Siła Lasek

Dziś potrzebujemy nowych pytań, nowych odpowiedzi, odwagi do wyjścia poza ramy. Taką odwagę miała Matka Czacka.

06.09.2021

Czyta się kilka minut

MATKA ELŻBIETA RÓŻA CZACKA  urodziła się 22 października 1876 r. w bogatej rodzinie ziemiańskiej. Mając 21 lat całkowicie oślepła. Założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, Zgromadzenie Sióstr ­Franciszkanek Służebnic Krzyża oraz Zakład dla Niewidomyc / DOMENA PUBLICZNA
MATKA ELŻBIETA RÓŻA CZACKA urodziła się 22 października 1876 r. w bogatej rodzinie ziemiańskiej. Mając 21 lat całkowicie oślepła. Założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, Zgromadzenie Sióstr ­Franciszkanek Służebnic Krzyża oraz Zakład dla Niewidomyc / DOMENA PUBLICZNA

Wrażliwość i otwartość na słabość. Ekumenizm. Łączenie życia modlitwą i społecznego zaangażowania. Wierność głównej misji zgromadzenia, ale też otwieranie progów dla innych spraw, inicjatyw, intencji. Wiele z tego, co w Dziele Lasek „zaszyli” jego założyciele – za kilka dni ogłoszona błogosławioną Matka Elżbieta Róża Czacka, ks. Władysław Korniłowicz, Antoni Marylski i inni – się nie przedawniło. Aktualne wówczas, pozostaje aktualne dziś – jest ciągle przed nami, do zrealizowania.

Wymieniać można dalej, ale dziś szczególnie ważne wydają się trzy inne elementy działania i myślenia Matki Czackiej oraz funkcjonowania całych Lasek. Po pierwsze, działanie przeciw polaryzacji. Po drugie, opowiedzenie się za rozumem. Po trzecie, patrzenie w przód.

Przeciw polaryzacji

W ośrodku dla niewidomych w Laskach jest pokój, w którym pomieszkiwał niegdyś Jerzy Zawieyski (dziś zresztą spoczywający na znajdującym się tu leśnym cmentarzu w jednym grobie ze swoim życiowym partnerem). W tym to pokoju w 1976 r. pięć miesięcy spędził Adam Michnik, opozycjonista znany, ale niebędący w typie katolickich działaczy Klubu Inteligencji Katolickiej. Poglądy na rolę i historię Kościoła miał wówczas inne niż dziś, wychowywał się w Hufcu Walterowskim, bliższa była mu tradycja lewicowa niż katolicka. To w tym pokoju napisał książkę „Kościół, lewica, dialog”, do dziś pozostającą klasykiem – nawet jeśli nie wszystkie jej tezy pozostają aktualne. Przez pięć miesięcy późniejszy redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” czytał listy Episkopatu i przemówienia prymasa Wyszyńskiego, analizując sposób myślenia, który nie tylko był mu wcześniej obcy, ale co do którego miał swego rodzaju uprzedzenia. Analizując, co różni go od katolików, dochodził do tego, co go z nimi łączy. Nie uciekał od różnicy, by szukać choćby małych zaczątków wspólnoty.

Nie o Michnika jednak chodzi. Chodzi o otwarte drzwi. O atmosferę, która pozwoliła mu tu być, pracować, o takie miejsce w Kościele, w którym każdy czuje się u siebie, niezależnie od tego, kim jest i z czym przychodzi. Miejsce, w którym każda tożsamość i pogląd jest punktem wyjścia do spotkania z kimś, kto z nami nie współodczuwa i nie współmyśli.

Takie Laski były, takimi zostały stworzone, takie pozostają do dziś. Podobnych miejsc w Polsce – i w polskim Kościele – brakuje. Brakuje miejsc, w których rozmowy nie rozpoczyna się od egzaminu z „prawidłowości” poglądów, wartości czy wyznania, ale od wspólnego posiłku i zapytania o cel przyjazdu. Czacka uczyniła zaś Laski przestrzenią tylko jednego egzaminu: z umiejętności bycia razem, tworzenia wspólnoty z ludźmi o innych poglądach, wspólnego działania na rzecz słabszych oraz dyskusji i rozmowy nawet na najtrudniejsze tematy.

Takie miejsce tworzy się nie poprzez – jak przekonują niektórzy, niechętni podobnej idei – rozmywanie ewangelicznego przekazu. Przeciwnie, to właśnie jego radykalne stosowanie w życiu własnym i całej wspólnoty pozwala na przeciwstawienie się plemiennej polaryzacji toczącej polskie społeczeństwo i polski Kościół. Właśnie dlatego można było tu prowadzić w nieoczywistym gronie naprawdę poważne dyskusje, bo ci, którzy to miejsce stworzyli, byli pewni swojej tożsamości i wzywali do tego samego: do traktowania samych siebie i innych serio. Jeśli wierzyć, to też wyciągać z tego konsekwencje. Jeśli nie wierzyć, to nie z przekory. A przede wszystkim wątpić, pytać i słuchać pytań – na całego i ciągle.

Matka Czacka była w najgłębszym możliwym sensie świadkinią, bo świadczyła o tym, co sama poznała, i innym pomagała szukać. A poznała w pierwszej kolejności pytania, nie odpowiedzi. I odkryła, że to znacznie więcej, bo nieustająco otwiera na drugiego człowieka, na jego wątpliwości, rozterki, słabości, upadki. Bo wyzwala z pokusy posiadania ostatecznej odpowiedzi na każde albo jakiekolwiek pytanie, pełnej i jedynej prawdy, rozstrzygnięcia każdego dylematu.

Za rozumem

Również dlatego z tej małej miejscowości pod Warszawą płynęły inspiracje, idee, pomysły, które odciskały piętno na historii kraju i społeczeństwa – takie pomysły rodzą się na nieoczywistych przecięciach. Nie chodzi jednak o spotkanie dla spotkania, o twierdzenie, że każde stanowisko jest równie uprawnione. ­Laski były swego czasu „duchową stolicą Polski”, bo oprócz ducha równie silnie pielęgnowano tu rozum. Te dwie przestrzenie były w myśleniu Czackiej czy ­Korniłowicza nierozerwalnie związane: rozum wspierał ducha, duch wspierał rozum. Wiedzieli, że rozum bez ducha może być lodowaty, duch bez rozumu zanadto gorący. Jedno i drugie – śmiertelnie groźne.

A rozumu – jego pielęgnowania i rozwijania – potrzeba w polskim Kościele jak tlenu, skoro księża z profesorskimi tytułami manipulują danymi pod z góry upatrzoną tezę. Gdy inni profesorowie-kapłani, a także biskupi plotą sprzeczne z biologią i teologią androny o nieprzenoszeniu wirusa przez konsekrowane ręce. Gdy próba aplikacji nowych osiągnięć i ustaleń nauki w sferę teologii – na przykład w przestrzeni wiedzy o seksualności, płciowości czy sposobach dokonywania wyborów moralnych – tak często spotyka się z reakcją obronną lub wręcz anatemami. Gdy słyszymy o wypędzaniu „demona wegetarianizmu” od księdza, który potem otrzymuje miejsce w zespole Episkopatu do spraw nowej ewangelizacji. Gdy stanowisko podpisane przez jednego z polskich biskupów w sprawie etyczności szczepień jest tak mierne intelektualnie, że spowodowało odejście kilkorga ekspertów z zespołu.

Otwartość na ekspertów i ekspertki, na naukowe rozstrzygnięcia, na nowości związane choćby z charyzmatem Dzieła Lasek – służbą niewidomym – to wszystko charakteryzowało Matkę Czacką. Spotykali się tu ludzie, którzy wiedzieli, o czym mówią, i łączyli wiarę oraz naukę w sposób przekonujący, bo fachowy. Dzięki temu mogli też patrzeć dalej.

Dalej w przód

Owe dwie cechy myślenia i działania Matki Czackiej – otwartość na ludzi różnie myślących oraz na rozum i naukę – otwierały przed nią, jej współpracownikami i współpracowniczkami oraz innymi „ludźmi Lasek” nowe horyzonty. Nie jest przypadkiem, że właśnie w Laskach duch Soboru – choćby w sprawach ekumenizmu, dialogu z innymi religiami, z osobami niewierzącymi – unosił się na długo przed jego zwołaniem. Do Soboru Watykańskiego II nie doszłoby zaś, gdyby wcześniej na wezwanie Ducha Świętego nie odpowiadali – niekiedy wbrew przełożonym czy kościelnemu „main­streamowi” – ludzie w różnych miejscach świata. To tacy jak Korniłowicz i Czacka przygotowali Kościół do soboru. Choć oboje zmarli przed jego rozpoczęciem, należą do soborowych ojców i matek.

Czacka umiała nie przejmować się tym, co inni myślą o jej powołaniu. Nie hamowało jej gadanie niektórych kurialistów, spośród których jeden, oddelegowany do opieki nad inicjatywą Matki, stwierdził swego czasu, że „zachciało się ślepej babie zakon zakładać”. Nie „zachciało”, lecz „rozeznało” – ważna różnica.

To także aktualne dziedzictwo Czackiej i Lasek – otwartość na Ducha, który wieje, kędy chce. Tak, dążmy do realizacji postanowień Soboru Watykańskiego II, oczekujmy tego, co w Kościele w Polsce (na przykład w sferze zadań i roli pełnionych przez kobiety) nie jest wcielane w życie, choć teologia i prawo kanoniczne w tym nie zawadza – robi to nawyk i uprzedzenie. Ale – jak zwróciła moją uwagę Agnieszka Piskozub-Piwosz, teolożka i religioznawczyni – skupianie się na tym, by przede wszystkim zrealizować to, co już możliwe, utrzymuje myślenie w zniewalających nas karbach. Nie pozwala patrzeć dalej, w przód, wzwyż, nieustannie kieruje nasz wzrok wstecz. Sobór Watykański II to wciąż niespełnione – na pewno w Polsce, ale nie tylko – powołanie. Rozpoczął się jednak niemal sześć dekad temu, a świat, nauka, rzeczywistość Kościoła w tym czasie nie zwolniły. Wręcz przeciwnie. Dziś potrzebujemy nowych pytań, nowych odpowiedzi, odwagi do wyjścia poza ramy.

Taką odwagę miała Czacka. Tego nas dziś powinna uczyć. Bo zawsze łatwiej jest konserwować przeszłość – zwłaszcza piękną – niż stawać w obliczu wyzwań teraźniejszości oraz budować przyszłość. Pielęgnowanie myśli założycieli, tradycji, pamięci jest potrzebne. Ale wspólnota, która tylko konserwuje dawną wielkość, nie ma szans na wielkość dziś i jutro.

A Duch nie przestał wiać. Matka Czacka uczy otwartości na Jego głos.

Zadanie

Szwajcarski ksiądz Charles Journet, późniejszy kardynał, który w latach 30. trafił do Lasek, wspominał: „Spotkaliśmy w pewnym zakątku Polski (...) Kościół prawdziwie franciszkański. Przyjmuje on życzliwie wszelkie nędze ciała i duszy, a jednocześnie wszelkie poszukiwania sztuki najbardziej nowoczesnej. Pełen jest cudownego poszanowania pragnień papieża i wymagań liturgii, lecz również wspaniale wolny od wszelkiego formalizmu, wolny jak obłok na niebie. Nie ma twardości ni wzgardy dla Żydów (...). Nie zna kłamstwa, jest szczery aż do przesady. Umie myśleć o komunistach, nie by ich przeklinać, lecz by ich nawiedzać w więzieniu, by gromadzić nad ich głowami węgle miłości i roztopić gorycz i bunty ich dusz. Nigdy nie miał ducha zakrystii, ale serce jego bije szerokim tętnem wielkiego Kościoła powszechnego i otwiera się (...) na wszystkie cierpienia Kościoła, na wszystkie jego niepokoje i na wszystkie nadzieje”.

Ten sam Charles Journet później uczestniczył w Soborze Watykańskim II, wniósł znaczący wkład w redakcję Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”. Jego opinia zdaje się nie tylko wspomnieniem, ale także programem dla Kościoła, również w Polsce. Programem ciągle niezrealizowanym.©

IGNACY DUDKIEWICZ jest bioetykiem, filozofem, publicystą i nauczycielem. Redaktor naczelny magazynu „Kontakt” (www.magazynkontakt.pl), członek zarządu Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2021