałobnej we czwartek 9 lutego pozostaje dla mnie czymś jak wielki dar czystego przeżycia bez zgrzytów. To było podziękowanie za dar pozostawionych słów do samego dna własnych, prawdziwych i sięgających bardzo głęboko, a nigdy nie nadużytych. A wyraziły je słowa bez wersalikowych szczudeł, ani o jedno za dużo. Piękne chwile Krakowa, minuty, bo trwało to naprawdę niewiele ponad pół godziny.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2012