Apel o alternatywę

Czy w neoliberalizmie kultura jest w ogóle możliwa? Dyskusja o jej reformie toczy się o wysoką stawkę - o kształt naszej demokracji.

22.09.2009

Czyta się kilka minut

Koniec lata był w Warszawie czasem debaty o kulturze - jej zarządzaniu, odbiorze i finansowaniu. W dwudniowych warsztatach, zorganizowanych przez Indeks 73 (inicjatywa o charakterze nieformalnym, skupiająca osoby działające na rzecz wolnej kultury) oraz niezależny Wolny Uniwersytet Warszawy (współpraca: Fundacja "Bęc zmiana" oraz Komuna Otwock), wzięli udział artyści, przedstawiciele trzeciego sektora, instytucji samorządowych i państwowych oraz skłotersi. Przedmiotem ich dyskusji były raporty prof. Jerzego Hausnera, które co prawda akcentują konieczność zachowania równowagi między różnymi modelami funkcjonowania kultury, ale proponują przede wszystkim "usprawnienie" zarządzania państwowymi instytucjami i podporządkowanie kultury logice rynkowej, a także model grantowy, którego celem jest podnoszenie efektywności i "menedżeryzacja". Zmienia to charakter działalności kulturalnej, której podwaliny tworzą przecież entuzjazm, samorządność i wolna inicjatywa.

Poważnym problemem jest coraz częstsza praktyka zatrzymywania publicznych dotacji na kulturę. Patronat korporacji czy indywidualnych sponsorów nad sztuką praktycznie zawsze wiąże się z ograniczeniami wolności twórczej. Jest też kontrowersyjny z perspektywy dobra wspólnego, bo przekazując pieniądze artystom, zamiast płacić podatki, korporacje unikają obowiązku utrzymywania sfery publicznej. Koszty ich pozytywnego PR ponoszą de facto obywatele, na których spadają większe obciążenia fiskalne. W polskiej "mainstreamowej" debacie zagrożenia tego typu nie są zazwyczaj brane pod uwagę, ponieważ jest ona prowadzona według utartych schematów. Brakuje inicjatyw oddolnych, które umożliwiłyby inny - oddolny - rodzaj namysłu nad kulturą.

Podczas warsztatów wolnościowy sposób myślenia o kulturze zderzał się z pomysłami neoliberalnymi, traktującymi kulturę jako dobro ekonomiczne. Dyskusje pokazały, w jak wielkim stopniu nawet twórcy kultury nazywanej "niezależną" są już nastawieni na organizacyjną sprawność i efektywność. Na łamach "Krytyki Politycznej" pisze o tym Danuta Kuroń, ubolewając nad zanikiem autonomii organizacji społecznych. Także o autonomię, tym razem artystek i artystów, upomnieli się autorzy niedawnego "Manifestu neoawangardy" [pisaliśmy o nim w "TP" nr 38/09 - red.], choć w swych radykalnych żądaniach zapomnieli najwyraźniej o permanentnym uwikłaniu człowieka w żywioł społeczny.

Tak czy inaczej, dotychczasowa ewolucja trzeciego sektora nie sprzyja optymizmowi. Brak funduszy i uzależnienie od grantów spowodowało upowszechnienie modelu zarządzania opartego m.in. na eksploatacji darmowej siły roboczej. Nierealistyczne wymagania grantodawców spowodowały też rozwój projektów tworzonych głównie z tej przyczyny, że akurat są na nie - w ramach takiego czy innego konkursu - środki. Neoliberalna transformacja instytucji kulturalnych może niestety przynieść podobne efekty: twórczość mającą u podstaw nie faktyczne zainteresowania twórców, a dostępność finansowania.

Już wiele lat temu Jürgen Habermas ostrzegał przed kolonizacją życia społecznego przez racjonalność instrumentalną, nastawioną na doraźne korzyści. Taki sposób wartościowania, szukający wymiernych rezultatów osiąganych w krótkiej perspektywie, zaczyna być rozciągany na kolejne dziedziny życia, w tym także sztukę. Kultura w Polsce zaczyna być coraz częściej postrzegana jako towar. Miast stref eksperymentu i autonomii, w których możliwe byłoby tworzenie nowych form artystycznych, mamy do czynienia z sieciami mikrofabryk, zasiedlonych przez posłusznych "artystów-robotników". Kultura przestała być przyczółkiem kreatywności i społeczeństwa obywatelskiego, nie generuje społecznej solidarności.

Dyskusja o jej reformie toczy się więc o wysoką stawkę - o kształt naszej demokracji. Bez możliwości wolnej debaty nie sposób sobie wyobrazić funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa. Jednocześnie, jak pokazał przed laty socjolog Pierre Bourdieu, entuzjazm, wiedza i smak, niezbędne do prowadzenia dyskusji, są często pochodną społecznego przywileju: do uczestnictwa w kulturze niezbędny jest czas wolny od jarzma pracy i konsumpcji. Stąd kwestią podstawową jest takie urządzenie społeczeństwa, które zagwarantuje jak najszerszej grupie obywateli zasoby i czas niezbędne do wyrobienia gustu i zdobycia wiedzy.

Obecne propozycje zmian idą w innym kierunku. Zamiast społeczeństwa obywatelskiego tworzymy warunki dla wyhodowania bezwolnej ludzkiej masy, kierowanej przez ekspertów i specjalistów od zarządzania.

Czy więc w neoliberalizmie kultura jest w ogóle możliwa? W "Apelu o alternatywę" Joseph Beuys upominał się niegdyś o "rewolucję pojęciową", o przemyślenie i ewentualną zmianę kategorii, jakimi posługujemy się, analizując kulturę w kontekście społecznym. Według Beuysa działania na rzecz radykalnej zmiany powinny zostać poprzedzone namysłem nad społeczno-politycznymi warunkami, w jakich żyjemy. Potrzebujemy wolnej debaty na temat funkcjonowania pola kultury. "Apel o alternatywę" był dystrybuowany na przerwanym przez stan wojenny Kongresie Kultury Polskiej w 1981 r. Mamy nadzieję, że dziś zostanie wreszcie potraktowany poważnie.

Dr Ewa Majewska (ur. 1978) jest filozofką i feministką, zajmuje się związkami sztuki, polityki i filozofii. Autorka książki "Feminizm jako filozofia społeczna. Szkice z teorii rodziny" (2009), współautorka antologii poświęconych ruchom społecznym i społecznej zmianie.

Kuba Szreder (ur. 1977) jest socjologiem, teoretykiem sztuki i niezależnym kuratorem działań artystycznych z pogranicza sztuki współczesnej i jej społecznego kontekstu. Obecnie pracuje m. in. nad programem Wolnego Uniwersytetu Warszawy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2009