Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Długo oczekiwanej, przekładanej z powodu pandemii beatyfikacji towarzyszy wysyp książek i artykułów. Zwłaszcza o Prymasie Tysiąclecia.
Spośród pochwalnych i krytycznych publikacji, edukacyjnych sesji wykładowych czy nowenn polecam publikację wyjątkową: „Pro memoria”, całościowe wydanie zapisków prymasa z lat 1948-81. Wydawcy przewidują dwadzieścia siedem tomów (wyszło dziewięć). Niemal każdy z nich dotyczy kolejnego roku. Prymas miał zwyczaj zapisywania prawie każdego dnia – gdzie był, z kim rozmawiał, czym się zajmował. Mamy, zwłaszcza we wcześniejszych latach, obszerne zapisy jego przemyśleń. Jednak w „Pro memoria” przeważają zwięzłe zapiski przetykane zwięzłymi, dowcipnymi, czasem miażdżącymi komentarzami.
CZYTAJ TAKŻE
ŚWIĘTY MINIONEJ EPOKI: Trudno kwestionować zasługi kard. Wyszyńskiego dla katolicyzmu w czasach PRL-u. Ale czy jego ówczesny pomysł na Kościół jest nadal aktualny? >>>
Oto przykład wybrany z piątego tomu. 14 sierpnia 1958 r. (wizytacja parafii Włochy) opis kończy się tak: „Bardzo staranne sprawozdanie duszpasterskie z budowy kościoła materialnego i duchowego. Po procesji bierzmowanie około 150 dzieci. Pracę skończyliśmy stosunkowo wcześnie, ale wiele czasu zajęła długa wieczerza, strata czasu dla wizytatora. Wróciliśmy do W[arsza]wy na noc”.
„15 sierpnia, Włochy. Piątek. Dzień Wniebowzięcia N[ajświętszej] Maryi P[anny]. Pracujemy bardzo ciężko. Wygłaszam kolejno naukę do dzieci, do kobiet, na sumie i do mężczyzn. Nabożeństwa stanowe idą o wiele lepiej. Katechizacja dzieci dała b[ardzo] dodatnie wrażenie, gdyż dzieci odpowiadały trzeźwo i przytomnie. Po obiedzie pobłogosławiłem dziatwę, której przyniesiono b[ardzo] dużo; ks[iądz] prałat był w kłopocie, gdyż bał się nieślubnych matek. Ks[iądz] Wypych obdarzył mnie bandoletami, a parafia szablą z 1920 r. Osobliwe wyposażenie wizytatora. Może dlatego, że i dziś radio ujadało na prymasa”. (Bandolety to staropolskie potoczne określenie lekkiej broni palnej wyposażonej w uchwyt do zawieszania na haku skórzanego pasa).
CZYTAJ TAKŻE
19 sierpnia 1958 r. Wyszyński przyjął Jerzego Turowicza, przywożącego przeprosiny Stanisława Stommy za list, który według prymasa był „gorący i nie na poziomie”. Czytamy: „Daję p. T[urowiczowi] cały materiał, dotyczący listu Episkopatu z 5 VII [1958], odpowiedzi p. Cyrankiewicza i mojego drugiego listu w sprawie stanowiska p. C[yrankiewicza]; otrzymuje materiał dotyczący Jasnej Góry, religii w szkole, powielaczy, tysiąclecia chrześcijaństwa itp. Pan J[erzy] T[urowicz] na miejscu wszystko sobie przeczyta, gdyż nie chcę wydawać nic poza dom. Będzie pracował przez całą noc. Wyraża zgodę, gdyż chce próbować przygotować artykuł do „T[ygodnika] P[owszechnego]”. Następnego dnia prymas zapisuje: „8.30 Rozmowa z J. Turowiczem na temat materiałów, z którymi zapoznał się w ciągu nocy”. W zapiskach z wizytacji w Wołominie (17 sierpnia tegoż roku) Wyszyński notuje z uznaniem: „Widać, że ks. proboszcz trzyma tu w ręku wszystko. Mówią o nim, że umie wydobyć pieniądze od parafian, ale dobrze je używa”.
W tych robionych na gorąco zapiskach uderza w oczy dyscyplina w wykorzystaniu czasu, zdumiewa zakres spraw – od finansów, przez politykę, po delikatne problemy życia duchowego – w których decyzje należą do prymasa. Zdumiewa też liczba osób, z którymi prymas rozmawia, i zakres problemów, których te rozmowy dotyczą. Nic dziwnego, że to wszystko notuje pro memoria (dla pamięci), choć nie sądzę, by przed każdym spotkaniem zaglądał do zapisków.
„Pro memoria” to zaszyfrowany autoportret Błogosławionego. Imponujący i chwilami aż przerażający. Na pewno nie ze świętego obrazka.©℗