Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wszyscy oni, zwycięzcy i zwyciężeni, są niemymi świadkami operacji „Overlord”: największego desantu morskiego w historii. Tutaj miało miejsce to, co w świadomości funkcjonuje jako D-Day: 6 czerwca 1944 r., pierwszy dzień desantu aliantów we Francji. Otwarcie „drugiego frontu”, decydujący moment dla wyzwolenia Europy (Zachodniej).
Amerykanie, którzy zginęli tamtego6 czerwca – i w kolejnych dniach bitwy o Normandię, czyli w zmaganiach trwających od czerwca do sierpnia 1944 r., których finałem było wyzwolenie Paryża – spoczywają w Colleville-sur-Mer, obok słynnej plaży „Omaha”. 9500 grobów (w tym kilkadziesiąt podwójnych: braci albo ojca i syna) – i symboliczny grób-pomnik dla 1,5 tys. zaginionych. 10 km dalej na zachód, w Pointe du Hoc, kolejny pomnik: pamięci amerykańskich rangersów, którzy wspinali się, niczym alpiniści, na skalny klif. Cała bitwa o Normandię pochłonęła ponad ćwierć miliona zabitych – po wszystkich stronach.
Minęło wiele lat odkąd z moim przyjacielem z USA objeżdżaliśmy pola bitew Normandii. Kiedy staliśmy na plaży „Omaha”, przyszło nam do głowy, że niewiele przecież brakowało, a mogliśmy się tu znaleźć. Gdybyśmy byli starsi o kilka lat, on, amerykański prawnik, mógłby płynąć na miotanej falami łodzi desantowej, a ja, niemiecki dziennikarz, czekałbym na niego przy karabinie maszynowym w jednym z Widerstandnest, gniazd oporu. Gdy to wypowiedzieliśmy, zamilkliśmy nagle – i staliśmy w milczeniu, szczęśliwi, że byliśmy za młodzi. I że zwyciężyła słuszna sprawa.
Wśród ekspertów od wojskowości nie ma wątpliwości: operacja „Overlord” była – z punktu widzenia przyszłości Europy Zachodniej – decydującym punktem zwrotnym II wojny. I nie byłaby możliwa, gdyby nie wkład USA: nie tylko w postaci żołnierzy, ale też nieograniczonej, zdawałoby się, produkcji wojennej. Ona dała podstawy pod zwycięstwo nad III Rzeszą – bardziej niż duch oporu Brytyjczyków i krwawe ofiary Armii Czerwonej. Tylko Amerykanie – przed D-Day zaopatrujący szczodrze Sowietów w nowoczesny sprzęt – mieli przewagę nad Niemcami we wszelkich możliwych aspektach militarnych.
Od wielu dekad Normandia to miejsce europejskiego pojednania. Również dziś,6 czerwca, w 70. rocznicę, dawni sojusznicy i wrogowie spotkają się na plaży „Omaha”: prezydenci USA, Francji i Polski, królowa brytyjska, niemiecka kanclerz, prezydent Rosji i nowy prezydent Ukrainy. Ale nie wszystko będzie jak jeszcze niedawno. Rosyjska agresja na Ukrainę zmieniła relację przyjaciel–wróg. Czy spotkanie w Normandii to – jak chciałby francuski prezydent – szansa na przekonanie Putina, by zmienił swą politykę? Bardzo wątpliwe.