Arcybiskup ostrzega

W czasie transmitowanej przez Radio Maryja Mszy św., odprawionej 10 marca w kościele w Tarnobrzegu, po Komunii połączono się telefonicznie z dyrektorem rozgłośni o. Tadeuszem Rydzykiem. Tydzień później abp Józef Życiński, metropolita lubelski przekazał dwóm biskupom-ordynariuszom metropolii lubelskiej list, wskazując na „występujące ostatnio na terenie naszej metropolii próby wprowadzania do Eucharystii zachowań, które pozostają zaprzeczeniem modlitewnej atmosfery Wieczernika”.

30.03.2003

Czyta się kilka minut

Metropolia obejmuje archidiecezję lubelską i dwie diecezje: siedlecką, z bp. Zbigniewem Kiernikowskim na czele, oraz sandomierską, kierowaną od jesieni ub. r. przez bp. Andrzeja Dzięgę. Do tej drugiej należy Tarnobrzeg. 10 marca nie zdarzyło się tam nic niecodziennego: Radio Maryja regularnie transmituje Msze z różnych polskich parafii i rozmowy telefoniczne z o. dyrektorem nie są czymś wyjątkowym. Jak mówi ks. Marian Kondysar, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego sandomierskiej kurii, podczas Mszy w Tarnobrzegu rozmowa z o. Rydzykiem miała miejsce, choć w jej trakcie były jakieś problemy z łącznością. Natomiast czymś szczególnym jest list abp. Życińskiego do ordynariuszy: żaden hierarcha dotychczas nie reagował, przynajmniej publicznie (pismo trafiło też do mediów), na takie praktyki.

„W ostatnim czasie powstaje zwyczaj, w którym sprawowana Eucharystia staje się okazją do telefonicznych połączeń z osobami nieobecnymi we wspólnocie sprawowanej Mszy świętej. Odwraca to uwagę od celebrowanej tajemnicy Eucharystii i sprawia, że dramat męki Chrystusa staje się jedynie tłem do demonstrowania nastrojów odległych od ducha modlitwy - pisze w liście abp Życiński. - W podobnych zachowaniach stawia się czynniki psychologiczne ponad teologiczną prawdą o Eucharystii, sugerując, że telefoniczny komentarz o. Tadeusza [Rydzyka - jp] ma jakąś szczególną wartość, której brak modlitwom celebransa sprawującego ofiarę in persona Christi”.

Metropolita lubelski wyjaśnia, że „następstwem podobnych praktyk jest teatralizacja modlitwy, która w ofiarę Jezusa Chrystusa łatwo wprowadza klimat wiecu”. Przypomina, że „podobny folklor” to zaprzeczenie soborowej doktryny, iż „Eucharystia stanowi źródło i szczyt całego życia chrześcijańskiego, ku której zmierzają wszystkie kościelne posługi”.

W liście do dwóch ordynariuszy abp Życiński pisze, że „w żadnych okolicznościach nie wolno traktować Eucharystii jako okazji do kultu osób, które - niezależnie od osobistych intencji - wnoszą klimat rozproszeń w przeżywanie ofiary Chrystusa”.

Ks. Marian Kondysar z sandomierskiej kurii mówi, że tarnobrzeski problem został już wyjaśniony. Uważa też, że list abp. Życińskiego właściwie naświetla sprawę i prosi, by media go nie zmanipulowały swoimi interpretacjami. Z kolei ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik abp. Życińskiego, nie wie, czy podobne do tarnobrzeskiego przypadki miały miejsce w innych miejscach metropolii. W archidiecezji lubelskiej na pewno nie. Wyjaśnia też, że interwencja metropolity jest czymś naturalnym: paragraf 1. kanonu 436 kodeksu prawa kanonicznego nakazuje metropolicie „czuwać nad właściwym zachowaniem wiary i dyscypliny kościelnej”.

Ubiegłotygodniowy list abp Życińskiego nie powinien zaskoczyć obserwatorów życia polskiego Kościoła. Metropolita lubelski natychmiast reaguje na wszystkie niepokojące sygnały. Np. w styczniu w Chełmie skrytykował pewne publikacje „Naszego Dziennika”, a w lutym rozprowadzanie w archidiecezji lefebrystycznej literatury przez związany z toruńską radiostacją Instytut Edukacji Narodowej.

Ponad osiemdziesięcioletnia pani Helena, mieszkanka Lublina, codziennie słucha w radiu Mszy. - Msza św. jest najważniejsza, nie obchodzą mnie telefony do o. Rydzyka - mówi. Ale zaraz dodaje: - Tak samo denerwują mnie różne podziękowania podczas Mszy św. Teraz dziękuje się za wszystko księżom, inżynierom, doktorom.

Pan Andrzej, też mieszkaniec Lublina, nie dziwi się zjawiskom takim, jak w Tarnobrzegu. - Przecież podczas Mszy świętych jest coraz mniej Mszy, a coraz więcej różnych występów chórów, spotkań, nie mających nic wspólnego z liturgią. Trudno więc się oburzać, że ludzie są zdezorientowani i nie wiedzą już, co podczas Mszy wypada, a co nie.

Jan Pleszczyński

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2003