Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawo Moore’a ujrzało światło dzienne w 1965 r. na łamach majowego wydania miesięcznika „Electronics”. Gordon Moore, młody pracownik Intela, stwierdził, że zagęszczenie tranzystorów w układach elektronicznych podwaja się co roku. Reguła nie była poparta żadnymi dowodami, stanowiła raczej konstatację tempa rozwoju elektroniki. W 1975 r. Moore zrewidował swoją regułę twierdząc, że do podwojenia gęstości tranzystorów dochodzi co dwa lata. Reguła prawdopodobnie odeszłaby w zapomnienie, gdyby nie fakt, że inżynierowie z firm produkujących elektronikę zaczęli ją stosować do ustawiania planów produkcyjnych i celów dla działów badawczo-rozwojowych. Od tego momentu luźna obserwacja stała się prawem obowiązującym inżynierów. Rozumianym jako zapis w kodeksie, a nie jako logiczny wywód.
Wydawałoby się, że pojęcie zagęszczenia tranzystorów w układzie elektronicznym jest mocno oderwane od naszego życia codziennego. Ale tranzystory są wszędzie: w telefonach, komputerach, samochodach. Trudno sobie bez nich wyobrazić elektronikę. A to oznacza, że co dwa lata dostajemy szybsze komputery czy telefony.
Podwojenie co dwa lata to może niezbyt imponujący przyrost, ale już w perspektywie 50 lat oznacza 2 do potęgi 25, czyli dobrze ponad 33 miliony razy. Komputer jest dziś 33 miliony razy szybszy niż 50 lat temu, ale też 33 miliony razy tańszy i 33 miliony razy mniej energożerny. Każda komórka dysponuje dziś mocą obliczeniową, o której marzyli twórcy superkomputerów w latach 80. ubiegłego wieku, a w czasach Moore’a nie mieściła się ona w głowach. Żal, że w innych dziedzinach nie ma takiego postępu. ©