Benedykt Nieśmiały

Na papieskiej Mszy Błonia były wypełnione. Część uczestników spędziła tu zresztą całą lodowatą noc, modląc się, gadając i popijając przygotowaną przez siostry herbatę. Inni ściągali już od trzeciej nad ranem, żeby po otwarciu sektorów (o godzinie czwartej) zająć możliwie najlepsze pozycje.

30.05.2006

Czyta się kilka minut

fot. KNA-Bild /
fot. KNA-Bild /

Możliwie najlepsze, bo najlepsze mieli oczywiście koncelebrujący kardynałowie (dwudziestu), arcybiskupi (dwudziestu ośmiu) i biskupi (stu dwudziestu), którzy zasiedli w krzesłach tuż obok ołtarza, na osłoniętym dachem i ukwieconą ścianą w tle podwyższeniu. Koncelebrujący "księża prości" (tysiąc siedmiuset) zajęli miejsca w sektorze przed ołtarzem. Koncelebransi przy ołtarzu byli w ornatach (i oczywiście w mitrach), ci w sektorze odziani byli skromniej: w alby i stuły. Komunię roznosili księża w komżach (około tysiąca pięciuset; około, bo do ostatniej chwili zgłaszali się nowi ochotnicy), od ołtarza głównego i z czterech kaplic położonych na skraju Błoń. Krążąc przed rozpoczęciem Mszy wśród sektorów, w pobliżu ołtarza natrafiłem na ogromny, przywieziony z Ukrainy, drewniany krzyż z rzeźbą Chrystusa, leżący na ziemi z górną częścią opartą o ławkę. Powstał we Lwowie, odwiedził wszystkie czy prawie wszystkie parafie Ukrainy i teraz ma rozpocząć wędrówkę po Polsce. Czekałem, że Papież go poświęci czy pobłogosławi, ale nic takiego nie nastąpiło. Ci, którzy go przywieźli, pokonując różne graniczne utrudnienia, marzą, że objadą z nim wszystkie ważne miejsca świata.

W sektorze centralnym, niezbyt wielkim, zasiedli w pierwszym rzędzie: pan Prezydent Rzeczypospolitej z małżonką, pan Marszałek Sejmu, pan Wicepremier Giertych z małżonką i inni, w drugim rzędzie Pan Premier, w trzecim były pan Prezydent Rzeczypospolitej Lech Wałęsa z żoną Danutą i dwojgiem przedstawicieli młodego pokolenia. Bezpośredniego poprzednika obecnego pana Prezydenta nie zauważyłem, nie zauważyłem także pana Wicepremiera Andrzeja. Zauważyłem, że pan Poseł Jan Rokita zajmuje miejsce stojące między sektorami VIP-ów i niepełnosprawnych. Na pytanie, czy dla opozycji zabrakło miejsc siedzących, odparł, że nie, że to on woli stać niż siedzieć. Siedzący nieco dalej (z małżonką) pan Eurodeputowany Bogusław Sonik trzymanym nad głową cyfrowym aparatem fotografował Papieża. Innych mężów stanu nie będę wymieniał, bo w końcu Msza to wydarzenie religijne, a przed Panem Bogiem urzędy się nie liczą. Wspomnę tylko, że nieco dalej, w pysznych togach zasiadało siedemdziesięciu rektorów wyższych polskich uczelni.

Do pierwszych sektorów skierowano także ludzi niepełnosprawnych: kilkuset, z całej Polski. Przyjechali ze swoimi najbliższymi i byli otoczeni opieką sióstr zakonnych, młodych ludzi związanych z Zakonem Maltańskim i wolontariuszy z innych wspólnot. Od ludzi na wózkach biła radość, że tu są, że uczestniczą w wielkim, świątecznym zgromadzeniu. Okrutnie rozżalony był za to pan Franciszek Sojka, lat 94: jeden z nielicznych żyjących towarzyszy pracy Karola Wojtyły w Solvayu. Wystąpił do Kurii o bilet upoważniający do przyjęcia Komunii z rąk Papieża i nie dostał. - Powiedzieli mi, że jestem za stary i niesprawny - powtarzał z żalem. - A ja tu sobie stoję i nic mi się nie dzieje. Ja, niesprawny?! Coś podobnego!

Przez barierę odgradzającą jego sektor od pustej przestrzeni przed ołtarzem podał mi lekko sfatygowaną fotokopię strony jakiejś gazety z artykułem o nim, prosząc, bym dał ją Papieżowi. Niech zobaczy, tłumaczył, co się tu wyrabia. Nie przyjąłem tej odpowiedzialnej misji. Tłumaczyłem, zresztą daremnie, że Komunia Święta jest święta niezależnie od tego, czy się ją przyjmuje z rąk zwykłego księdza, czy z rąk Papieża. Na ogół zresztą ludzie przyznawali, że organizacja była bardzo dobra.

***

Punktualnie o 9.45 z zakrystii ulokowanej za ołtarzem wyrusza procesja. Na przedzie krzyż, obok krzyża akolici, dalej w ornatach najbliżsi współpracownicy krakowskiego Metropolity: ksiądz Raś, ksiądz Nęcek, za nimi kardynałowie, wśród nich krakowscy - Dziwisz i Macharski. Na końcu pochodu Papież, wspierający się na odziedziczonym po poprzednikach pastorale. Pokonują długie, wyłożone purpurowym dywanem schody.

Papieża wita gospodarz miejsca, kard. Stanisław Dziwisz. Do tekstu, który rozdano dziennikarzom, musiał dopisać dziś w nocy podziękowanie za wczorajsze nabożeństwo na Błoniach (oklaski) i życzenia z okazji rocznicy sakry biskupiej Benedykta. Kończy: "Masz prawo do naszych serc (oklaski). Masz prawo do naszej wdzięcznej modlitwy (cisza). Nasz dom jest twoim domem (oklaski). Nasz Kościół jest twoim Kościołem (oklaski słabe). Błogosław nam i prowadź (cisza)".

Oklaski zgromadzonych dają wiele do myślenia. Podczas papieskich przemówień owszem, słychać je, ale niekoniecznie w momentach merytorycznie najważniejszych. Kiedy Benedykt XVI, już po Mszy, dziękuje zgromadzonym "za obecność i świadectwo waszej wiary", tłum długo skanduje "dziękujemy". Kiedy w tym samym przemówieniu wspomina sobotnie spotkanie z młodzieżą, rozlega się donośny i radosny ryk tejże młodzieży. Podczas homilii klaskano, kiedy wspominał Kraków (powiedział, za Janem Pawłem II, że dziękuje za zaproszenie do "mojego Krakowa") i w ogóle ilekroć wspominał Jana Pawła II, kiedy pozdrowił "całą Polskę", kiedy powiedział, że przez wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową "zostaliście powołani do składania świadectwa wiary wobec świata", kiedy cytował poprzednika ("musicie być mocni"). Były to reakcje spontaniczne i miłe, zwłaszcza oklaski w odpowiedzi na prośbę o pamięć o nim, Benedykcie, "w naszych modlitwach i ofiarach".

Jednak nie te miejsca w papieskim przemówieniu i w intencji Autora były najważniejsze. Nawiązująca do przypadającego w tym dniu święta Wniebowstąpienia idea, że "jesteśmy wezwani, by stojąc na ziemi, wpatrywać się w niebo", była kolejnym rozdziałem papieskiej katechezy o wierze i o tym, jak zanurzoną w doczesności ziemską egzystencję harmonizować z wiarą, polegającą na zaufaniu Chrystusowi. "Trwajcie", zawarte w temacie pielgrzymki, zostało teraz, w ostatnich słowach homilii, rozpisane na wezwania bardziej szczegółowe: o większe zaangażowanie w umacnianie królestwa dobra, sprawiedliwości, solidarności i miłosierdzia; o odważne składanie świadectwa wiary przed dzisiejszym światem; o świadczenie bliźnim dobra; o dzielenie się z innymi narodami skarbami wiary.

Papieskie teksty, pełne treści, godne są dalszej lektury. Sądzę, że trzeba je odczytywać również w świetle wcześniejszych pism Josepha Ratzingera. To poważna praca. Tymczasem dominują emocje: wzruszenie na widok zmagań Papieża z naszym szeleszczącym językiem; oczarowanie nieśmiałością, która w ludziach wyzwala odruch opiekuńczy. Uwiedzenie tym, że jest jakby skrępowany oddawanymi mu hołdami, a jednocześnie ucieszony widokiem nas, zgromadzonych wokół niego, i oznakami miłości; że nie lansuje siebie, a Pana Jezusa Chrystusa. Spokojnie opuszczając krakowskie Błonia, ludzie mówili, że czują się szczęśliwi i uspokojeni, i nie bardzo potrafili odpowiedzieć, właściwie dlaczego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2006