Ateista biegnie na pomoc

Ciągle do niego wracam, nie ma rady. Lec. Czasy się zmieniają, a podstawowe lektury zostają. Niekiedy czasy zmieniają się w taki sposób, że podstawowe lektury stają się podstawowe tak bardzo, iż nie sposób bez nich żyć.

29.08.2016

Czyta się kilka minut

Może nie przy każdym posiłku, może nie codziennie, ale wierzcie mi – tydzień bez odrobiny Leca to tydzień stracony.
Nową garść jego myśli opublikował „Kwartalnik Artystyczny” i najpełniejsze wydanie „Myśli nieuczesanych” sprzed lat dziesięciu stało się tym samym wydaniem niepełnym. Niezrównana badaczka tej spuścizny i redaktorka wspomnianego wydania, Lidia Kośka, wyszperała w ciągu ostatniej dekady jeszcze kilkadziesiąt myśli niepublikowanych dotąd w książkach. Wyszperała – i to gdzie?! W papierach po pisarzu? Bynajmniej. Skwapliwie przewertowała czasopisma, z którymi Lec współpracował, i odkryła, że nie wszystko zostało potem przezeń przedrukowane. Okazuje się, że choć od śmierci autora minęło pół wieku, nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.

Znajdziemy w tych wyszperanych myślach wszystko, co u Leca najlepsze (będę obficie cytował, może zachęcę kogoś, żeby po „Kwartalnik” sięgnął). Znajdziemy przede wszystkim Leca społecznego i politycznego, którego tak lubimy: „Kategorycznym nakazem moralnym jest ustępowanie miejsca kalekom w pojazdach i miejscach publicznych. Ale dlaczego mamy ludziom pozbawionym humoru ustępować miejsca w s z ę d z i e?”; „Biada, gdy analfabeci dumni są ze swego wykształcenia”; „Bezmyślność jest chyba talentem, jakże często go bowiem skutecznie zastępuje”; „Gdy pustosłowie trafi na pustogłowie, wypełnia je szczelnie”; „Iluzjoniści powinni być uważani za stronnictwo polityczne”; „Gigantom zaleca się ostrożność, gdy karły strzelają na wiwat”; „Kłamstwo ma krótkie nogi, ale je doskonale podstawia”.

Lubimy Leca, bo pozwala wyśmiać to, co nas uwiera. Zapytajmy jednak: jak to się dzieje, że w świecie, który budujemy, racjonalne, krytyczne myślenie jest coraz bardziej w odwrocie? Lec nie pokazuje palcem władców tego świata i nie mówi: ich wińcie, z nich się śmiejcie. On przemawia raczej do „władców”, których mamy w sobie, tych małych, zalęknionych, niepewnych siebie mędrków, którym się wydaje, że są od wszystkich lepsi. Owszem, łatwo w szkole Leca wykształcić w sobie postawę moralnej wyższości: ja wiem, oni nie wiedzą. Łatwo, ale pod warunkiem, że nie będzie się uważało na lekcjach. Lec jest też bowiem mocno autoironiczny, powiedziałbym nawet – autookrutny. Życie nauczyło go, że nawet ktoś o ponadprzeciętnej inteligencji może podejmować decyzje, których potem będzie się wstydził. Sławna myśl Leca: „Jak doszedłem do satyry? Pisałem panegiryki”, ma smutne uzasadnienie w jego biografii.

W wyszperanych ostatnio myślach znajdujemy też Leca najbardziej intrygującego, bo metafizycznego. Leca, którego zajmuje Bóg i diabeł. „Istnieje jedynie Dobro. Ale ma dwie strony – dobrą i złą” to myśl, w której zbiegają się wątki wielkiej, idącej przez stulecia dyskusji. Podobnie jak w pytaniu: „A może zło posiada częściej fundamenty niż korzenie?” czy w zdaniu: „Znałem typy konstruktywne i destruktywne. Pierwsi budowali obozy koncentracyjne, drudzy je burzyli”. Do współczesnych Lecowi autorek i autorów nawiązuje z kolei wyznanie: „Myślę, że nie ma takiego ateisty, który by nie pośpieszył na pomoc, gdyby usłyszał SOS Boga”.

Pisano wiele o pesymizmie Leca, zdania powyższe dowodzą jednak, że jest to pesymizm szczególnego rodzaju. „Kryje się za nim – pisze w „Kwartalniku” Jan Woleński – przesłanie odmienne od jednej z podstawowych tez filozofii katolickiej, mianowicie że zło jest brakiem dobra. Lec chyba powiedziałby, że dobro jest brakiem zła, a człowiek ma przyrodzoną skłonność do czynienia raczej zła niż dobra. Z drugiej strony, Lec miał nadzieję, że ten stan rzeczy da się zmienić, między innymi jego demaskatorstwem”.

Mówi się: błysk inteligencji. Widocznie inteligencja to coś, co ujawnia się rzadko, powszechność to żmuda i czterdziestowatowa żarówka. Lec błyszczy, łatwo z jego błysków zrobić okrasę tekstu, urozmaicić wystąpienie, sprawić, że słuchacze uśmiechną się i odprężą. Sam tak postępuję i nie mam wyrzutów sumienia. Niech błyszczy. Taka jego – inteligenta par exellence – natura. ©


Czytaj także tekst Michała Pawła Markowskiego poświęcony Lecowi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2016