Bach, Chopin, Ravel, Schumann

Géza AndaBach, Chopin, Ravel, SchumannOrfeo

29.07.2008

Czyta się kilka minut

Kto pamięta węgierskiego pianistę, którego sam Furtwängler ochrzcił "trubadurem fortepianu"? Oczywiście ci, którzy znają go jako autora pierwszego kompletnego nagrania Koncertów Mozarta czy też Koncertów Bartóka. Pamięć ta jednak wcale nie musi być najwdzięczniejsza, bo obie interpretacje, choć otoczone kultem, dziś grzeszą już trochę sztywnym akademizmem. Anda pracował jednak nad drugim obliczem, które zarysowało się raczej nie w studio nagraniowym, lecz na koncertowych estradach. Jeśli ktoś trafił na Etiudy op. 25 Chopina z jego recitalu z Ascony (1965, wyd. Ermitage; studyjne nagranie DG daje tylko przybliżone pojęcie o ich interpretacji), Andy nie zapomni już nigdy. I nie przegapi płyty Orfeo z ostatnim recitalem pianisty na festiwalu w Salzburgu w 1972 r.

A jest ta płyta świadectwem dalszej jeszcze transformacji. O ile Etiudy były dzieckiem poetyckiej inspiracji w najwyższej klasie wirtuozerii (Anda nie ustępował przecież w technice swemu szkolnemu koledze, sławnemu superwirtuo-

zowi Cziffrze), o tyle tu element techniczny schodzi na plan odległy (z obowiązku trzeba dodać, że niekiedy nawet całkiem się gubi, gdyż chorującemu pianiście zdarzają się potknięcia, aż po połknięcie ułamka "Karnawału"). Poezja króluje samodzielnie, a włada w sposób nieomylny. Sonata b-moll, zbudowana ze zderzanych i nakładanych przeciwności (I część - burzliwie, choć skrajnie dialektycznie, II - konstrukcyjnie), a przy tym demoniczna, nerwowa - jakby przeczuwająca za plecami oddech śmierci. Trwoga, bynajmniej nie pozorna, osiąga apogeum w pospiesznym Marszu żałobnym, gdzie w powrocie tematu pianista zdaje się lękać postawić kolejny, jednak nieunikniony krok, a sięga aż po narracyjnie rozczytany Finał. "Karnawał" Schumanna - jedna z najbardziej wyrazistych wizji tego zestawu charakterystycznych obrazków - wreszcie zaś absolutnie już doskonały Ravel, jedyny, który stanąć może śmiało obok wersji Richtera (mimo wielkiej tu konkurencji, od samego Giesekinga, Casadesusa i Perlemutera poczynając), gdzie cała paleta impresjonisty lśni i skrzy się, że Monet by lepiej nie wymyślił. W końcu Bach - wartki i śpiewny, naturalny, w czym wcale nie przeszkadza Andzie szybkie tempo - z reguły znacznie wyprzedzające nawet młodego Goulda.

"Trubadur fortepianu" zmarł niespełna 4 lata później. Pamięć o nim zdominowały, niestety, produkcje studyjne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1973. Jest krytykiem i publicystą muzycznym, historykiem kultury, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz Polskiego Radia Chopin, członkiem jury International Classical Music Awards. Wykłada przedmioty związane z historią i recepcją muzyki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2008