Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak aktywna jest jednak ta mniejszość, tego generał Ray Odierno, dowódca stacjonującej tu amerykańskiej 4. Dywizji Piechoty, doświadczył w miniony wtorek, gdy jeden z jego żołnierzy zginął w zamachu bombowym. Mimo to Odierno jest optymistą: “On w końcu przegra". “On", czyli Saddam. “On", “oni" - tak stacjonujący w Iraku żołnierze określają siły chcące restauracji dyktatury.
Nienawiści żołnierze koalicji doświadczają w różnych miejscach z różną intensywnością. Nie wszędzie jest tak, jak w Tikricie albo Faludży, kolejnej “twierdzy" urzędniczo-wojskowych elit reżimu, gdzie w zestrzelonym helikopterze zginęło 15 Amerykanów. Np. w Kirkuku na północy, gdzie stacjonuje dowództwo 4. Dywizji, nastroje wyglądają inaczej: tu 80 proc. mieszkańców jest po stronie “okupantów", których w tym kurdyjskim mieście witano jak wyzwolicieli; 15 proc. jest niezdecydowanych, a tylko 2-3 proc. odrzuca ich.
Generał Odierno nie zdradza, skąd wziął te liczby. Ale faktem jest, że na kurdyjskiej północy sytuacja jest inna niż w sunnickim “trójkącie" czy nawet na szyickim południu, gdzie stacjonują Brytyjczycy i Polacy. Nienawiść do Husajna jest w Kirkuku powszechna i uzasadniona biografią niemal każdej rodziny. Proces normalizacji przebiega szybko, a stosunki między Amerykanami a miejscową ludnością są poprawne. Jest w tym zasługa generała: “Od pierwszego dnia wychodziliśmy z baz i próbowaliśmy rozmawiać". Natomiast w Bagdadzie - mówi generał i można to rozumieć jako krytykę amerykańskiej polityki - administracja amerykańska odcięła się od otoczenia.
Odierno nie podziela poglądu zwierzchników-polityków, że to zagraniczni terroryści stoją za zamachami na irackich policjantów czy urzędników, którzy współpracują z koalicją, a także na jej żołnierzy: “Od 3-4 miesięcy nie mamy informacji o przenikaniu zagranicznych bojowników przez granicę irańsko-iracką" - mówi. Inaczej było jeszcze w maju, gdy do kraju ściągały różne grupy islamskie, także mające związki z Al-Kaidą. “Teraz problem granicy jest pod kontrolą". Na obszarze stacjonowania dywizji Odierno nie ma sygnałów, by saddamowscy “lojaliści" współpracowali z zagranicznymi terrorystami. Za zamachami stoją zwłaszcza kadry rządzącej dawniej partii Baas, dobrze zorganizowane. “Ale kiedyś skończą się pieniądze, którymi finansują zamachy" - mówi Odierno, którego żołnierze aresztowali już setki działaczy Baas i eks-oficerów. Jak ich namierzono? Odierno: “Miejscowi, Irakijczycy, przychodzili do nas i wskazywali ich. W 90 proc. przypadków informacje się potwierdzały".
Zmartwieniem dla Odierno są też ogromne ilości broni. W różnych magazynach spoczywa 1,1 miliona ton amunicji, a magazyny rzadko są chronione w sposób wystarczający; sił koalicji jest za mało, a iracka policja dopiero przejmuje swoje obowiązki. Saddamowcy nie mają więc kłopotów z zaopatrywaniem się w broń.
Jak długo generał i jego żołnierze zostaną w Iraku? Odierno nie chce odpowiedzieć bezpośrednio. Ale pośrednia odpowiedź jest znacząca: “Część ludności ciągle boi się, że Saddam wróci do władzy. Ci ludzie muszą wiedzieć, że pozostaniemy tu i wytrzymamy, do końca". To znaczy jak długo? Odierno: “To może być sześć miesięcy. Albo sześć lat".
WP