Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie wiem jednak, czy taki stół jest możliwy, gdy język, którym operuje „druga strona”, jest językiem zatrutej polityki, wyszukiwania wroga i potrzeby konfliktu, niemającym w swym zamiarze porozumienia.
Natomiast okrągły stół nie definiuje stron, ale wyraża potrzebę. „TP”, „Więź”, „Znak” i wiele innych środowisk katolickich taką potrzebę wyrażało i inicjowało w licznych publikacjach, debatach i spotkaniach. Jednak tam, gdzie nie napotykamy na dobrą wolę, trudno się dopatrzeć prawdy, bo ta przecież konfrontacji się nie lęka. Długo myślałam, po pierwszym artykule, czy można tu zastosować ewangeliczną przypowieść, by nie plewić chwastów przed żniwami, aby nie zniszczyć pszenicy. A co gdy pozostawione chwasty niszczą i zarastają kłosy wokół siebie i puszczają coraz głębsze korzenie? Niestety, nie przemawia do mnie również wartość przekazu dobrego, jeśli zatruty jest on złem, bo jest to „ziarno prawdy”, które zaczyna złej sprawie służyć. Takim „ziarnom” ludzie już zawierzali i wiemy, jakimi tragediami się to kończyło.
Będąc jednym z polskich katolików, których wiara niezwiązana jest z żadnym układem, z żadnym radiem, stacją telewizyjną ani nie służy interesom żadnej partii, sprzeciwiających się działaniom, które powodują, że postrzegani jesteśmy przez pryzmat inny niż ludzi wiary, wyrażam o. Wiśniewskiemu wdzięczność.