Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Może nie przy każdym posiłku, może nie codziennie, ale wierzcie mi – tydzień bez odrobiny Leca to tydzień stracony.
Nową garść jego myśli opublikował „Kwartalnik Artystyczny” i najpełniejsze wydanie „Myśli nieuczesanych” sprzed lat dziesięciu stało się tym samym wydaniem niepełnym. Niezrównana badaczka tej spuścizny i redaktorka wspomnianego wydania, Lidia Kośka, wyszperała w ciągu ostatniej dekady jeszcze kilkadziesiąt myśli niepublikowanych dotąd w książkach. Wyszperała – i to gdzie?! W papierach po pisarzu? Bynajmniej. Skwapliwie przewertowała czasopisma, z którymi Lec współpracował, i odkryła, że nie wszystko zostało potem przezeń przedrukowane. Okazuje się, że choć od śmierci autora minęło pół wieku, nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.
Znajdziemy w tych wyszperanych myślach wszystko, co u Leca najlepsze (będę obficie cytował, może zachęcę kogoś, żeby po „Kwartalnik” sięgnął). Znajdziemy przede wszystkim Leca społecznego i politycznego, którego tak lubimy: „Kategorycznym nakazem moralnym jest ustępowanie miejsca kalekom w pojazdach i miejscach publicznych. Ale dlaczego mamy ludziom pozbawionym humoru ustępować miejsca w s z ę d z i e?”; „Biada, gdy analfabeci dumni są ze swego wykształcenia”; „Bezmyślność jest chyba talentem, jakże często go bowiem skutecznie zastępuje”; „Gdy pustosłowie trafi na pustogłowie, wypełnia je szczelnie”; „Iluzjoniści powinni być uważani za stronnictwo polityczne”; „Gigantom zaleca się ostrożność, gdy karły strzelają na wiwat”; „Kłamstwo ma krótkie nogi, ale je doskonale podstawia”.
Lubimy Leca, bo pozwala wyśmiać to, co nas uwiera. Zapytajmy jednak: jak to się dzieje, że w świecie, który budujemy, racjonalne, krytyczne myślenie jest coraz bardziej w odwrocie? Lec nie pokazuje palcem władców tego świata i nie mówi: ich wińcie, z nich się śmiejcie. On przemawia raczej do „władców”, których mamy w sobie, tych małych, zalęknionych, niepewnych siebie mędrków, którym się wydaje, że są od wszystkich lepsi. Owszem, łatwo w szkole Leca wykształcić w sobie postawę moralnej wyższości: ja wiem, oni nie wiedzą. Łatwo, ale pod warunkiem, że nie będzie się uważało na lekcjach. Lec jest też bowiem mocno autoironiczny, powiedziałbym nawet – autookrutny. Życie nauczyło go, że nawet ktoś o ponadprzeciętnej inteligencji może podejmować decyzje, których potem będzie się wstydził. Sławna myśl Leca: „Jak doszedłem do satyry? Pisałem panegiryki”, ma smutne uzasadnienie w jego biografii.
W wyszperanych ostatnio myślach znajdujemy też Leca najbardziej intrygującego, bo metafizycznego. Leca, którego zajmuje Bóg i diabeł. „Istnieje jedynie Dobro. Ale ma dwie strony – dobrą i złą” to myśl, w której zbiegają się wątki wielkiej, idącej przez stulecia dyskusji. Podobnie jak w pytaniu: „A może zło posiada częściej fundamenty niż korzenie?” czy w zdaniu: „Znałem typy konstruktywne i destruktywne. Pierwsi budowali obozy koncentracyjne, drudzy je burzyli”. Do współczesnych Lecowi autorek i autorów nawiązuje z kolei wyznanie: „Myślę, że nie ma takiego ateisty, który by nie pośpieszył na pomoc, gdyby usłyszał SOS Boga”.
Pisano wiele o pesymizmie Leca, zdania powyższe dowodzą jednak, że jest to pesymizm szczególnego rodzaju. „Kryje się za nim – pisze w „Kwartalniku” Jan Woleński – przesłanie odmienne od jednej z podstawowych tez filozofii katolickiej, mianowicie że zło jest brakiem dobra. Lec chyba powiedziałby, że dobro jest brakiem zła, a człowiek ma przyrodzoną skłonność do czynienia raczej zła niż dobra. Z drugiej strony, Lec miał nadzieję, że ten stan rzeczy da się zmienić, między innymi jego demaskatorstwem”.
Mówi się: błysk inteligencji. Widocznie inteligencja to coś, co ujawnia się rzadko, powszechność to żmuda i czterdziestowatowa żarówka. Lec błyszczy, łatwo z jego błysków zrobić okrasę tekstu, urozmaicić wystąpienie, sprawić, że słuchacze uśmiechną się i odprężą. Sam tak postępuję i nie mam wyrzutów sumienia. Niech błyszczy. Taka jego – inteligenta par exellence – natura. ©